SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Zniknięcie Annie Thorne

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Czarna Owca
Data wydania 2019
Oprawa miękka
Liczba stron 416

Opis produktu:

Kiedy Joe Thorne miał piętnaście lat, jego młodsza siostra, Annie, zniknęła. Myślał wtedy, że to najgorsza rzecz, jaka może spotkać jego rodzinę. Ale później Annie wróciła. Teraz Joe przyjeżdża do wioski, w której się wychował. Powrót oznacza konfrontację z ludźmi, z którymi dorastał. Pięcioro przyjaciół wie, co się wydarzyło tamtej nocy, ale nie rozmawiało o tym przez dwadzieścia pięć lat.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Promocje: wysyłka 24h
Wydawnictwa: Czarna Owca
Kategoria: książki na jesienne wieczory,  Sensacja, thriller,  Psychologiczne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2019
Wymiary: 135x210
Liczba stron: 416
ISBN: 9788380156784
Wprowadzono: 14.08.2019

C. J. Tudor - przeczytaj też

Debit Książka 33,48 zł
Dodaj do koszyka
Inni ludzie Książka 26,73 zł
Dodaj do koszyka
Kredziarz Książka 26,80 zł
Dodaj do koszyka
Płonące dziewczyny Książka 26,72 zł
Dodaj do koszyka

Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

RECENZJE - książki - Zniknięcie Annie Thorne - C. J. Tudor

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.1/5 ( 15 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    7
  • 3
    2
  • 2
    1
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

alliwantisbooks

ilość recenzji:133

8-01-2022 20:52

Jak dotąd każda książka autorki była dla mnie strzałem w dziesiątkę, tak tym razem coś nie zagrało. Mam bardzo mieszane uczucia, bo z jednej strony nie ma konkretnej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić, a z drugiej już podczas lektury, jak i długo po niej, nie mogę się pozbyć wrażenia, że to najsłabsza książka C.J. Tudor, jaką przeczytałam.

Joe Thorne wraca do miejscowości, w której się wychował i podejmuje posadę nauczyciela. Powrót do społeczności, w której każdy zna każdego okazuje się niełatwy. Szczególnie, że zamieszkał w domu, w którym doszło do makabrycznej zbrodni. Mężczyzna jednak ucieka przed mafią, która ściga go za długi, więc takie rzeczy nie robią na nim wrażenia. Ktoś ewidentnie jest niezadowolony z powrotu mężczyzny i stara się na wszelkie sposoby go wykurzyć. W swoich działaniach nawiązuje do wydarzeń sprzed wielu lat, kiedy to młodsza siostra Joe?go, Annie zniknęła bez śladu na dwa dni, po czym wróciła. Całkowicie odmieniona i na swój sposób przerażająca.

Lubię napięcie w thrillerach, ale tutaj stało się coś dziwnego ? mam wrażenie, że narrator momentami specjalnie utrzymywał pewne fakty w tajemnicy przed czytelnikiem, grając w dziwną grę na zasadzie: wiem, ale nie powiem. Takich momentów było kilka, jednak nie zwiększyły one odczuwanego przeze mnie napięcia, a wręcz sprawiły, że z zażenowaniem przewróciłam oczami.

Nie poczułam więzi z żadnym z bohaterów. Do tej pory ciężko mi powiedzieć co się tak naprawdę wydarzyło w tej książce, mimo że od lektury już trochę czasu upłynęło. Uważam, że potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany, mimo to wciąż pozostaję fanką twórczości C.J. Tudor.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

ANNA

ilość recenzji:684

15-12-2020 22:22

Tym razem autorka C. J. Tudor w książce pt. Zniknięcie Annie Thorne zaprasza swojego Czytelnika, aby mógł poznał z bliska tajemniczy świat Joe Thorne oraz jego środowisko, w którym się wychowywał, będąc dorastającym nastolatkiem w momencie, kiedy ginie jego młodsza siostra.

Autorka ma niezwykłą zdolność do tworzenia sytuacji niekomfortowych dla głównego bohatera, który to może pogubić się nieco w swoim indywidualnym świecie, który obecnie zatacza nowy krąg w otaczającej go rzeczywistości, będącej jedną wielką niewiadomą.

Na każdym etapie w trakcie czytania i poznawania każdego z bohaterów można bardzo łatwo wyrazić o nich zdanie, gdyż oni są, nieco na swój sposób dają się polubić, ale bywają nieco zakręceni w swoim zawodowym świecie.

Podziwiałam Joe za to, że potrafi być na tyle odważny, że musi dokonywać ciągłych zmian, ale ciągle w jego życiu coś się dzieje, posiada również niezwykłe umiejętności do opowiadania historii opartych na fantazjach oraz za to, że zamieszkał w domu, w którym doszło do tragedii.

Nie zabraknie w tym oto kryminale dopasowanego do bohaterów, a szczególnie w sposobie wyrażania myśli Joe poczucia humoru, na które pozwala, sobie dokonując ocen na podstawie zachowań osób, które kiedyś znał, a obecnych znajomych oceniając ich.

Nie ukrywam, że w rozpoczynającym się na samym początku w prologu wieje mocną grozą, aż przechodzą dreszcze, gdy się czyta.

Ciekawostkę dla mnie stanowiło najbardziej w tym oto kryminale największą środowisko szkolne, a szczególnie osoba pana dyrektora, który potrafi uwierzyć we wszystko.

Czytając, ten kryminał od samego początku ma się ochotę za każdym razem odkrywać w nim coś nowego, aby nie przegapić w nim, jakiegoś po drodze elementu bądź drobnostki, by móc w stanie krok po kroku poznawać kolejne ślady tajemniczości, które odrywają tu bardzo istotną rolę.

Kryminał ten składa się z barwnie opisanych przez autorkę 38 rozdziałów.


Moje drugie spotkanie z autorką C. J. Tudor uważam za udane.

Polecam przeczytać ten kryminał

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Bookendorfina

ilość recenzji:1545

29-06-2020 20:36

"To, co powraca, nie zawsze jest tym samym, co odeszło."

