Właściwie zabijałem, odkąd pamiętam. Zaczynałem od zabijania zwierząt. Pierwszą ofiarą był kot sąsiadów. To było u babci na wakacjach. Mieszkała na wsi. Miałem zaledwie siedem lat. Zabiłem go kamieniem. Podchodził do mnie i się łasił. Głaskałem go po plecach, a druga ręką sięgnąłem po kamień. Potem było więcej zwierząt. Ptaki złapane w siatkę, psy, jeże, najczęściej jednak koty. Człowieka zabiłem pierwszy raz, jak miałem dziesięć lat.
Tymi słowami Piotr Kościelny zaczyna swoją książkę Zwierz. Książkę o seryjnym mordercy, który zabijał bez zmrużenia oka, od dziecka. Początkowo grasował w całej Polsce, by finalnie przenieść się do Wrocławia i okolic. Miał przestoje, ale mimo tego zawsze wracał do swojego ?krwawego fachu?. Najstraszniejsze jest dla mnie to, jak beznamiętnie potrafił opisywać swoje zbrodnie. Jak człowiek wyzuty z jakichkolwiek ludzkich uczuć, bez sumienia.
Piotr Kościelny jest prywatnym detektywem, specjalistą ds bezpieczeństwa i windykacji terenowej. Prowadzi własne biuro detektywistyczne na terenie Wrocławia i Głogowa. Jest instruktorem samoobrony, rekreacji i sportu. Przeprowadził kilkadziesiąt szkoleń w zakresie poprawy bezpieczeństwa kobiet, zarówno w szkołach, jak i w prywatnych firmach. Był członkiem Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów. Prywatnie jest miłośnikiem zwierząt, posiada trzy koty i psa. Czas wolny spędza na pisaniu.
Powieść zaczyna dość nietypowo, bo od zakończenia. Zaczynając czytać od razu poznajemy, w jaki sposób ta książka się kończy. Kościelny opowiada historię seryjnego mordercy, który sam siebie nazwał Zwierz. Człowieka zabijającego bez emocji. Mordującego, najczęściej bez planu, każdego, kto się znalazł w złym miejscu i o złej porze. Było mu wszystko jedno czy to kobieta, czy mężczyzna, starszy czy młodszy. Chodziło przede wszystkim o to wyjątkowe odczucie towarzyszące zbrodni, działające jak silny zastrzyk adrenaliny.
Zwyrodnialec, jak wielu przed nim, jest głową rodziny. Ma żonę, dziecko i prowadzi, wydawać by się mogło, całkiem zwyczajne życie. Ma pracę, znajomych, ale ciągle brakuje mu tego dreszczyku emocji, od którego jest wyraźnie uzależniony. Co siedziało w jego głowie, że z pozornie uczciwego obywatela, przemieniał się w jednej chwili w potwora? Cóż, żeby poznać odpowiedź na to pytanie, należałoby przeczytać Zwierza. Ale potencjalnych zainteresowanych ostrzegam. To nie jest łatwa i przyjemna lektura, z którą kładziemy się do łóżka przed snem. Nagromadzenie morderstw, ich szczegółowych opisów, okrucieństwa nie do wyobrażenia, zatruwa czytelnika. Ja byłam zmuszona odkładać książkę, choć byłam ciekawa co dalej, by zaczerpnąć tchu. Zwierz, moim zdaniem, nadaje się dla osób o bardzo mocnych nerwach.
W swojej książce Kościelny pozwala nam obserwować poczynania seryjnego mordercy, życie jego ofiar oraz działania policji. Każda z tych płaszczyzn jest niezwykle ważna dla toczącego się śledztwa. Z niecierpliwością czekamy aż w końcu tej bestii w ludzkiej skórze powinie się noga. Z ofiary na ofiarę coraz bardziej kibicujemy policjantom, żeby udało im się namierzyć mordercę i zamknąć sprawę. Niestety stróże prawa ewidentnie sobie nie radzą, a może to Zwierz jest tak przebiegły, albo ma tak niesamowitego farta. Wiadomo jednak, że szczęście kiedyś się kończy. Ma też od samego początku tego świadomość morderca. Już w pierwszym liście zostawionym przy zwłokach stwierdza, że będzie zabijał aż nie zostanie pojmany. Nawet on zdaje sobie sprawę, że kiedyś to się skończy.
Czuję w sobie zwierza. Zwierzę jakie jest we mnie pragnie krwi. Będę zmuszony zabijać do czasu, aż mnie nie powstrzymacie. Tak jak bestia, muszę polować i dzisiaj zaczynam polowanie. Moimi ofiarami będą ludzie. W mieście pojawił się Zwierz.
Ja tę informację odebrałam jeszcze inaczej. Chcąc w nim widzieć, mimo wszystko, nie tylko potwora, ale i człowieka, myślę, że ten list był trochę jak wołanie o pomoc (?). Jakby prosił o to, żeby go złapali, żeby nie musiał już więcej mordować. Chociaż z drugiej strony jego postępowanie jest tak bardzo wyprane z wszelkich emocji, że trudno tak naprawdę go zrozumieć. W ogóle zastanawiające jest, co dzieje się w głowie takiego człowieka. Czy ?ktoś? lub ?coś? każe mu zabijać? Czy może jest to choroba psychiczna? Skłaniam się ku tej drugiej opcji. Niemożliwe wydaje się, żeby ktoś zdrowy na umyśle był zdolny do takich czynów. Ale może się mylę.
Przyznaję, że lubię tego typu książki, ale nie byłam do końca przygotowana na to, co czekało mnie podczas lektury Zwierza. Rzadko zdarzają się takie opowieści, które muszę przerywać, żeby od nich odpocząć. Zwierz mnie pochłonął i na chwilę zatruł mi krew. Spowodował, że zaczęłam bać się własnego cienia; a samotne wyjście po zmroku nie wchodzi w grę. Szczerze wam powiem, że nawet we własnym mieszkaniu można się przestraszyć. Powieść Piotra Kościelnego polecam czytelnikom silnym psychicznie, wielbicielom wszelkiego rodzaju thrillerów, sensacji, kryminałów. Sądzę, że podobnie jak ja się nie zawiedziecie.
Opinia bierze udział w konkursie