- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pełne aprobaty spojrzenia otoczenia, kiedy gładziła po jasnych włosach ,,kochaną Elunię" i tuliła do rozłożystych piersi wylewających się zza małego stanika. Duża, otyła, z dołeczkami w bułczanych policzkach, z dobrotliwym uśmiechem nieco wystających zębów. Przypominała gigantyczną zajęczycę opiekującą się drobniutką wiewiórką albinoską. Gizela nienawidziła tych chwil. Matka zawsze wzdychała przez uśmiechnięte usta, że jeszcze chwila tych czułości, a się porzyga. I ta ,,Elusia". Gizela, imię wybrane przez ojca, było jedyną rzeczą, na jaką zgodziła się Małgorzata Feredyńska, ale nigdy się do niej tak nie zwracała. Niech się mężowi nie zdaje, że zwyciężył absolutnie. Chociaż i tak było jej obojętne, jakie imię wpisze do metryki. Mogła być Mąka, Zakąska czy Roleta. Och, gdyby wtedy sprawy potoczyły się inaczej, jej życie byłoby zupełnie inne. Nie musiałaby się użerać z tą chudą, wyblakłą kopią tego nieudacznika Władysława, farmaceuciny, który okazał się też niewdzięcznikiem i nieudacznym pisarzyną. Odszedł w samą porę. I bardzo dobrze. Niech się tamta, też nic niewarta, z nim morduje. Malareczka jedna, ze złamaną sztalugą. Niech sobie tworzą bohemę z dziurawym dachem. Banda i tyle. Małgorzata ani przez chwilę nie żałowała, że jej małżeństwo rozpadło się jak kopnięty wiosną bałwan. Mimo przekroczonej sześćdziesiątki nie zamierzała zwalniać tempa życia i odmawiać sobie czegokolwiek. Chodziła na dyskoteki, parę razy w roku jeździła na wycieczki do egzotycznych krajów, w których za doładowania komórki wielobarwnych kochanków ładowała seksualne akumulatory. Często robiła weekendowe wypady do Włoch, Pragi czy Portugalii. Zawsze z przyjaciółką, prawie siostrą Mariettą, z którą poznała się w dziecięcym sanatorium w podziemiach Wieliczki. Pisały do siebie listy, wybłagiwały u rodziców odwiedziny i wspólne wakacje. W lipcu u Marietty w Wołominie, w sierpniu w Kołobrzegu u Małgorzaty. Od kilku dobrych lat wołominianka na parę miesięcy stawała się kołobrzeżanką. Kupiła apartament w jednym z klitkowców nad morzem i grasowała po mieście od czerwca do listopada, kiedy wichury stawały się nie do wytrzymania. Marietta, jak na lojalną przyjaciółeczkę przystało, nie lubiła Gizeli i kąsała ją, kiedy tylko nadarzała się okazja. Małgorzacie nie przeszkadzało, że córka nie obdarzyła jej choćby jednym wnukiem czy wnuczką. Nie interesowało jej też, czy Gizela nie może albo nie chce mieć dzieci, więc by dokuczyć córce, zmieniała taktykę. Raz robiła wyrzuty, że nie ma dzieci i że jak tak dalej pójdzie, to urodzi nienormalny tłumok, innym razem cieszyła się, że właściwie to dobrze, bo gdyby miało być takie jak matka, to lepiej, żeby nie powoływać na świat kolejnego nieszczęśnika. Najbardziej lubiła oferować jej pomoc w zapłodnieniu in vitro. Wina za bezdzietny stan była rzecz jasna po stronie Gizeli, bo ogier Robert zapładniał wzrokiem. A teraz stoi przed nią i z dumą oświadcza, że się rozstaje. I to z kim! Z najlepszą partią w mieście! Bajecznie bogatym przystojniakiem, z którym wczasowiczki robiły sobie zdjęcia na molo. -- Nie pyskuję. Tylko uważam, ż -- Królewna z kartonu coś uważa. No proszę -- Małgorzata wykrzywiała twarz. -- Teraz będziesz sama do końca życia. Czterdziestka już ci dawno weszła na ten twój chudy kark. Nikt cię nie zechce. -- Gizela nawet nie czuła smutku, łzy już dawno przestały napływać do oczu podczas takich rozmów. Uodporniła się. Zamroziła. Ciekły azot na uczucia. -- Mamo, ale to ja jego nie chcę. Mam dosyć. -- A czego to masz dosyć? Noszenia na rękach? Wycieczek po świecie? Wysokiego standardu życia, o jakim inne kobiety mogą tylko pomarzyć na zakupach w biedadyskoncie? -- wyraźnie się rozkręcała. Gizela nie miała zamiaru ani się tłumaczyć, ani usprawiedliwiać czy przyznawać, co spowodowało, że skończyła z Robertem. Wreszcie, ostatecznie. Bez możliwości powrotu. Jednak patrząc na wściekłą matkę, postanowiła powiedzieć całą prawdę o cudownym Robusiu. Podeszła do barku i ignorując piorunujące spojrzenie Małgorzaty, nalała sobie koniaku. Upiła łyczek. Szkoda, że papierosy przestały jej smakować, mogłaby dodatkowo postawić się matce. Wiedziała, że byłaby to dziecinna zemstewka, i uśmiechnęła się do siebie. -- Niech mama posłucha -- zaczęła spokojnie. -- A co ja innego robię? -- warknęła Małgorzata i pociągnęła się za bluzkę. Typowy gest grubasów. -- On mnie nigdy nie kochał. -- I tu się mylisz. Bo kocha cię nadal. Chociaż, Bóg mi świadkiem, nie wiem za co. -- Między nami już nic nie ma. Wszystko robimy osobno. Byłam mu potrzebna, żeby dobrze wyglądać przy jego boku i ozdabiać zjazdy, konferencje i spotkania ze sponsorami. -- Zapomniałaś tylko dodać, że to wyglądanie było
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Wydawnictwo - adres: | biuro@zysk.com.pl , http://www.zysk.com.pl , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 440 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.