- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.się zmęczyłem, ale nie na tyle, by wyzionąć ducha. Z satysfakcją odnotowałem pierwszy mały sukces w mojej sportowej karierze i wreszcie wyszedłem z klubu zadowolony. Właściwe skutki treningu na rowerze poczułem następnego dnia. Wstałem z łóżka, wyszorowałem zęby, powlokłem się do kuchni, odsunąłem sobie krzesło, usiadłem o mało nie odskoczyłem! Okazało się, że nogi jak nogi, ale to moje cztery litery nie są przyzwyczajone do jazdy na rowerze. Z tych trzech kwadransów treningu wyszły tak pokiereszowane, że w pracy nawet nie robiłem przymiarek do obrotowego fotela, tylko od razu ustawiłem na biurku karton, położyłem na nim laptop i cały dzień przepracowałem na stojąco. Tak właśnie wyglądały moje początki w sporcie wyczynowym. ,,Niezachęcająco" to mało powiedziane. W wodzie nieomal się utopiłem, na bieżni wyplułem płuca, a na rowerze nie byłem nawet w stanie usiedzieć. Wniosek? Wróciłem z pracy do domu, stanąłem przed żoną i oświadczyłem: - Kochanie, zapisuję się na triatlon! Żona zmierzyła mnie spojrzeniem przeznaczonym dla sześciolatka, który właśnie oznajmił, że wyrusza w podróż dookoła świata, a potem łagodnie odpowiedziała: - Mężu, pójdź do łazienki, spójrz w lusterko i zapytaj, czy aby na pewno jesteś najbardziej wysportowany na świecie. Jak mi polecono, tak zrobiłem. Patrząc w swoje żałosne oblicze, jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że chcę TO zrobić. Nie umiałem dobrze pływać, biegać ani pedałować - trudno byłoby mi znaleźć lepszą motywację. No bo co - ja nie dam rady? JA? Wróciłem więc do salonu i powiedziałem: - Zmieniłem zdanie. Nie zrobię triatlonu. W ciągu 12 miesięcy zrobię Ironmana! A teraz, półtora roku później, leżę na czerwonym piasku pustyni, który wcale nie jest ciepły ani miękki, słońce powoli rozgrzewa powietrze, wokół mnie zaś tężeje gwar. Jest siódma rano. Wreszcie powinienem się zdrzemnąć, ale wcale nie chcę spać, nie chcę przestać myśleć. Myśli o tym, co się właśnie wydarzyło, czynią mnie szczęśliwym. Do niedawna pomysł, że czeka na mnie jeszcze jakieś alternatywne życie, życie obieżyświata i biegacza, był tylko mrzonką. Ale teraz jestem setki, tysiące kilometrów od salek konferencyjnych, komfortowych foteli, które fundują nieuleczalne skrzywienie kręgosłupa, i innych wygód, którymi człowiek obrasta, do chwili kiedy zdaje sobie sprawę, że jest już za późno, by pozbyć się ich z organizmu. Jestem tu, bo przebyłem pieszo 245 kilometrów. Przede mną jeszcze pięć. Najkrótszy etap Sahara Race, na którym nie liczy się już czas ani kolejność. Tego ostatniego dnia wystarczy tylko dotrzeć do mety, nieważne jak, można biec, można iść, cholera, można się tam nawet dowlec na czworaka. Ale najpierw trzeba się ruszyć. Trzeba się przekręcić z pleców na brzuch, a potem spróbować wstać. Więc to właśnie muszę teraz zrobić - muszę zdobyć się na ten wysiłek. Próbuję wciąż leżę. No dobra, nikt nie mówił, że będzie łatwo, że podnoszenie się z piasków pustyni po 19-godzinnym biegu to bułka z masłem. Ale przez ostatnie półtora roku nauczyłem się nie odpuszczać. Choćby wszystko wskazywało mi, że sobie nie poradzę. Choćbym ja sam w to uwierzył. Więc ukończę jutro ten wyścig! Ukończę go, nawet jeśli miałbym się do mety doczołgać. Po prostu dam radę! Rozdział 1 Zaczynamy trening! Życie nie robi się łatwiejsze ani bardziej wyrozumiałe, to my stajemy się silniejsi i bardziej odporni. Steve Maraboli Dzień po tym, jak oświadczyłem żonie, że wezmę udział w zawodach ironmanów, postanowiłem zawalczyć na siłowni. Na początek poszło wyciskanie sztangi i wiosła. Po dwóch seriach opadałem z sił, ale każdego dnia szło mi trochę lepiej niż poprzedniego. Ćwiczyłem trzy, cztery razy w tygodniu. Zaczynałem od krótkiej rozgrzewki, a potem pływałem 20-30 minut. Po basenie jednego dnia szedłem na siłownię, drugiego na rower stacjonarny. Za każdym razem starałem się zrobić coś lepiej, szybciej - choćby o metr czy sekundę. Zwykle spędzałem w klubie około półtorej godziny. Oczywiście z początku te moje treningi były nieprofesjonalne i pewnie nieodpowiednie dla kogoś, kto przeszedł operację i powinien ćwiczyć pod okiem rehabilitanta. Kolano cały czas bolało, a ja wciąż kulałem. Kiepsko też radziłem sobie w wodzie. W niedługim czasie doszedłem do formy, która pozwalała mi przepłynąć bez przerwy osiem długości, ale na tej ósmej się zatrzymałem. Płuca nie dawały rady i czułem, że przede mną jest jakaś ściana. Całe szczęście któregoś dnia podszedł do mnie jeden z trenerów klubu, Tomek Brzózka, przedstawił się i zaoferował pomoc. Wysłuchałem jego uwag, a potem, jeżdżąc na stacjonarnym rowerze, przyglądałem się z uśmiechem, jak katuje swoich klientów. Post
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2016 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.