"Pamięć dotknięta zapominalią jest jak kwiat, któremu ktoś wyrwał wszystkie płatki. Zawsze można je pozbierać, ale..."
... czy wszystko będzie dokładne w tym samym miejscu? Czy wspomnienia ułożą się w logiczną całość? Czy ich skrawki zdołają przywołać to, co gdzieś na dnie kochającego serca wciąż trwa, niezmienione i niepokonane przez czas?
Mickaël Brun-Arnaud, autor przepięknej, wzruszającej powieści "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" zaprasza czytelnika do magicznego świata, w którym to zwierzęta nie tylko mówią ludzkim głosem, noszą szykowne, skrojone na miarę ubrania, ale i przeżywają nie mniejsze od ludzkich tragedie.
To tam, w tej jakże przedziwnej rzeczywistości, Lis Archibald prowadzi Leśną Księgarnię, znaną od wieków w całym lesie. Tam marzy po cichu o przygodzie, nieświadom, że ona czeka już u progu jego drzwi.
Tam jego księgarnię odwiedza kret Ferdynand, a jego historia oraz wielka potrzeba wygrania z okrutną zapominalią wywraca stateczne lisie życie do góry nogami. Archibald nie potrafi odwrócić się od będącego w potrzebie kreta. Jego ruda łapa staje się busolą i prowadzi starego przyjaciela do wszystkich miejsc, które staruszek kret opisał w swej książce i uwiecznił na fotografiach tak małych, niczym pocztowe znaczki.
Czy napotkani po drodze starzy przyjaciele pomogą Ferdynandowi odzyskać jego przeszłość? Czy pozna prawdę na temat swoich najbliższych? Czy pogodzi się z tym, czego nie można było uniknąć?
"Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" to powieść, która bardzo mnie wzruszyła. Historia kreta Ferdynanda, choć tragiczna, targana okrutną chorobą, odbierającą własną tożsamość, jest najpiękniejszą lekcją życzliwości i bezinteresownej przyjaźni, jaką dotąd poznałam. Dla młodych czytelników będzie z kolei także lekcją troski o bliskich w jesieni życia, którym demencja powoli zabiera to, co najcenniejsze, a co młode pokolenie, jeśli tylko zechce, może uchronić od zapomnienia. Wszak wspomnienia spisane nigdy nie ulegną zatraceniu.
Poruszającą, skłaniającą do refleksji, niezwykle ciepłą w swym przekazie powieść Brun-Arnauda cudownie uzupełniają ilustracje autorstwa Saone.
Całość zdecydowanie polecam Waszej czytelniczej uwadze i żywię ogromną nadzieję, że to jeszcze nie koniec, że będzie mi jeszcze dane wrócić do tego magicznego świata.
Opinia bierze udział w konkursie