Przyznaję, że kiedy sięgałam po kolejną część serii ?The Perfect Game? nie do końca wiedziałam, o czym będzie. Jeśli czytam drugie, trzecie i następne tomy, to czasami nie chcę wiedzieć czego dotyczą, lecz pozytywnie lub negatywnie się zaskoczyć. Po prostu lubię odkrywać, co tam się dzieje, a nie mieć podane na tacy w opisie na okładce. Dlatego też nie miałam pojęcia, o czym jest ?Zmiana?.
Jeśli miałabym w jednym zdaniu napisać, jakie mam wrażenia po lekturze, to ujęłabym to w ten sposób: ta książka żenująco przypomina mi trylogię ?Pięćdziesiąt twarzy Greya?. Rozpoczyna się w momencie, w którym nastał poranek po tym jak Jack przyjeżdża do Cassie i prosi ją o wybaczenie. Wszystko jest pięknie, słodko, wszyscy zapewne wiecie po lekturze ?Rozgrywki?, że główni bohaterowie ustalili datę ślubu na samym końcu. A co dzieje się w ?Zmianie?? Jakieś pierwsze sto stron to nic innego jak opowieść Jacka co się działo w jego małżeństwie, jak dowiedział się o udawaniu ciąży przez Chrystle i tym podobne. W przerwach między opowiadaniami znalazł się czas na seks. Tak, dobrze przeczytaliście. Znalazło się całkiem sporo seksu, o każdej porze dnia. Następnie wydarzenia nabierają jakiejś akcji, lecz to też nie jest spełnieniem marzeń. Ogółem Cassie musi nauczyć się żyć jako dziewczyna baseballisty, co nie jest wcale takie proste, bo musi się zmierzyć z nieprzychylnymi żonami innych zawodników, oraz fanami i paparazzimi, którzy odkopią nawet najbardziej pogrzebany temat.
Szczere mówiąc męczyłam się podczas czytania, bo w pierwszej części była wzmianka o ślubie, pół roku później od momentu ich pogodzenia się? tak naprawdę nie chciałam czytać czegoś ,co się już jakby wydarzyło, tylko coś dalszego. Ta książka to zapychasz. Okropny zapychacz, w którym ani Cassie ani Jack nie reprezentują sobą właściwie niczego. On do bólu przypomina Greya ? człowieka, który osiąga sukces, ma pieniądze, super samochód, może mieć każdą (no i chyba właściwie miał każdą), a do tego tylko jedno mu w głowie. Dodatkowo jeszcze ma manię na punkcie bezpieczeństwa Cassie (chwała Bogu, że nie zainteresował się jej dietą i nie kupił jej telefonu). Natomiast Cassie to dla mnie płaska dziewczyna, która niby pracuje dla magazynu, robi zdjęcia, ale ja w ogóle tego nie poczułam. Cała powieść skupia się na relacjach z Jackiem, budowaniu ich zaufania, radzeniu sobie z fanami i nachalnymi dziewczynami, a nie ma w niej pasji Cassie. Jest tam parę wzmianek z jej pracy, ale ona wydaje mi się kompletnie niewyraźna, bez osobowości. A najlepszy w tym wszystkim jest Jack, który zdradził Cassie w najgorszy możliwy sposób, a jej wytknął pocałunek. Widzicie tą zazdrość jak u Greya? Zaborczość. Powiem szczerze, że mam wrażenie, iż ich związek był na dłuższą metę toksyczny. On oczekiwał od niej by jeździła na niemal każdy mecz, jaki grał, a ona nie mogła oczekiwać od niego właściwie niczego.
Dziwi mnie też, że w dwóch książkach nie pojawiają się rodzice Cassie. Ojciec jak ojciec, zawodził rodzinę wiele razy, obiecywał gruszki na wierzbie i nie dotrzymywał słowa, ale kurde? w dalszym ciągu to są rodzice! Dlaczego nie zainteresowali się, co się dzieje z ich dzieckiem?! Ich córka znajdowała się na pierwszych stronach gazet a oni nic! Cassie wyjechała na drugi koniec kraju, także nikt nie miał nic przeciwko, choć może to i dobrze, że dziecko chce osiągać sukces niekoniecznie w swoich okolicach. Brakowało mi w obydwóch książkach czegoś innego niż tylko Cassie i Jack, może jakiegoś pobocznego wątku, ale nie? wszystko kręciło się wokół nich.
Podsumowując, mnie ta książka nie przekonała, nie polubiłam, męczyłam się niemiłosiernie nad zachowaniem głównych bohaterów. No po prostu nie trafiła w moje gusta. Jeśli komuś bardzo spodobała się ?Rozgrywka? to prawdopodobnie spodoba się także i ?Zmiana?.