Wolicie sięgać po serie, czy jednotomówki?
?Możesz pogrzebać duchy przeszłości. Jednak te nie przestaną cię nawiedzać...?
?Zmory przeszłości? autorstwa Ann Cleeves to historia pełna tajemnic, rodzinnych sekretów, trupów oraz małomiasteczkowego klimatu. Była to moja pierwsza styczność z warsztatem tej pisarki i muszę przyznać, że nie do końca przypadł mi on do gustu, ale o tym opowiem za chwilkę, najpierw przybliżę Wam fabułę.
Lizzie Bartholomew nie wie nic o swoim pochodzeniu. Jest podrzutkiem, jako niemowlę została znaleziona w kruchcie kościoła. Dzieciństwo spędziła w różnych instytucjach wychowawczych, daremnie marząc o rodzinie, która by ją przygarnęła.
Obecnie wiedzie życie, od którego chciałaby uciec. Okazją do tego wydaje się samotny wyjazd do Maroka. Zwłaszcza gdy poznaje Philipa ? on także podróżuje na własną rękę. Między nieznajomymi dochodzi do krótkiego romansu, ale kobieta musi wrócić do Anglii.
Niedługo potem do Lizzie dociera wiadomość o śmierci Philipa Samsona. Okazuje się, że przygodny kochanek zapisał jej w testamencie sporą sumę. Spadek wiąże się jednak z pewnym warunkiem. Takim, który zmusi Lizzie do skonfrontowania się z przerażającymi sekretami, o których nie miała pojęcia.
Zacznę od tego, że bardzo spodobał mi się klimat tej historii, która zaczyna się dość niewinnie, a z rozdziału na rozdział atmosfera zagęszcza się coraz bardziej.
Niestety w połowie lektury coś popsuło i straciłam zainteresowanie całą historią. Nie wiem czemu, po czasie zaczęła mi ciążyć powolność całej powieści. Owszem, autorka przygotowała dla mnie historię pełną kłamstw, które sukcesywnie przede mną wyjawiała, to jednak zabrakło mi ?tego czegoś? w trakcie czytania. Prawdopodobnie wina leży po mojej stronie, ponieważ jestem zdecydowanie fanką szybszych historii.
Jeśli chodzi o zakończenie, to przyznam, że jest ono dobre. Może i nie wbiło mnie w fotel, jednak nie byłam w stanie przewidzieć takiego obrotu spraw, za co autorce należą się brawa.
Kolejną wadą (w moim odczuciu) jest główna bohaterka. Owszem Lizzie nie jest niczym niewyróżniającą się postacią, ponieważ jej portret psychologiczny był niczego sobie, to jednak irytowała mnie jej łatwowierność. To chyba głównie przez tę cechę jej postać wydawała mi się mniej ludzka. Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to niestety nie wyrobiłam zdania o żadnym z nich - nikt nie zachwycił mnie swoim charakterem w taki sposób, bym miała problem z wymazaniem go z mojej pamięci.
Czy książkę polecam? Jeśli na co dzień czytasz mocne książki, w których akcja pędzi na łeb na szyję, to warto byś zainteresował/a tym tytułem. Może i mnie ta historia nie powaliła na kolana, to nie oznacza to, że u Ciebie również tak będzie. Jestem zdania, że warto przeczytać tę pozycję, by wyrobić swoją własną opinię na jej temat.
Opinia bierze udział w konkursie