- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Marcin ,,Rupieć" Rupiewicz - uczęszczali na spotkania z lamą w gdańskim klubie Żak. Około 1988 roku zacząłem chodzić z nimi. Usłyszałem wtedy esencjonalne zdanie, które mnie przekonało do zainteresowania się buddyzmem. Ole powiedział, że buddyzm jest zbyt ważną sprawą, żeby biegać za ludźmi i ich nawracać. Albo się ma karmiczny związek z buddyzmem, albo nie - nie ma takiej potrzeby, żeby wszyscy zostali buddystami. Bardzo mi się to spodobało. To musi być faktycznie coś ważnego, pomyślałem. Neofici przeróżnych odłamów chrześcijańskich, jehowici, mormoni, czy nawet hinduistyczni bhaktowie, których spotykałem, byli najczęściej aroganccy i nachalni - jak Sajnóg z Kacmajorem. Miałem wrażenie, że jeśli ktoś cię nawraca, wygląda, jakby przekonywał samego siebie - czyli nie wierzy w to, co mówi. Wśród ludzi przyjeżdżających na te spotkania z całej Polski rozpoznałem muzyków z fajnych jazzowych kapel, które szanowałem. Ówczesny jazzowy off - Stan dArt, Pick Up, Tie Break. Tam pierwszy raz spotkałem Antoniego ,,Ziuta" Gralaka i Włodka Kiniorskiego. Byli też rockowcy - Tomek Lipiński, Jarek Szlagowski, Leszek Biolik. Do dziś zdarza mi się chodzić na spotkania z Olem, choćby po to, aby zobaczyć się z dobrymi znajomymi, moimi braćmi w Dharmie. Z samym lamą nie miałem wiele do czynienia. Wykładał bez wielkiej charyzmy, ale fajne było u niego to, że chętnie przytulał wszystkich freaków, byłych ćpunów, wszelkiej maści neohipisów w indiańskich strojach, którzy przyjeżdżali z dzieciakami na rękach. Lama Ole był naprawdę w porządku, a jednak czułem, że ta szkoła nie jest dla mnie. Szukałem czegoś innego. ? Z mnichem tybetańskim w odosobnieniu, Normandia 1996 [ opis zdjęcia ] I wybrałeś zen? Wysłannikiem świata zen okazała się Ania Lasocka. Ania była introwertyczna, ezoteryczna, ale też bardzo dowcipna, kreatywna i inteligentna. Miała związek z tradycją japońskiego zen s?t?. To szkoła, w której nauczycielem jest dziś Małgosia Braunek - świetna aktorka, która po latach poszukiwań w tradycjach Osho, buddyzmu koreańskiego i japońskiego, przeszła pełen trening zen i została roshim. Zen s?t? wywodzi się od nauczyciela Eihei D?gena z XIII wieku i koncentruje się na praktyce medytacji zwanej shikantaza - czystej koncentracji na tym, co jest. Rinzai, druga z głównych linii zen, wywodzi się ze szkoły chanu mistrza Linji Yixuana, nauczyciela buddyjskiego z IX wieku. Szkoła rinzai propagowała praktykę koanów - przypowieści, irracjonalnych pytań, mających na celu wyciszenie logicznego, wiecznie racjonalizującego umysłu, wzmocnienie intuicji oraz przecięcie korzenia dualnego myślenia, w którym świat jest przez nas nieustannie szufladkowany. Sangha, do której trafiłem, była odnogą japońskich szkół Roshiego Harady i Roshiego Yasutaniego - połączyli oni tradycje s?t? i rinzai. Uczniem Yasutaniego był wybitny mistrz zen Roshi Maezumi; nigdy go nie spotkałem, ale nauczał on mojego nauczyciela Genpa Roshiego. Tak przy okazji, to właśnie sesjom medytacyjnym u Roshiego Maezumiego, na które uczęszczał w latach siedemdziesiątych George Lucas, zawdzięczamy genialną postać Yody. Innymi słowy - Yoda to Roshi Maezumi, mistrz mojego mistrza. Niesamowite, prawda? Oczywiście nie wiedziałem tego wszystkiego pod koniec roku 1990, kiedy mocno już przesiąknięty ideami buddyjskimi, pojechałem z Anią Lasocką na pierwsze medytacje w Przesiece pod Jelenią Górą. Te spokojne, ciche godziny o zapachu subtelnego japońskiego kadzidła, spędzone w bezruchu z grupą kilkudziesięciu osób, które wraz ze mną milczały na ten sam temat - temat życia i śmierci - zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Od tamtej pory jeździłem na sesshin dwa razy do roku - najpierw do Przesieki, później do Sosnówki. Buddyzm zen nie ma wiele wspólnego z sekciarstwem. Jak to udowodnić? Jest to świadomy wybór trudnej, mozolnej praktyki, która przypomina rodzaj duchowej terapii, podejmowanej na własne życzenie. Różnica między buddyzmem a terapią jest taka, że terapia jest nakierowana na personalny rozwój, przez co w jakimś sensie wzmacnia naszą miłość własną. Buddyzm nie - jedną z jego głównych i najbardziej poruszających zasad jest zasada braku personalnego zysku. Buddyzm jest całkowicie bezinteresowny, a jego główną cechę stanowi oświecone współczucie. Dlatego jest jedną z najpiękniejszych idei, jakie napotkałem w życiu. Jakich ludzi spotykałeś na sesshinach? Najstarsi byli niedobitkami dawnej sanghi Roshiego Kapleau. Opowiadał mi o jego sesshinach Heniek Smagacz, sympatyczny tłumacz z Przesieki. Te pierwsze sesje były dość hardcorowe - ludzie, którzy przetrwali twardą szkołę Roshiego Kapleau, wydawali się zahartowani w bojach niczym amerykańscy weterani z Wietnamu. Następni nauczyciele zen, którzy pojawiali się w Polsce - Genpo Roshi, Genno Rosh
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wywiady i rozmowy |
Wydawnictwo: | Literackie |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 400 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.