?Najgorsze miejsca w piekle czekają na tych, którzy w czasach wielkiego upadku moralności pozostaną neutralni.?
Jak łatwo odwrócić nam wzrok od krzywdy, która nie dotyczy bezpośrednio nas samych. Jak łatwo zrezygnować nam z zabrania głosu, jeśli sprawa nie narusza naszej przestrzeni. Jeśli to nie w nas wymierzone zostały działa pełne jadu, rasizmu i uprzedzeń.
May próbuje walczyć. Cierpi, bo jej ukochany starszy brat popełnił smobój$two, bo nie była w stanie go zatrzymać mimo, że zrobiłaby wszystko, żeby go ochronić i uratować. A teraz musi jeszcze bronić swoich azjatyckiego pochodzenia rodziców, którzy zostali oskarżeni o wprowadzanie niezdrowej rywalizacji w szkołach i doprowadzenie własnego dziecka do śmierci. Walczy razem z przyjaciółmi, którzy również cierpią i są niesprawiedliwie traktowani tylko ze względu na ciemniejszy kolor skóry. Zabiera głos, organizuje protest, zgłębia historię. To straszne, że musi zabiegać o równość w obliczu takiej tragedii. Że musi udowadniać, że JEJ brat nie był tylko ?kolejnym azjatyckim dzieckiem, które zdecydowało ze sobą skończyć?, ale był cudownym człowiekiem i miał na imię Danny.
To niesamowicie emocjonalna, wartościowa historia, która wzrusza od pierwszych stron. Łapie za serce bijącym od niej cierpieniem i niesprawiedliwością. Brakiem jakiegokolwiek zrozumienia ze strony innych. Strachem przed własnym zdaniem, które może narobić szkód tylko dlatego, że dla kogoś o większych wpływach i koneksjach jest bardzo niewygodne. Podczas czytania niejednokrotnie płakałam, miałam ochotę krzyczeć, bo tak źle czułam się z tym, jak łatwo obrócić czyjąś tragedię w ogólny problem dla własnego rozgłosu. W przepiękny sposób ukazuje przyjaźń, młodzieńcze zakochanie, a w końcu ogromną miłość między rodzeństwem i pustkę jaką pozostawiła po sobie strata tej najbliższej osoby. Nie istnieją tu łatwe rozwiązania, czy proste relacje. Jest trudna, odbija się w sercu i nie daje o sobie zapomnieć. Jest warta przeczytania każdej strony.
PS: Moim jedynym zarzutem jest tłumaczenie i jego brak konsekwencji. ?Najki? przy pozostawionych Vansach, Conversach i Air Jordanach. ?Wajbujemy? przy pozostawionym angielskim słowie ?flow?. Dziwnie się czuję pisząc to, ale co za dużo spolszczeń to niezdrowo. I trochę minus za wątek Josha. Niezbyt rozumiem całą tę niechęć do niego, jeśli jedyne w czym zawinił to w tym, że jego ojciec był największym złolem w tej książce. On sam (tutaj lekki spojler) ani nie chciał zgwałcić głównej bohaterki, tak jak myśleli jego znajomi, ani też nie uniknął zabrania głosu w proteście, postawił się ojcu, a nawet wiemy, że przestał z nim rozmawiać. Ale rozumiem, że miało chodzić o dobre usytuowanie, koneksje i układy pozwalające mu na łatwiejsze wejście w przyszłość w porównaniu do innych bohaterów.
Opinia bierze udział w konkursie