- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a trop watahy z poprzedniego dnia. Śnieg miał grubość trzydziestu centymetrów, trop był niemal zatarty przez wiatr. Walerij widział tę watahę dzień wcześniej i ocenił jej liczebność na mniej więcej dwadzieścia sztuk, z których dwie odstrzelił. Trop najpierw prowadził w górę stromego stoku, później - w górę i w dół zalesionej góry. Wkrótce znaleźliśmy się o parę kilometrów od miejsca, gdzie Walerij napotkał był watahę. Po dwóch godzinach zobaczyliśmy, że wataha się rozproszyła. Widać było, że dziki już otrząsnęły się z przestrachu. Niektóre zaczęły buchtować w poszukiwaniu żołędzi, ale tylko kilku udało się coś znaleźć. Wszędzie widniała plątanina tropów, lecz nawet świeżym tropem trudno było się poruszać, bo zaraz zacierał go wiatr. Dwukrotnie traciliśmy je zupełnie i dopiero szerokie obejście terenu pozwoliło nam je odnaleźć. W końcu dotarliśmy do zagajnika dębów, gdzie wataha zatrzymała się na dłużej - duża połać terenu była gruntownie zbuchtowana. Niedługo potem dotarliśmy do miejsca, w którym dziki nocowały. Dziki nie kładą się byle gdzie, lecz zadają sobie trud przygotowania legowisk. Najpierw odkopują rapetami śnieg, następnie robią podłużne wgłębienie w ziemi. Jako że mają wyjątkowo grubą skórę, a pod nią warstwę tłuszczu, nie odczuwają zimna. Potrafią znosić naprawdę niskie temperatury. Czasami odnosi się wrażenie, że jest im za ciepło nawet zimą, albowiem często ich tropy prowadzą do strumieni z lodowatą wodą, w której się kąpią. Muszą w tym celu nawet skruszyć lód. Razu jednego dziczy trop doprowadził mnie do płytkiego strumienia, gdzie dzik wytarzał się w błocie, po czym otrząsnął się kilka razy, tak że dookolny śnieg upstrzony był błotnistymi plamami. Widać z tego, że nie należy się martwić losem dzików żyjących w surowych warunkach klimatycznych. Szliśmy z Walerijem tropem tak szybko, jak pozwalały nam na to siły, i wkrótce tropy zaczęły wyglądać na świeższe. Wataha regularnie rozpraszała się w dębniakach, by oddać się poszukiwaniu pożywienia. Czasem dziki rozchodziły się po dość rozległym terenie i wtedy trudno było je tropić. Musieliśmy wówczas zataczać szerokie kręgi. W jednym miejscu skruszyły lód w strumieniu i zaspokoiły pragnienie, do wody wszakże nie weszły. Może uznały, że siarczysty mróz i silny północny wiatr mimo wszystko kąpieli nie sprzyjają, chociaż z drugiej strony dziki są tak wielkimi amatorami zimowych kąpieli - przynajmniej na tamtych terenach - że jedną z dolin miejscowi myśliwi nazwali ,,Dziczą Łaźnią", gdyż zwierzęta te odwiedzają ją regularnie w tym właśnie celu. Trop zawiódł nas w bardzo gęste zarośla, gdzie miejscami widoczność ograniczała się do paru metrów. O godzinie zorientowaliśmy się, że wataha znajduje się niedaleko przed nami. Przykazaliśmy Koreańczykowi, by został na miejscu i się nie ruszał. Niemożliwością było posuwać się cicho przez tę gęstwinę, lecz silny północny wiatr, który wiał nam wprost w twarz i szarpał krzewami, nieco maskował hałas. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się. Zaczęliśmy nasłuchiwać i staraliśmy się przeniknąć otoczenie wzrokiem. Nagle zdało nam się, że jakiś ciemny kształt porusza się w odległości około pięćdziesięciu metrów. Prawdopodobnie był to dzik. Jako że nie dało się podejść bliżej, postanowiliśmy strzelać, nabrawszy pewności, że mógł to być tylko dzik. Kiedy gruchnął strzał, gąszcz gwałtownie się ożywił. Zewsząd dobiegał odgłos łamanych gałęzi. Kula sięgnęła celu, najpierw przebiwszy cienkie drzewo. Trafiony dzik ruszył prosto na nas, lecz padł od drugiego strzału. Mój towarzysz powalił drugiego dzika, gdy ten przebiegał koło nas. Reszta watahy nam umknęła, podszyt bowiem był tak gęsty, że nie dało się go przeniknąć wzrokiem. Mieliśmy jednak na rozkładzie dwie sztuki i to nas satysfakcjonowało. Dokonaliśmy oględzin upolowanych dzików - które miały skóry niemal czarne - i wypatroszyliśmy je. W Korei myśliwi polujący na dziki przywiązują wielką wagę do dziczego woreczka żółciowego. Zostaje on wysuszony i starty na proszek, następnie jest dodawany do sake albo innego napoju alkoholowego. Specyfik taki podaje się kobiecie zaraz po urodzeniu przez nią dziecka, co ma pomóc matce powrócić do sił i zapobiec poporodowym komplikacjom. Woreczek żółciowy dzika kosztuje w Korei przeciętnie pięć- sześć szylingów6. Nasz koreański pomocnik znów do nas dołączył i rozpalił ognisko, my zaś w tym czasie zajęliśmy się tuszami dzików. Oba osobniki były co prawda duże, ale nie wyjątkowo, toteż uznałem, że żaden z nich nie nadaje się na eksponat muzealny. Wkrótce spożywaliśmy posiłek i popijaliśmy herbatę. Miło było nieco odetchnąć przy ogniu. Od czasu wyruszenia na ło
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Atra World |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.