Po dość mrocznej serii pora na reset, mój wybór padł na najnowszą książkę Abby Jimenez "Życie jest zbyt krótkie".
Już początek był wielce obiecujący...
Jest czwarta rano, słychać pukanie do drzwi a w progu stoi on... najprzystojniejszy facet w mieście, a może i na całej planecie. Adrian Copeland.
Tymczasem Vanessa trzyma na rękach wściekle płaczące niemowlę, we włosach ma tęczę z dziecięcych wymiocin, a jej mieszkanie wygląda jak po przejściu tornada. Gorzej być chyba nie może...
Fajnie zatytułowane rozdziały, dają nam przedsmak tego, co będzie się działo. Jest lekko i zabawnie, choć nie obędzie się bez kilku wzruszających momentów.
Oczywiście znajdą się i takie sytuacje, które wydały mi się ciut naciągane, ale bawiłam się tak dobrze, że przymknę na to oko.
Podobał mi się naturalny rozwój tej znajomości: przypadkowe spotkanie, piękna przyjaźń i uczucie, na które oboje nie są gotowi. Grace jest fascynującą postacią. Jej matka i siostra nie dożyły nawet trzydziestki, bo cierpiały na nieuleczalną chorobę, więc dziewczyna postanawia "Żyć pełną piersią", tak jakby został jej tylko rok życia, bo kto wie, czy tak nie jest? Wszystko na to wskazuje, że i ją zaczyna dopadać choroba. Gdyby tego było mało, rodzina przysparza jej mnóstwo problemów.
"Należysz do tych osób, które nie są w stanie zobaczyć kształtów chmur. Wcale nie dlatego, że brakuje ci wyobraźni, ale dlatego, że nie masz czasu, żeby spojrzeć w niebo".
Każdy dzień warto przeżywać tak, jakby miał być naszym ostatnim. Nigdzie nie spotkałam się z taką afirmacją życia mimo wszystkich jego przeciwności. Carpe diem zyskuje tu nowy wymiar. Prócz tego w każdej książce autorka zmyślnie przemyca tematykę braci naszych najmniejszych, czyli zwierzaków.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Muza.
Po dość mrocznej serii pora na reset, mój wybór padł na najnowszą książkę Abby Jimenez "Życie jest zbyt krótkie".
Już początek był wielce obiecujący...
Jest czwarta rano, słychać pukanie do drzwi a w progu stoi on... najprzystojniejszy facet w mieście, a może i na całej planecie. Adrian Copeland.
Tymczasem Vanessa trzyma na rękach wściekle płaczące niemowlę, we włosach ma tęczę z dziecięcych wymiocin, a jej mieszkanie wygląda jak po przejściu tornada. Gorzej być chyba nie może...
Fajnie zatytułowane rozdziały, dają nam przedsmak tego, co będzie się działo. Jest lekko i zabawnie, choć nie obędzie się bez kilku wzruszających momentów.
Oczywiście znajdą się i takie sytuacje, które wydały mi się ciut naciągane, ale bawiłam się tak dobrze, że przymknę na to oko.
Podobał mi się naturalny rozwój tej znajomości: przypadkowe spotkanie, piękna przyjaźń i uczucie, na które oboje nie są gotowi. Grace jest fascynującą postacią. Jej matka i siostra nie dożyły nawet trzydziestki, bo cierpiały na nieuleczalną chorobę, więc dziewczyna postanawia "Żyć pełną piersią", tak jakby został jej tylko rok życia, bo kto wie, czy tak nie jest? Wszystko na to wskazuje, że i ją zaczyna dopadać choroba. Gdyby tego było mało, rodzina przysparza jej mnóstwo problemów.
"Należysz do tych osób, które nie są w stanie zobaczyć kształtów chmur. Wcale nie dlatego, że brakuje ci wyobraźni, ale dlatego, że nie masz czasu, żeby spojrzeć w niebo".
Każdy dzień warto przeżywać tak, jakby miał być naszym ostatnim. Nigdzie nie spotkałam się z taką afirmacją życia mimo wszystkich jego przeciwności. Carpe diem zyskuje tu nowy wymiar. Prócz tego w każdej książce autorka zmyślnie przemyca tematykę braci naszych najmniejszych, czyli zwierzaków.
...
Opinia bierze udział w konkursie