?Stanie się legendą czy porzuci swoje przeznaczenie??
?Naznaczona krwią? autorstwa Tracy Deonn to kontynuacja losów Bree, którą mieliście okazję poznać w trakcie lektury ?Zrodzonych z legendy?, w której znajdziecie nawiązanie do legendy o Królu Arturze i jego dzielnych rycerzach. Jest to również historia, w której magia wisi w powietrzu oraz, w której królują demony, tajne stowarzyszenia oraz chęć zemsty. Może i tytuł ten został zakwalifikowany jako powieść fantasy dla młodzieży, to uważam, że jest to również niezła gratka dla starszych czytelników :)
Bree nigdy by nie pomyślała, że decyzja o podjęciu nauki na uniwersytecie w Chapel Hill będzie tak brzemienna w skutkach. Śmierć matki, przystąpienie do Legendarian i odkrycie w sobie niezwykłej mocy były jedynie początkiem. Magia, którą włada dziewczyna, jest potężna. Łączy w sobie dwie, odwiecznie przeciwstawne moce: eter i korzenie.
Jako spadkobierczyni Artura Pendragona, Bree powinna stanąć na czele Zakonu Okrągłego Stołu. Ale sytuacja Legendarian jest skomplikowana: odwieczna wojna z demonami osiągnęła punkt kulminacyjny, a Nick, chłopak w którym się zakochała, został porwany. Dziewczyna pragnie go uratować, ale rządzący zakonem regenci jej na to nie pozwalają. Dla nich Briana Matthews to obca dziewczyna, obdarzona niekontrolowaną mocą. Co więcej, trzeba ją szczególnie chronić, ponieważ to na niej opiera się zaklęcie, które pozwala Zrodzonym istnieć przez wieki.
Kiedy okazuje się, że regenci chcą ukryć przed światem wojnę między zakonem a demonami i nie zrobią nic, by uratować Nicka, Bree, William, Alice i Selwyn ruszają, aby go ocalić. Wrogowie czyhają na każdym kroku, moce dziewczyny są nieprzewidywalne i niebezpieczne, a jej fascynacja Selem, magiem i najlepszym przyjacielem Nicka, staje się coraz silniejsza.
I co ja Wam mogę teraz powiedzieć? Dzieje się i to całkiem sporo. Jeśli miałabym porównać do siebie oba tomy pod względem akcji, ?Naznaczona krwią? pod tym kątem pobija swoją poprzedniczkę o głowę. Nawet nie wiecie, jak trudno jest mi pisać Wam tę recenzję bez większych spojlerów, dlatego powiem tylko tyle: przygotujcie się na wiele niebezpieczeństw, które zdecydowanie przyspieszą bicie Waszego serca.
Wiem, że się powtarzam, ale Tracy Deonn ma dar do tworzenia opisów miejsc, czy kreowania bohaterów. Pamiętam, że w poprzednim tomie oceniłam postać Nicka oraz Sela na zbyt płytką - w tym tomie autorka poszła o krok dalej i przedstawiła mi ich osoby o wiele lepiej/głębiej.
Skoro już o naszych dżentelmenach mowa, to któremu z nich kibicujecie? Jeśli chodzi o mnie, moje serce bez dwóch zdań podbił Sel - uwielbiam tego gościa! Jeśli nie lubicie wątków romansu w książkach to mam dla Was pocieszenie - nie gra on pierwszych skrzypiec, więc warto przeboleć te kilkanaście stron, by zagłębić się w świat Bree.
Pamiętacie, jak w trakcie recenzji poprzedniego tomu narzekałam Wam na natłok informacji, który momentami aż nadto mnie przytłaczał? W przypadku ?Naznaczonej krwią? nie mam się do czego przyczepić. Każdy fragment miał większe lub mniejsze znaczenie dla finału, który jest tylko wisienką na torcie tej pozycji.
Ostatnie 100 stron to po prostu cudo (wybaczcie moją ekscytację, ale po prostu zakochałam się w tej historii). Autorka przygotowała dla mnie tyle zwrotów akcji, że prawie co chwilę w mojej głowie pojawiało się pytania ?ale jak?! dlaczego?! co teraz będzie?!?. Chyba każdy z nas uwielbia takie pozycje, których zakończenie wbija w fotel oraz pobudza apetyt na więcej, prawda?
Czy książkę polecam? Oj, tak, do te pory jestem zaskoczona jak bardzo spodobała mi się fabuła tej serii. Tracy Deonn przygotowała dla nas historię pełną magii, niebezpieczeństw, sekretów oraz szczyptą niewinnego romansu - no sami powiedzcie, czy można chcieć coś więcej?
Opinia bierze udział w konkursie