Pierwsze spotkanie z twórczością C.J. Tudor nie przebiegło w mega mocnym rytmie, byłam nieco zawiedziona, dopiero ostatnie strony ?Kredziarza? sprawiły, że poczułam przyjemny dreszcz emocji. Zdecydowanie lepiej zaprezentowało się ?Zniknięcie Annie Thorne?, trzyma równy poziom od pierwszej do ostatniej strony. Nie jest to mega mroczny thriller, ale wart sięgnięcia, wzbudza zainteresowanie, trzyma w niepewności, podsyca żar niecierpliwego poznawania.

Przekonała mnie złożoność fabuły, liczne ścieżki, którymi podąża, z licznymi meandrami i gwałtownymi skrętami. Dokładając dynamiczne tempo rozwijania scenariusza zdarzeń, efektowne incydenty, atrakcyjne postaci, mnóstwo tajemnic i sekretów, to stwierdzamy, że jest zajmująco i ekscytująco. Autorka drażni wyobraźnię czytelnika, podsuwa obrazy składające się na jedną interpretację, by za chwilę zmienić wydźwięk na drugą, nie oferuje łatwych zagadek i oczywistych rozwiązań. Udany zabieg przemycenia w klimacie powieści czegoś nieuchwytnego, nie do końca realistycznego, subtelnie wyprowadzającego na manowce eteryczności. Zastrzeżenia pojawiają się wobec niepełnych wyjaśnień motywów czarnej siły, konieczności uczestnictwa w niej dzieci, kilku nielogiczności, które wybijały z gładkiego sunięcia po przybliżanej historii i umniejszały przekaz thrillera.

Arnhill prezentuje się jako mała wioska, dziura zabita dechami. Sprawia wrażenie zgorzkniałej i przygnębiającej. Mieszkańcy wykazują wyjątkową nieufność i wrogość wobec obcych. Owiewają zmową milczenia niepokojące zdarzenia. Ponure dziedzictwo kopalni kładzie się długim cieniem na psychice lokalnej społeczności. Ponura przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, lecz wszyscy uciekają przed dotarciem do prawdy. I właśnie do takiego na wpół zapomnianego punktu na mapie przybywa Joseph Thorne, nauczyciel anglistyki, dla którego podupadająca rodzima mieścina ma być źródłem informacji przyczyniających się do ujawnienia powodów śmierci kobiety i dziecka. Wydarzenia sprzed dwudziestu pięciu lat odżywają, przybierają mroczne barwy, zatrważające incydenty odbywają się w podobnej scenerii, ale z udziałem innych aktorów. Czego tak naprawdę chce dowiedzieć się Thorne? Co nim kieruje? W jakie pułapki wpada? Kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Podobało mi się, choć z zastrzeżeniami, gdyż brakuje bardziej pogłębionych portretów postaci i nadania większej mocy splotom okoliczności, to jednak na tyle mocno, że wieczór czytelniczy zaliczam do przyjemnych i udanych. Tytuł warto uwzględnić w planach.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Coś Na Półce

ilość recenzji:1

28-05-2020 20:34

Tajemnice sprzed lat.

?Kredziarz? C.J. Tudor był książką fenomenalną, w związku z czym sięgnięcie przeze mnie po kolejną książkę tej autorki, tj. po ?Zniknięcie Annie Thorne?, było tylko kwestią czasu. Wrażenia i uczucia po lekturze mam mieszane? Autorka w dalszym ciągu snuje opowieść bardzo dobrze, wiadomo było że nie będzie to drugi ?Kredziarz?, jednak czegoś tutaj mimo wszystko brakuje? Po namyśle dochodzę do wniosku, że niestety jest to jakość, a sama Tudor stała się po trosze ofiarą sukcesu swojego debiutu, który bardzo zawyżył poprzeczkę dla jej kolejnych książek.

?Zniknięcie Annie Thorne? to po trosze thriller, po trosze kryminał, a po trosze horror. W centrum wydarzeń znajdują się mroczne i bolesne tajemnice z przeszłości głównego bohatera, Joe?go Thorne?a. który po latach wraca do rodzinnego miasteczka Arnhill. Powrót ten jest o tyle trudny i bolesny, że przed laty Joe stracił tutaj swą małą siostrzyczkę Annie, która w niewyjaśnionych przez nikogo okolicznościach po prostu zniknęła? Dla Joe?go nadszedł czas na zmierzenie się z przeszłością.

Oficjalnie starszy z rodzeństwa Thorne?ów wraca do Arnhill ponieważ ma tutaj objąć stanowisko nauczyciela w miejscowej szkole. Czytelnik jednak od samego początku czuje, że to tylko pozory, a prawdziwy powód jego powrotu do rodzinnej mieściny ma związek z bolesną przeszłością i ? prawdopodobnie ? z chęcią jej rozliczenia, a może nawet wyjaśnienia związanych z nią zagadek. Miejscowym nie do końca podoba się powrót Joe?go? Sytuacja zaś komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy Thorne zaczyna węszyć i zadawać pytania.

Fabuła z początku rozwija się w ciekawym kierunku, a Tudor bardzo umiejętnie buduje napięcie dokładając do swojej opowieści kolejne pasujące do siebie elementy. Świetny klimat tworzy kreacja lokalnej społeczności, która funkcjonując w warunkach typowej prowincji ma siłą rzeczy swoje sekrety, tajemnice i w konsekwencji każdego z zewnątrz traktuje z rezerwą ? jeśli nie z otwartą wrogością. Za to C.J. Tudor należy się duży plus, im jednak dalej się w tę historię brnie ? tym niestety jest gorzej?

Na czym polega problem? Chyba głównie na tym, że autorka narzuciła sobie pewną konwencję, z której nie umiała sensownie wybrnąć. W miarę rozwoju fabularnych wydarzeń coraz większą rolę odgrywa w książce ? uwaga, będzie spoiler - motyw znęcania się nad dziećmi, który nie został niestety przez Tudor wzbogacony o konieczną w tym wypadku bogatą otoczkę psychologiczną, która pogłębia w oczach czytelnika wnętrze głównych bohaterów. Są oni? płytcy. Nie przekonują mnie. Wrażenia tego nie poprawia zaś co najwyżej średnie zakończenie, w które Tudor wplątała wątki fantastyczne? Chyba nie tak ta opowieść powinna wyglądać.

