"Zło tworzy człowiek i człowiek za zło odpowiada przed Bogiem."
Lullaby to młoda i pełna życia dziewczyna, której wydaje się, że ma już wszystko, czego potrzebuje. Od pewnego czasu spotyka się z Evanem, poważnym i bogatym mężczyzną. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że uczucie między nimi na pewno nie ma nic wspólnego z miłością. Uporządkowany świat kobiety wywraca się do góry nogami, gdy jej nowym wykładowcą zostaje inteligentny i charyzmatyczny Louis. Okazuje się, że Lullaby i niedawno poznany szatyn mają wiele wspólnego i świetnie się dogadują. Gdyby mogli, rozmawialiby godzinami na różne interesujące tematy. W pewnym momencie między nimi zaczyna rodzić się silne, romantyczne uczucie. Czy miłość przetrwa ciężkie próby? Co zrobi kobieta, gdy okaże się, że ani Evan, ani Louis nie są tymi, za których uchodzą?
O tej książce nie było zbyt głośno. Prawie nigdzie nie widziałam jej recenzji, o konkursach nie wspominając. Ogólnie rzecz biorąc, wydawnictwo ani trochę nie starało się wypromować tej powieści. Uważam, że to był z ich strony wielki błąd. Ja sama pewnie nigdy nie usłyszałabym o niej, gdyby nie autorka. Alicję Górską poznałam poprzez profil na instagramie. Potem dowiedziałam się, że napisała "365 dni. Zobaczymy się znów" i natychmiast miałam ochotę zapoznać się z jej debiutem. Przede wszystkim spodobał mi się opis i okładka, ale również to, że książka ma swoich wiernych czytelników.
Niektórzy z Was być może wiedzą, że ja uwielbiam dzieci i kiedyś nawet chciałam zostać przedszkolanką lub nianią. Nic więc dziwnego, że spodobał mi się wątek, w którym pokazano, jakie naprawdę są takie kilkuletnie osoby. Przede wszystkim ich poglądy i postrzeganie otaczającego ich świata, bardzo różni się od tego, co myślą dorośli. Podziwiałam również ich kreatywność, zaangażowanie, cieszenie się z najdrobniejszych rzeczy i pragnienie ciepła, a także miłości. Podejrzewam, że inni czytelnicy nawet nie zauważyli tego faktu, ale ja owszem.
Spodobało mi się również to, że autorka przełamała pewien stereotyp, o którym mówiła ostatnio na instagramie. Akcja powieści rozgrywa się w Los Angeles i San Diego, chociaż Alicja Górska nigdy tam nie była. I co w związku z tym? Nie może pisać o tych miejsca, bo nigdy nie widziała ich na własne oczy? Wręcz przeciwnie! Jak sama powiedziała - nie trzeba lecieć do galaktyki, żeby mieć prawo o niej pisać. Moim zdaniem to oczywiste, że najpierw musiała czytać o LA i dowiedzieć się, jakie zwyczaje tam panują, żeby opisać je w swojej książce, więc ja nie widzę w tym nic złego.
Najbardziej chyba zaskoczył mnie fakt, iż w książce Alicji pojawiła się niewielka dawka fantastyki, a tego ani trochę się nie spodziewałam. Muszę dodać, że wszystkie rzeczy i zjawiska nie z tego świata zostały stworzone w sposób przemyślany. Zadbano nawet o najmniejsze szczegóły, a ja to bardzo cenię. Nikt, kto przeczytał to dzieło, nie zaprzeczyłby mi, gdybym powiedziała, że ten wątek nadał powieści magicznego klimatu i charakteru.
Cieszę się z tego, że autorka poprzez tę książkę wyraziła swoje poglądy i przemyślenia. W piękny i obrazowy sposób opisała to, co ja już od dawna czułam, ale nie potrafiłam tego wyrazić za pomocą słów. Myślę, że w ten sposób Alicja przekazała swoim czytelnikom ważną cząstkę siebie.
Nie spodziewałam się, że niektóre z tematów poruszanych w "365 dni. Zobaczymy się znów" będą aż tak bliskie mojemu sercu. O dziwo, kompleksy i problemy, jakie kiedyś miała Lullaby, dotyczyły w pewnym sensie również mnie. Nie zdradzę, o które konkretnie mi chodzi, bo to moja osobista sprawa, a poza tym nie chcę Wam powiedzieć, co dzieje się w książce. Mogę jednak z całym przekonaniem zaświadczyć, że Alicja Górska świetnie oddała emocje towarzyszące takim momentom w życiu. Sama nie potrafiłabym opisać tego tak trafnie.
Lullaby okazała się naprawdę idealną główną bohaterką. Z pewnością była silną i zdecydowaną kobietą z ambicjami. Wiedziała, czego chce od życia i starała się z całych sił, aby to osiągnąć. Nie oglądała się za siebie, ale także nie wybiegała myślami za daleko w przyszłość. Próbowała cieszyć się każdą chwilą. Nie było żadnego momentu, w którym mogłaby mnie zirytować. Mogę śmiało powiedzieć, że odkryłam w niej bratnią duszę.
Louis również bardzo przypadł mi do gustu. Myślę, że według wielu dziewczyn, jest ideałem mężczyzny. Sama chciałabym kiedyś spotkać takiego troskliwego, miłego i inteligentnego młodzieńca, który zawładnąłby moim sercem. Ach te marzenia!
Według "365 dni. Zobaczymy się znów" to piękna, ciepła i zachwycająca opowieść. Dzięki niej zastanowimy się nad sensem własnego istnienia, pojmiemy znaczenie miłości i bliskości w naszym życiu. Śmiało mogę polecić ją dosłownie każdemu. Alicja Górska zaczęła pisać tę książkę mając piętnaście lat, a skończyła rok później. Pozostaje mi jedynie podziwiać ją, że będąc w moim wieku, dostrzegała tyle istotnych spraw. Ja mogę o tym jedynie pomarzyć.