- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.oróżowe, na zachodzie toną jeszcze w fioletowym cieniu. Zawleczone sinymi chmurami niebo nacieka szmaragdem jak zatoka morska. Nagle spoza chmur wystrzela czerwona tarcza słoneczna. W tym ostrym oświetleniu wzdymają się co kilkadziesiąt metrów na płaszczyźnie pustyni ogromne kościotrupy. To ślady tegorocznej surowej zimy - wymarłe na pustyni wielbłądy. Zostały daleko za nami. Ogarnia nas teraz pustka, w której wzrok próżno szuka jakiegoś oparcia. Jedziemy szlakiem, którym Beduini od wieków przepędzają wielbłądy. Potem skręcimy na wschód i będziemy się posuwać śladami legionów rzymskich cesarza Dioklecjana. Martwota i jednostajność krajobrazu nasiąkającego stopniowo białawym światłem dnia nie opuszczają nas przez długie godziny. W pewnej chwili po zachodniej stronie zarysowują się na horyzoncie ruiny średniowiecznego arabskiego zamku Kasr al-Hir. Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi. Nad ruinami zrywają się nagle ogromne sępy. Jeden z nich zaczyna krążyć nad samochodem. Ale i ten jedyny ruchomy punkt w martwym krajobrazie pustyni maleje do rozmiarów jastrzębia, skowronka, Wreszcie zanika. Posuwamy się na północny wschód równolegle do łańcucha Dżebel Abiad. Czasem uciekają nam spod kół rude jaszczurki. Raz wyrwał się brunatny szakal z białym podogoniem. Kilkakrotnie mignęły na czerwonawych pagórkach zgrabne sylwetki gazeli: jedyne oznaki życia na tym pozornym pustkowiu. Parę razy załopotały na wietrze czarne płachty beduińskich namiotów i przesunęło się stado ciemnoszarych kóz, tłoczące się wokół otulonego grubym kożuchem pasterza koczownika. Trudno uwierzyć, że na tej czerwonej, spękanej ziemi zwierzęta znajdują sobie jakieś pożywienie. Coraz częstsze spotkania z koczującymi pasterzami zapowiadają bliskość osiedli ludzkich. W dali ukazują się szeregi stożkowatych, przypominających ule budowli. Pustynna wieś z kopulasto sklepionymi domkami sygnalizuje trzy czwarte przebytej drogi, jak twierdzi nasz kierowca. Górskie łańcuchy biegną teraz ku sobie, jakby chciały zamknąć nam drogę. Poniżej jednego z nich bieleje obłok kurzu, który posuwa się równolegle do naszego samochodu. Kierowca arabski ogląda się niespokojnie w tę stronę. - Czyżby gonił nas jakiś samochód? Nikt nie odpowiada na moje naiwne pytanie. Jeden z moich towarzyszy wypytuje o coś po arabsku kierowcę. Rozumiem z tego tylko słowo ,,hadżadż". - Po prostu zaczyna wiać, droga pani. Będziemy mieli piaskową burzę. - Daj Boże, żeby nas nie dogoniła. - Insz Allach - dorzuca Arab zza kierownicy. Burza na pustyni, a więc może jeszcze i to! Czuję w okolicy serca przyjemny dreszczyk emocji. Nasłuchałam się tyle w Damaszku o przygodach podróżnych zabłąkanych na pustyni podczas burzy, że teraz modlę się w duchu o podobne przeżycie. Ale widać Allach nie sprzyja moim pragnieniom. Zamykająca horyzont przełęcz pęka nagle jak łupina orzecha i ukazuje naszym oczom widok, którego nie zapomnę do końca życia. Białawe zbocza rozchylają się, odkrywając złocistoliliowy wąwóz. Samochód zjeżdża w jego wąskie gardło. Od tej chwili co kilkadziesiąt metrów wysuwają się na nasze spotkanie niesamowite, czworograniaste wieże. Ponure, samotne, czerwonawe, wyrastają wprost z piasku. Niektóre są w gruzach; te, które się dobrze zachowały, wyglądają jak gigantyczne pionki do gry w szachy na użytek olbrzymów. To odwieczna dolina grobów Palmyry. Panuje w niej zupełna pustka i martwota. Ani źdźbła trawy, ani śladu człowieka. Krajobraz jak z męczącego snu. Posuwamy się ostrożnie, bo droga pnie się po dołach i wertepach, raz w górę, raz w dół. Na tym prastarym cmentarzysku od przeszło dwóch tysięcy lat mieszkańcy stolicy królowej Zenobii chowali swoich zmarłych. Tylko jej samej nie sądzone było znaleźć tu miejsca wiecznego spoczynku. Wąwóz rozszerza się w rozległą dolinę w kształcie podłużnej misy. Wyrastają z jej wnętrza rudawe ruiny grecko-rzymskich budowli, wyznaczone rzędami kolumn. Niektóre z nich leżą zwalone lub sterczą złamanym w połowie kikutem. Zupełnie jakby rozwarła się przede mną jakaś wielka kurtyna i ukazała mi kulisy starożytnego teatru. Pustynia rozstąpiła się i ukazuje nam swoją tajemnicę. Jak w świetle błyskawicy migają mi w pamięci postaci palmyreńskiej tragedii. Nagle spoza zakrętu wąwozu wyjeżdża na nasze spotkanie ciężarówka i zatrzymuje się gwałtownie przy samotnie sterczącej kolumnie. Wyskakuje z niej kilkunastu syryjskich robotników i dwóch mężczyzna w europejskich ubraniach. Teraz już nie mam wątpliwości, że dobiliśmy do celu. Poznaję z daleka płócienny kapelusz inżyniera Dąbrowskiego i charakterystyczną brezentową czapeczkę profesora Michałowskiego. Znam ją dobrze z okresu wykopalisk w Egipcie i na Krymie. Palmyra. Zdjęcie współczesne. Timothy Kassis (Unsplash)
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 320 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.