Jak widać ? jest pewne rozczarowanie? Wielka szkoda, bo debiut Tudor był olśniewający. Chyba, jak już wspomniałem, zawiesił on za wysoko poprzeczkę dla kolejnych powieści tej autorki. Stąd rozczarowanie, ale nie byłoby one tak duże gdyby nie spora nieporadność Tudor, która była tym bardziej widoczna, im bardziej zbliżaliśmy się do finału tej historii. Wygląda to tak, jakby autorka ratowała się grozą i wątkami z półki z napisem ?fantastyka? po to, żeby przez uczynienie finału jak najbardziej emocjonującym przykryć tym samym jego wady.

Powyższy krytycyzm jest uzasadniony, nie oznacza on jednak, że ?Zniknięcie?? należy całkowicie spisać na straty. Pewne walory ta książka zdecydowanie posiada. Bardzo dobrze mianowicie wyglądają w niej czarne charaktery i ? wspomniana już ? małomiasteczkowa prowincja, która wypada w tej opowieści bardzo wiarygodnie. To buduje odpowiedni klimat, który chwilami wygląda jak skopiowany wprost od Stephena Kinga, za co kolejny plus :) Klimat i wyraziste czarne charaktery to jednak w ostatecznym rozrachunku trochę za mało?

Po kolejną książkę Tudor z pewnością sięgnę, jednak udzielony jej przeze mnie po ?Kredziarzu? kredyt zaufania znacząco się uszczuplił?

Dziękuję ....

Czy recenzja była pomocna?

Paulina

ilość recenzji:155

26-02-2020 21:30

Bardzo ciekawa fabuła, trzymające w napięciu opisy nie pozwalają oderwać się od książki. Bardzo dobrze prowadzona narracja, interesująco przedstawione przemyślenia głównego bohatera. Autorka genialnie zbudowała klimat powieści, niepokój i tajemnica towarzyszą czytelnikowi na każdej stronie. Swoją powieścią autorka pobudzi wyobraźnię niejednego czytelnika. Umiejętnie prowadzona opowieść nie daje dużej szansy na odgadnięcie motywów postępowania bohaterów, jest to dużym plusem ponieważ sprawia, że trudno się od książki oderwać. Głó?ny bohater Joe Thorne przypadnie do gustu niejednemu czytelnikowi, trudno nie polubić chłopaka z niełatwą przeszłością, jego sarkastyczne poczucie humoru często ratuje go z opresji. W opisanej historii da się wyczuć inspirację Stephenem Kingiem, mi to akurat nie przeszkadza, nie ma zbędnych opisów wszystko się dzieje swoim ułożonym rytmem. Wielkim wyzwaniem jest prowadzić historię w takich etapach jak zrobiła to autorka za to duży plus. To nie jest książka, o której łatwo zapomnieć, po zakończeniu zastanawiasz się czy dobrze wszystko zrozumiałaś czy wszystkie wątki dobrze połączyłaś ze sobą? Bardzo dobrze dopasowani bohaterowi, niektórzy zepsuci do szpiku kości, podobały mi się sarkastyczne dialogi podszyte czarnym humorem. Nie ukrywam, że czasami podczas czytania przechodziły mnie dreszcze. Bardzo dobre zaskakujące zakończenie nie wiem czy ktokolwiek by się spodziewał takiego obrotu spraw jaki zaserwowała nam autorka.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Tygrysica

ilość recenzji:220

7-10-2019 15:57

O ?Kredziarzu? słyszał już chyba każdy. Ta książka swego czasu podbiła miliony serc czytelników na całym świecie, lecz nie na wszystkich wywarła tak pozytywne wrażenie. W przypadku debiutanckiej powieści C. J. Tudor często można było spotkać się ze stwierdzeniem, że w dość dużym stopniu przypomina on twórczość Stephena Kinga. Sama miałam jednak mieszane uczucia względem tej teorii. Ponieważ o ile zgadzałam się z tym, że klimat ich powieści jest bardzo podobny to uważałam, że jednak więcej je dzieli niż łączy. Podstawową i chyba najważniejszą różnicą między twórczością angielskiej autorki, a mistrzem grozy była autentyczność. C. J. Tudor w przeciwieństwie do Kinga nie wplątała do swojej historii elementów świata nadprzyrodzonego. Jej twórczość od początku do końca w tym przypadku była bardzo realistyczna. Lektura ?Zniknięcia Annie Thorne? weryfikuje jednak szybko pogląd na oryginalność twórczości Tudor. Dla osób majonych przyjemność przeczytać, choć kilka najbardziej popularnych powieści mistrza grozy nie będzie wyzwaniem zauważenie inspiracji jedną z bardziej znanych książek Kinga.

?Zabawne jest to, że dobre wspomnienia przypominają motyle: są ulotne, kruche i nie da się ich schwytać, nie miażdżąc ich. Z kolei te złe - poczucie winy, wstyd - tkwią w człowieku niczym pasożyty, po cichu zżerając go od środka.?

Odkrycie podobieństwa do twórczości innego autora sprawiło, że mój zapał do czytania najnowszej powieści Tudor znacznie osłabł. Zaczęłam się obawiać, że autorka zbyt mocno zainspirowała się twórczością Kinga i czym dalej będę brnęła tym więcej podobieństw odkryje. Tudor, jednak umiejętnie wybrnęła z tej sytuacji i udowodniła po raz kolejny, że potrafi dobrze pisać, bez zbędnych i przydługich opisów, choć oryginalnością zdecydowanie nie grzeszy. ?Zniknięcie Annie Thorne? okazało się być interesującą lekturą, w której nie zabrakło tajemnic, mrożących krew w żyłach momentów oraz intrygujących zagadek do rozwiązania. Niestety niektóre z nich ku mojemu rozczarowaniu do samego końca nie doczekały się rozwiązania. Jednak intrygująca, lecz mocno skomplikowana akcja oraz mroczna i klimatyczna fabuła wraz z doskonale poprowadzoną narracją pozwoliły szybko zapomnieć o nierozwiązanych sprawach i cieszyć się w pełni z lektury. A jeśli już mowa o zaletach to na uwagę zasługuje również Joe Thorne, będący głównym bohaterem. Nie jest on osobą budzącą w czytelniku sympatie, raczej przez większość czasu odczuwa się do niego niechęć lub zobojętnienie. Mimo to dzięki swojemu dość specyficznemu urokowi i całej gamie nieszczęść, jakich doświadczył w młodym wieku zapada w pamięć.

Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o niesamowitej okładce, którą jestem wprost zachwycona. Jest nadzwyczaj prosta, a jednak nie mogłaby być bardziej wymowna. Moim zdaniem to właśnie dzięki niej zarówno ?Kredziarz? jak i ?Zniknięcie Annie Thorne? są jednymi z tych powieści, obok których żadna srok okładkowa nie przejdzie obojętnie.

?W życiu nikt nie wygrywa. Wszyscy tracimy młodość, atrakcyjny wygląd. Przede wszystkim tracimy tych, których kochamy. Czasami myślę, że starzejemy się nie z upływem lat, tylko ludzi i rzeczy, na których nam zależy.?

Jeśli lubicie książki, które od początku do końca trzymają w napięciu i ciągle zaskakują to najnowsza powieść C. J. Tudor jest tym czego właśnie szukacie. Od ?Zniknięcia Annie Thorne? naprawdę nie sposób się oderwać, ta historia mrozi krew w żyłach i niesamowicie działa na wyobraźnie. Jeśli jednak jesteście fanami twórczości mistrza grozy to tym razem lepiej zrezygnujcie z sięgnięcia po tą książkę. Pojawiające się tutaj podobieństwo do ?Smętarza dla zwierzaków? skutecznie może zepsuć przyjemność z lektury.

Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki ?Zniknięcie Annie Thorne? autorstwa C.J. Tudor.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Czytanka na Dobranoc

ilość recenzji:234

22-09-2019 23:45

Rzadko się zdarza by moja mama przeczytała jakąś książkę przede mną, jednak tym razem tak się stało i to właśnie ją spytałam, jakie było pierwsze wrażenie z lektury. Moja rodzicielka tylko wzruszyła ramionami i powiedziała : "czytałam lepsze". Jej słowa mnie jednak nie zraziły i postanowiłam dać tej powieści szansę, szczególnie że napisała ją autorka rewelacyjnego "Kredziarza". Już po kilkunastu stronach wiedziałam, że mój wybór był strzałem w dziesiątkę, a z drugiej strony zrozumiałam dlaczego mojej mamie książka ta nie przypadła do gustu. Wielokrotnie próbowałam namówić ją na przeczytanie dzieł Stephena Kinga, jednak oprócz jego cyklu kryminalnego, nic jej się nie podobało. U Tudor "czuć" inspirację Kingiem i moim zdaniem właśnie to było głównym powodem niechęci mojej rodzicielki. Ta ponad sześćdziesięcioletnia kobieta uwielbia mroczne thrillery, latające flaki i brutalne sceny jednak na pierwszą wzmiankę o magii, duchach i parapsychologii robi się sceptyczna i zdystansowana. Ja natomiast lubię książki z pogranicza jawy i snu, horrory, demony i wszelkiego rodzaju byty, których istnienie ciężko jest sobie wyobrazić. I to właśnie dlatego powieść Tudor pochłonęła mnie bez reszty.

Kiedy Joe Thorne miał piętnaście lat, jego młodsza siostra, Annie, zniknęła. Myślał wtedy, że to najgorsza rzecz, jaka może spotkać jego rodzinę. Ale później Annie wróciła. Teraz Joe przyjeżdża do wioski, w której się wychował. Powrót oznacza konfrontację z ludźmi, z którymi dorastał. Pięcioro przyjaciół wie, co się wydarzyło tamtej nocy, ale nie rozmawiało o tym przez dwadzieścia pięć lat.


Już podczas lektury "Kredziarza" zauważyłam, że C.J Tudor ma niesamowity talent do budowania mrocznej, klaustrofobicznej atmosfery. Niniejsza książka rozpoczyna się istnym wejściem smoka. Pierwszy rozdział to scena z miejsca popełnienia przestępstwa. Wyobraźcie sobie dom, w którym matka zabiła swoje dziecko. Raz po raz uderzała głową chłopca o szklany ekran telewizora, kiedy chłopiec zmarł, odstrzeliła sobie głowę. Zdarzenie to miało miejsce kilka tygodnie przed przybyciem policjantów. Zwłoki zdążyły przejść przez pierwszą fazę rozkładu. Wysoka temperatura na zewnątrz dokonała reszty. Widok oraz smród były naprawdę okropne. Dom, w którym wydarzyła się ta tragedia będzie nam towarzyszył do końca powieści, ponieważ to właśnie to miejsce wybrał nasz główny bohater na swoje nowe lokum. Jak łatwo możecie się domyślić nie jest to zwykły budynek. Coś trzeszczy w rurach, rusza się po podłogą, sprawia, że przedmioty zmieniają swoje położenie, jednym słowem straszy. Dla mojej mamy, jako osoby twardo stąpającej po ziemi, tego "straszenia" było troszkę za dużo, jednak dla mnie, wszystkie te niby "paranormalne" zdarzenia, można by wytłumaczyć za pomocą "szkiełka i oka", czyli zdroworozsądkowo. Trzeszczenie to nic innego jak wiatr lub osiadania domu, szmery i szelesty to woda w rurach lub zapowietrzone kaloryfery a wędrujące przedmioty to nasze zapominalstwo lub po prostu robota chuliganów. W uwierzenie w tę sceptyczną, zdroworozsądkową i nie dopuszczającą działań nadprzyrodzonych, wersję wydarzeń pomaga nam uwierzyć sam główny bohater, jedna z najbardziej oryginalnych literackich postaci z jakimi się spotkałam. Jednak o nim później, a tymczasem wróćmy do atmosfery i talentu autorki do jej budowania.Akcja powieści toczy się w jednej z małych poprzemysłowych miejscowości, jakich wiele w Wielkiej Brytanii. Kiedy Margaret Tchatcher siłą zamknęła większość kopalń, tysiące ludzi zostało bez pracy i środków do życia. Miasta, skupione wokół kopalni węgla, zaczęły podupadać. Górnicy zamiast się przebranżowić, co w większości przypadków było niemożliwe ze względu na wiek i brak wykształcenia, przeszli na zasiłek i zaczęli pić. Reszta wyjechała za chlebem. Odwiedzając Arnhill doświadczamy wrażenia niepokoju, izolacji, zapomnienia i gnuśności. To miejsce do którego nikt nie chce wracać, a ta garstka ludzi którzy zostali, po prostu egzystują zamiast żyć pełnią życia. Cień kopalni i wydarzeń których była świadkiem, wisi nad tym miejscem jak paszcza demona. Atmosfera w tej powieści jest duszna, momentami przerażająca, a fakt że autorka nie boi się szokować czytelników sprawia że część z nas może się poczuć jak na planie filmowym "Smętarza dla zwierzaków". Jeśli lubicie twórczość Stephena Kinga czy Grahama Mastertona to z pewnością jest to coś dla was.

