Dotychczas Ilonę Gołębiewską kojarzyłam raczej z powieści obyczajowych, dzięki którym mogłam przenieść się w sielskie krajobrazy Podlasia. Jednak wraz z jej powieścią ,,Pragnienia" dostrzegłam, że ta autorka ma całkiem dobre zadatki na to, by oferować nam również interesujące powieści New Adult. Choć ,,Pragnienia" były napisane w specyficznym, ,,obyczajowym" stylu, to nie da się ukryć, że losy głównych bohaterów wciągnęły mnie na kilka godzin. Tym razem autorka ponownie wprowadza nas w świat młodych dorosłych, którzy szukają swojego miejsca na świecie i oferuje nam ,,Zmysły", czyli historię nie do końca oczywistą, pełną tajemnic i niedopowiedzeń, a wszystko to w otoczce muzyki. I choć polubiłam styl autorki i pisane przez nią powieści, to mam wrażenie, że ,,Zmysły" raczej nie będą moją ulubioną książką tej autorki.
Ona ma za sobą trudną przeszłość, on złe wspomnienia. Gdy przez przypadek spotykają się w niecodziennych okolicznościach, żadne z nich nie spodziewa się, jak ta jedna chwila wpłynie na ich życie.
To wcale nie tak, że nie podobało mi się tu coś pod względem stylistycznym, czy bohaterów, którzy moim zdaniem są całkiem dobrze wykreowani. Eliza to dziewczyna, która już trochę przeszła, ale wydaje się, że teraz wszystko w jej życiu zmierza ku dobremu. Ma narzeczonego, który ją kocha; skończyła studia, ma dobrą pracę w firmie narzeczonego, jest niezależna i niedługo planuje ślub. Na dodatek jej pasją jest muzyka - jest wokalistką w zespole MovieBand, który tworzy razem z przyjaciółmi. Nie brakuje jej również uroku i urody, ale już od pierwszej strony da się dostrzec, że to tylko kwestia czasu, gdy te poukładane życie rozsypie się niczym domek z kart. Jej ciągłe wyjazdy z zespołem są przyczyną coraz częstszych kłótni z narzeczonym, a ona sama ma wrażenie, że coraz ciężej jest jej spełnić oczekiwania innych i żyje w złotej klatce. Choć próbuje dogodzić wszystkim, nieustannie ponosi klęskę. Natan to z kolei bardzo tajemniczy bohater, który w niecodziennych okolicznościach spotyka Elizę. Tak jak wspomniałam, jest bardzo tajemniczy, dopiero pod koniec powieści poznajemy go bliżej, dowiadujemy się, jakie tragedie spotkały go w życiu. Jest muzykiem, gra w zespole Husaria, który zaczyna być coraz bardziej rozpoznawalny w stolicy. Mimo wszystko bardzo polubiłam w nim to, że się nie poddawał. Oczywiście gdyby nie wsparcie kuzyna i przyjaciół jego życie mogłoby wyglądać całkiem inaczej. Nie da się jednak nie zauważyć, że jest osobą o silnej woli, buntownikiem, ale spotkanie z Elizą go odmienia. To, co bardzo podobało mi się w głównych bohaterach to ich przemiana pod wpływem uczuć. Jest ona niemalże niewidoczna na pierwszy rzut oka, subtelna, ale jednak po przeczytaniu tej powieści miałam wrażenie, że to chyba jeden z większych plusów tej historii. W życiu jest podobnie, ciężko na pierwszy rzut oka wychwycić w kimś zmiany. Dopiero dystans pozwala nam zauważyć szczegóły. Oczywiście w powieści nie brakuje pobocznych bohaterów, ale na przód zdecydowanie wysuwają się Robert, czyli narzeczony Elizy oraz jej nieco szalona przyjaciółka Zośka, która w wielu sytuacjach rozbawiała mnie swoimi żartami, czy przeinaczeniami.
Wspominałam już, że Ilona Gołębiewska pisze w swoim stylu, który jest charakterystyczny dla powieści obyczajowych i raczej nie kojarzy się nam z typowymi romansami. Już w poprzedniej powieści autorki zauważyłam, że to była ciekawa odmiana. Zwykle należące do tego gatunku powieści napisane są w narracji pierwszoosobowej, a tu dzięki zastosowaniu narracji trzecioosobowej czułam się tak, jakbym czytała lekką powieść obyczajową, choć z pewnością historia Elizy i Natana nie jest łatwa i naznaczona jest wieloma cierpieniami. Główni bohaterowie wiele przeszli, oboje są zagubieni w życiu, w którym żyją. I teraz przyszedł chyba czas na meritum mojej recenzji, bowiem choć sama książka ma wiele plusów, to niestety nie będzie z pewnością moją ulubioną powieścią Gołębiewskiej. Nie wiem dlaczego, ale wcale nie mogłam się wciągnąć w tę historię. Autorka długo buduje napięcie, wprowadza nas w sytuację życiową Elizy i dopiero ,,zrzuca" na nas bombę w postaci Natana, który wkracza w jej życie. Seria przypadków sprawia, że oboje odnajdują się ponownie po jakimś czasie i co mi się podobało widać między nimi chemię, ale nie do końca rozumiałam zachowanie Natana i Elizy, ich wybory wcale do mnie nie przemawiały. Niektóre kwestie były tu chyba zbyt przedłużone, przez co czasami miałam wrażenie, że się nudzę. Autorka prze do końca i widać, że sam pomysł na tę książkę i poruszone w nim trudne tematy, jak przemoc domowa, przemoc psychiczna czy próba spełnienia oczekiwań jest naprawdę trafiony, dobrze wpleciony w fabułę, ale ciągle miałam wrażenie, że brakuje mi tutaj dynamizmu, sama książka nie do końca wciągnęła mnie na tyle, bym mogła powiedzieć, że nie mogłam się od niej oderwać. Nie mogę także zapomnieć o okładce, która z pewnością zasługuje na kilka słów. Jak to w przypadku powieści tej autorki bywa, tak i tu mamy elementy charakterystyczne dla ,,obyczajówek", ale ciężko oderwać od niej wzrok i muszę przyznać, że po prostu, bardzo mi się podoba.
,,Zmysły" to kolejna powieść Ilony Gołębiewskiej, która porusza temat wkraczania w dorosłość, trudnych wyborów, spełniania oczekiwań i przede wszystkim uczuć. Podobali mi się główni bohaterowie, ich cechy charakteru, samozaparcie, ale miałam wrażenie, że nie do końca wszystko tu było połączone fabularnie, przez co książka nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia i czasami się nudziłam podczas jej czytania. Z pewnością dla tych, którzy lubią prozę autorki, będzie to kolejna świetna propozycja na wieczór, ale ja miałam nadzieję na coś więcej. Dlatego myślę, że sami musicie sięgnąć po tę powieść, by wyrobić sobie o niej własne zdanie. Ja mimo wszystko będę czekała na kolejne powieści spod pióra Ilony Gołębiewskiej w nadziei, że po raz kolejny wciągnę się do wykreowanego przez nią świata.