Teraz nadszedł czas by porozmawiać o Joe Thorne. Postanowiłam poświęcić mu cały akapit ponieważ udało mu się wywrzeć na mnie wrażenie, co dziś jest wielkim wyczynem, bo myślałam że poznałam już wszystkie możliwe profile psychologiczne książkowych bohaterów. Całe szczęście jest jeszcze ktoś taki jak C.J Tudor, kto potrafi mnie zaskoczyć. Teraz pewnie spytacie co jest takiego szczególnego w akurat tej postaci. A ja wam również odpowiem pytaniem : ilu znacie nauczycieli a jednocześnie nałogowych hazardzistów, za którymi jak cień podąża seksowna płatna zabójczyni? Ja znam tylko jednego, a jego nazwisko to Thorne. Joe Thorne Pierwszy, i przyznam szczerze każda próba skopiowania tej postaci okazałaby się nieudana i groteskowa. Joe, oprócz swojego życia, kapci i koszuli, nie ma już praktycznie nic do stracenia. Pracę dostał dzięki sfałszowanym referencjom, ze względu na brak funduszy musi mieszkać w domu, który każdy normalny obywatel omija szerokim łukiem a gdzieś za rogiem czyha Gloria, której jedynym atrybutem oprócz urody, jest shotgun. I to właśnie on będzie nas prowadził przez zawiłości fabuły, jej zakamarki i niuanse. Muszę przyznać, iż pokochałam tego narratora, z całego serca. Uwielbiałam czytać jego sarkastyczne dialogi, czy to z uczniami, czy to z kolegami po fachu. Śmiałam się z jego wewnętrznych przemyśleń, podziwiałam odwagę oraz dystans do świata, a przede wszystkim to, że po tylu latach zdecydował się wrócić na stare śmieci, tylko po to, by rozliczyć się z przeszłością, odpłacić swoim prześladowcom i pomścić młodszą siostrę, która dawno temu zaginęła, potem się odnalazła by jeszcze później zginąć w wypadku samochodowym. Jednak czytelnik czuje, że tutaj było coś jeszcze, coś mrocznego co stało za zniknięciem dziewczynki, coś co się czai w opuszczonej i, wydawać by się mogło, zaplombowanej kopalni. Joe Thorne był do bólu ludzkich bohaterem, autorka nie obdarzyła do specjalnymi talentami (no może oprócz poczucia humoru), miał swoje bolączki i słabości ale jedna rzecz sprawiała, że stał się dla mnie wzorem do naśladowania. Tym czymś był silny kręgosłup moralny, który uczynił z niego nie tylko dobrego nauczyciela lecz również dobrego człowieka, dlatego za każdym razem jak działa mu się krzywda, to ja również cierpiałam. Niestety, takie jest życie, za swoje długi trzeba płacić, dlatego warto najpierw sprawdzić u kogo się je zaciąga.

Każdy kto chodził do szkoły, lub jakiejkolwiek placówki edukacyjnej wie, że małe grupy społeczne, w tym wypadku uczniów, cechuje typowy podział, który przebiega następująco : na samej górze jest klasowa elita, chłopcy i dziewczynki, którzy mogą więcej od innych, nauczyciele im pobłażają i traktują ulgowo, szatniarka nie ściga za nieregulaminowe buty a woźny nie "podkabluje" do dyrektorki wyjścia na sekretnego papierosa. Szczebel niżej są "przeciętniaki", uczniowie którzy w niczym się nie wybijają, uczą się średnio, zachowują średnio, wyglądają średnio. Bardzo łatwo jest ich przeoczyć, choć na ogół stanowią większość klasy. Pod nimi są kujony. Ci zazwyczaj zajmują pierwsze ławki, nie dają odpisywać pracy domowej, noszą wielkie, wypchane książkami plecaki i od razu po szkole idą do domu. Na samym dnie szkolnej drabiny jest grupa "oferm". Oni również pierwsi opuszczają szkołę ale tylko dlatego, by nie złapały ich, należące do szkolnej elity, łobuzy i nie spuściły im łomotu. "Ofermy" mają bardzo ciężkie życie. Nikt nie chce się z nimi kolegować, gdyż nawet rozmowa z przedstawicielem tej grupy, równa się przyklejenie etykietki "przyjaciela przegrywów". C.J Tudor , w trafny i niezwykle delikatny sposób, uchwyciła i opisała, te wszystkie zależności, z którymi mamy do czynienia w środowisku szkolnym. Podział na lepszych i gorszych, na tych którzy mogą więcej i mniej, na tych których się nie "rusza" i tych których można bez konsekwencji gnoić, był jest i będzie. Zazwyczaj jest on związany z rodzicami uczniów. Dzieci tych, którzy dużo zrobili dla miasteczka czy społeczności, zazwyczaj traktowane są z taryfą ulgową, są notorycznie usprawiedliwiane. Dzięki tej niesprawiedliwej tendencji w szkołach często dochodzi do przemocy, a jej sprawcy unikają kary. Czytając tę książkę zaobserwowałam jeszcze jedną rzecz. Czy zauważyliście, że szkolne łobuzy wyrastają albo na zwykłych kryminalistów, którzy tuż po przekroczeniu osiemnastego roku życia lądują w pace, albo robią kariery w polityce. Ciekawe prawda? Czyżby burmistrza lub prokuratora tak mało dzieliło od zwykłego zbira?

"Zniknięcie Annie Thorne" jest książką na miarę debiutanckiego "Kredziarza", a momentami nawet lepszą. Jako czytelnik uwielbiam, kiedy autorzy w swoje powieści wplatają odrobinę magii, echa dawnych wierzeń, tajemne kulty i obrzędy. Oczywiście nie każdy z nas musi w to wierzyć, wszak książka ta otwarta jest na wszelkie interpretacje, jednak dzięki temu nabrała ona innego, głębszego, bardziej metafizycznego i niepokojącego wymiaru. Dla mnie zdecydowanie podziałało to na plus a notowania autorki w moim literackim rankingu poszybowały ostro w górę. Więc kochani nie wahajcie się tylko pędźcie do księgarni po swój egzemplarz, a mi nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejną książkę autorki. Wersja angielska o tytule "The other people" trafiła już na rynek, i z opisu wynika, że szykuje się kolejny bestseller.

Czy recenzja była pomocna?

alexx

ilość recenzji:231

26-08-2019 15:01

?Jaźń to tylko konstrukt, który można rozłożyć na kawałki, zdemontować i na nowo poskładać", czyli autorka Kredziarza powraca.

W tamtym roku Instagram zalała fala zdjęć z Kredziarzem w roli głównej. Ja do tej pory jeszcze nie przeczytałam tej książki, ale pewnie w przyszłości to nadrobię. O ile Kredziarz był wszędzie tak Zniknięcia Annie Thorne jest już mniej, a przynajmniej nie widzę jej tak często, jak wspomnianego wcześniej Kredziarza.

Kiedy Joe Thorne miał piętnaście lat, jego młodsza siostra, Annie, zniknęła. Myślał wtedy, że to najgorsza rzecz, jaka może spotkać jego rodzinę. Ale później Annie wróciła. Teraz Joe przyjeżdża do wioski, w której się wychował. Powrót oznacza konfrontację z ludźmi, z którymi dorastał. Pięcioro przyjaciół wie, co się wydarzyło tamtej nocy, ale nie rozmawiało o tym przez dwadzieścia pięć lat.

Autorka znana jest z makabrycznych i mrocznych powieści. Książkę poleca wiele sławnych autorów m.in. Stephen King, Lee Child czy też J. P. Delaney. Kredziarz zbierał same pozytywne opinie, a z tego, co widziałam czytelnicy Zniknięcia Annie Thorne albo ją uwielbiają, albo nienawidzą. Ja jestem gdzieś po środku. Zniknięcie Annie Thorne to thriller z elementami horroru, ale nie jest on wyjątkowo straszny, więc raczej będziecie mogli spać spokojnie w nocy.

Cała sprawa zaginięcia Annie jest tajemnicza i czytelnik podczas czytania zastanawia się, co tak naprawdę się wydarzyło. A dzięki tej ciekawość książkę czyta się szybko i przyjemnie. Lekki i potoczny język nie sprawia problemów. Postać Joe zaintrygowała mnie od pierwszych stron. Stopniowo dowiadujemy się o nim coś więcej, ale i tak jest to dość tajemniczy bohater. Joe często używa ironii i sarkazmu i naprawdę go polubiłam ? zdecydowanie jest to największy plus tej książki.

Dostajemy kilka scen jak z horroru, ale jakoś nie specjalnie mnie one wystraszyły czy wywołały większe emocje. Jest tajemnica, zagadka sprzed lat, groza i niebanalny bohater. Wielu osobom nie podoba się to, że autorka wzoruje się na powieściach Stephena Kinga. Ja nie czytałam jeszcze książek Kinga, więc nie miałam tego problemu. Całość prezentuje się dobrze, warto przeczytać i wczuć się w klimat grozy "zabitej dechami dziury". Z chęcią sięgnę po debiut autorki, jak i po jej kolejne książki.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Zuza Maniek

ilość recenzji:175

19-08-2019 13:13

Zweryfikowany zakup

Autor tej opinii jest naszym klientem. Kupił ten produkt w naszym sklepie.

Książka, która dzieli czytelników na dwa obozy.. A ja siedzę gdzieś na linii frontu ????
.
Największy atut to główny bohater: pokonany przez życie szuka schronienia w rodzinnej miejscowości, co - od razu wiadomo - jest złym pomysłem.. Bo wszystko w tej wiosce jest paskudne: ludzie, pogoda, dom w którym zamieszkał, a przede wszystkim wspomnienia. Zaginięcia, wypadki, samobójstwa, prześladowanie zdarzają się na porządku dziennym, mrok i zło oblepia to dziwne miejsce. A jedyną bronią Joe jest ironia i sarkazm. I umie z niej korzystać.
.
Najlepsza cześć książki znajduje się pomiędzy ulubionymi liczbami rodaków: od 0,5 do 0,75 ???? pierwsze pół Zniknięcia zastanawiałam się, kiedy w końcu coś się wydarzy. A zakończenie.. Masakra. ???? Wrzucone jest tam wszystko i wszyscy, wymieszane, wstrząśnięte i wychodzi z tego jakaś odporna na trawienie, toksyczna mikstura ????
.
W podsumowaniu: świetny bohater, fajny klimat, czuć na plecach chłód, może nawet jakiś dreszcz przebiegnie, nie zaśnijcie przed połową, zakończenie wymyślcie sobie własne i będzie super.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

kesik_czyta

ilość recenzji:1

14-08-2019 23:47

Podobnie jak "Kredziarz" książka napisana jest przyjemnym językiem, nic skomplikowanego, szybko brnie się orzez lekturę.

Aczkolwiek uważam, że jest ona lepsza niż poprzednia Książka.
Wszystko się klei, nie mam problemy z rozróżnianiem bohaterów.
Trochę drastyczne zakończenie, dzięki Glorii ale ja uważam, że zasłużyli na taką śmierć.

Irytuję mnie tylko to, że nie dowiedziałam sie co się działo z Annie podczas jej zniknięcia przez 48 h, a na pewno dzięki temu wątkowi książka nabrała by efektu "woow"

Polecam dla rozluźnienia ?

Czy recenzja była pomocna?

Anna73

ilość recenzji:871

11-08-2019 10:02

Zniknięcie Annie Thorne to znakomity thriller, zupełnie nieoczywisty i owiany nutą tajemnicy i dopowiedzenia aż do ostatniej strony. Autorka na finale pozostawia niektóre kwestie w gestii wyobraźni czytelnika - a wyobraźnia szaleje. Uwielbiam takie książki, gdzie nie wszystko zostaje podane na tacy. Zniknięcie Annie Thorne zdecydowanie zasługuje na uwagę!

Akcja powieści dzieje się w małym miasteczku Arnhil, do którego po latach nieobecności powraca Joe Thorne. Nie jest to dla niego proste, gdyż z tym miejscem wiążą się dla niego tragiczne wydarzenia, a dodatkowo jego życie znajduje się aktualnie na ostrym zakręcie. Joe jest bowiem alkoholikiem i hazardzistą, który wisi złym ludziom dużo pieniędzy, więc chwilowe zniknięcie jest mu bardzo na rękę, a poza tym nie ma pieniędzy.... I to skłania go do desperackiego kroku wynajęcia domu, w którym niedawno nauczycielka zabiła swego syna i sama popełniła samobójstwo. Ta sytuacja przywołuje falę wspomnień z przeszłości związanych ze śmiercią siostry Joe, Annie. Dziewczynka była jego przyjaciółką i wręcz cieniem, towarzyszyła mu wszędzie, a jej towarzyszyła koszmarna lalka podarowana przez brata. Kiedy Joe dołączył do grupy Hursta i odkryli wejście do podziemi w pobliżu kopalni, Annie podążyła za bratem i wówczas rozpoczął się ich największy koszmar, który zakończył się śmiercią ośmiolatki. Teraz ten koszmar powraca i kolejne dzieci wydają się dzielić los jego siostry...

Joe powraca więc i podstępem zatrudnia się w lokalnej szkole. Idąc po śladach śmierci dzieci nadeptuje na odcisk towarzyszom z dawnej grupy Hursta i jemu samemu, który teraz pełni funkcję publiczną, ale nadal jest takim samym draniem jak kiedyś. I zdecydowanie nie podoba mu się pobyt Joe w jego mieście. Czy Joe uda się przerwać ten łańcuch śmierci?
Zniknięcie Annie Thorne to znakomicie skonstruowany thriller z nutami metafizyki. Autorka napisała powieść o ciemnym, mrocznym klimacie, który pogłębia specyficzny klimat podziemi kopalni i zakazanych miejsc, miejsc kultu, miejsc magii. Kto tam wchodzi nigdy nie jest już taki sam. Podziemia zabierają dzieciom duszę. Co tam się dzieje? Jakie rytuały tam się odbywają? Tego nikt nie wie, a Wy możecie sobie sami dopowiedzieć to w swej wyobraźni,. Polecam książkę gorąco i życzę wam znakomitej lektury!



Czy recenzja była pomocna?

Agnieszka Kaniuk

ilość recenzji:76

7-08-2019 17:04

Nadszedł czas na konfrontację z wrogami.

Kochani strzeżcie się! Dziś wspólnie z C. J. Tudor i jej najnowszą książką ?Zniknięcie Annie Thore? zabierzemy Was do z pozoru spokojnej małej wioski Arnhill, gdzie wychowywał się i dorastał główny bohater powieści Joe Thorne. Nie dajcie się jednak zwieść, ponieważ spokój panujący w tej wiosce nic nie jest takie, na jakie wygląda.

Pojawienie się głównego bohatera w swoich rodzinnych stronach jest ostatnim, czego by sobie życzył. Minęło już dwadzieścia pięć lat, od dnia, kiedy życie jego i jego najbliższych legło w gruzach, a on do dziś czuje ból i żal. On wie najlepiej, że ten, kto się tu pojawi, przepadnie na zawsze. Jedyne czego pragnie to uciec z tego miejsca, jak najdalej i nigdy nie wracać, ale niestety życie często nie pozostawia nam wyboru.

?Tak naprawdę wcale nie chcę wracać. Już prędzej wolałbym zostać żywcem zjedzony przez szczury albo wziąć udział w wieczorku tańców westernowych. Z całego serca nie mam ochoty oglądać zabitej dechami dziury, w której się wychowałem. Jednak czasem nie mamy innego wyboru jak tylko ten zły?.

Zapewne teraz zastanawiacie się, co takiego się stało, że nasz bohater tak bardzo nie chce wrócić do wioski i co takiego się stało, że jednak do niej trafił?

Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania, musimy cofnąć się do momentu, kiedy Joe był nastolatkiem. Lata dziewięćdziesiąte, bo do tego okresu wracamy we wspomnieniach bohatera to dla mieszkańców Arnhill czas, w którym centrum ich życia stanowiła praca w kopalni. To kopalnia właśnie była żywicielką dla większości tamtejszych rodzin. Aż do momentu, kiedy tragiczne wydarzenia zmusiły tamtejsze władze do jej zamknięcia. Wówczas miejsce to stało się obiektem ciekawości tamtejszej dzieciarni, co doprowadziło do tragicznych wydarzeń z udziałem ośmioletniej wówczas siostry. Tylko on i czwórka innych dzieciaków znają prawdę dotyczącą tego, co się wtedy stało.
I Pewnie Joe nie zdecydowałby się na rozdrapywanie ran przeszłości, gdyby nie musiał uciekać przed życiem, które wiedzie. Doskonale wie, że po piętach depczą mu ci, którzy nigdy nie odpuszczają. Decyzję o powrocie do czeluści piekła demonów przeszłości ostatecznie pomaga mu podjąć tajemnicza wiadomość mailowa, która może świadczyć o tym, że jednak historia lubi się powtarzać. Niestety.
Mężczyzna zatrudnia się na zastępstwo w tamtejszej szkole i tak zaczyna się jego konfrontacja z tymi, którym jego nagły powrót nie jest na rękę.
Wkrótce przekonacie się, że czasami lepiej nie wracać.

Wątek śmierci i konfrontacji z przeszłością to nie wszystko, co przygotowała dla swoich czytelników autorka. W książce odnajdziemy bowiem również porachunki mafijne. Doskonale widzimy, jak uzależnienie może doprowadzić do degeneracji człowieka.
Joe nie ma nic i nikogo, ale jedno potrafi perfekcyjnie kłamać. Przez to, że tonie w długach i zadarł z nieodpowiednimi ludźmi, ciągle ucieka i żyje w zakłamaniu. Ale nie da się uciekać przez całe życie. Przekonajcie się, co się stanie, kiedy nadejdzie czas rozliczeń.

?Zniknięcie Anne Thorne? na swoich kartach skrywa mroczną, przerażającą historię, którą rozpoczyna mrożącą krew w żyłach sceną morderstwa, a potem jest już tylko gorzej. Tu śmierć i strach czają się na każdym kroku. Tu nawet przez chwilę nie możecie czuć się pewnie i bezpiecznie. Pamiętajcie, nikomu nie wolno wam ufać. Z jednej strony żądza zemsty i dążenie do prawdy z drugiej usilne starania, by owa prawda nigdy nie wyszła na jaw. To wszystko skłania do naprawdę bezwzględnych czynów. Jak to się skończy, musicie oczywiście przekonać się sami.
Nie znajdziecie tu bohatera pozytywnego. Każda z postaci coś ukrywa i ma coś na sumieniu. Bądźcie czujni.

O Matko, ta książka mnie przeraziła nie na żarty, ale jednocześnie zahipnotyzowała i nie pozwoliła się od siebie oderwać. Z sercem w gardle i włoskami stojącymi dęba na ciele przewracałam kolejne strony, jak najszybciej się dało, żeby móc natychmiast wiedzieć, co będzie dalej i w tym miejscu muszę zaznaczyć, iż nie uświadczycie w tej książce dynamicznej akcji. Nie, tu poczujecie dojmujący mrok śmierci i jej oddech na plecach.
Jak widzicie, autorka poprzez połączenie kilku gatunków w fabule sprawiła, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jako dodatkowy smaczek zdradzę jeszcze, że puściła też oczko do miłośników fantasy, ale już więcej nic nie powiem.
Myślę, że dalsze słowa są zbędne, bo ta książka jest świetna, a to, co dobre obroni się samo. Czytajcie i uważajcie na siebie. Nie polecam czytać po zmroku i nocą.

Ta książka była już moim drugim spotkaniem z twórczością Pani Tudor. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać mojej recenzji książki autorki, zapraszam serdecznie. Kredziarz, tę książkę również gorąco polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

arcytwory

ilość recenzji:81

6-08-2019 21:18

Zachęcona C. J. Tudor i jej ?Kredziarzem? sięgnęłam po ?Zniknięcie Annie Thorne?. Tak jak pisałam w przypadku pierwszej książki autorki ? widać, że autorka BARDZO wzoruje się na powieściach Stephena Kinga. Osoby, które nie czytały nie podam tytułu, bo zdradza bardzo dużo o książce. Mogę nawet zaryzykować stwierdzeniem, że nie znajdą w tej książce niczego nowego. Niemniej naprawdę dobrze mi się ją czytało!
Wszystko zaczyna się od tego, że Joe Thorne wraca po 25 latach do swojej rodzinnej miejscowości (klasyk), w której nic się nie dzieje (klasyk) i jest owiane tajemnicą (klasyk). Przeprowadzka jest próbą ucieczki przed problemami (klasyk), ale nie spodoba się on wszystkim mieszkańcom, w tym starym znajomym głównego bohatera (jest ich 4, więc razem z Joe jest ich 5, klasyk). Wszyscy z Arnhill pamiętają zagadkowe zniknięcie jego siostry Annie (jak widać zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa!). I to, że gdy wróciła nie była już taka sama jak wcześniej. Okazuje się teraz, że po 25 latach historia zatacza koło. Klasyk, klasyk, klasyk.
Jak pisałam wcześniej ? tę historię czyta się naprawdę dobrze. Dość wciągająca fabuła, retrospekcje do czasów dzieciństwa i tajemnica, której cień pada na całe miasteczko. Plusem jest też to, że nie od razu dowiadujemy się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Autorkę cechuje lekki styl, który też przyczynia się do tego, że książkę czyta się w ekspresowym tempie. Uważam to za ogromną zaletę ? pisać tak, by czytelnik nie mógł oderwać się od książki. Przyznam się, że czytałam w pracy, co robię naprawdę rzadko.
Ciekawie skonstruowani są też bohaterowie. Polubiłam głównego bohatera, którego cięty humor niejednokrotnie wpędzał go w tarapaty. Myślę nawet, że polubilibyśmy się na żywo. Reszta bohaterów też była opisani dość szczegółowo, dzięki czemu stawali się ludźmi z krwi i kości. Jednak tylko Joe wywołał we mnie jakieś emocje, a reszta była mi po prostu obojętna.
No ale niestety musimy przejść do minusów. Mój entuzjazm osłabł, gdy dostrzegłam analogie do kingowskiej powieści. Interpretowane na nowo wątki (gdy wie się o tym, że nie są na nowo interpretowane) mogą niepokoić i intrygować. Jednak pojedyncze sytuacje, które opisywała autorka naprawdę przypadły mi do gustu. Niektóre, jak końcówka, pozytywnie mnie zaskoczyły.
Podsumowując ? polecam do czytania na lato. Zabierzcie ją w podróż, do pociągu, na wakacje lub na leżak. Czyta się ją lekko i szybko, a opisana historia może naprawdę zaciekawić. Jedynie fani twórczości króla horroru mogą poczuć się rozczarowani.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?