- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wygraliśmy Ligę Światową w 1991 roku, a ja już właśnie kończyłem przygodę zawodniczą z kadrą [Anastasi rozegrał w reprezentacji 141 meczów - przyp. red.]. Miałem za sobą epizod grającego trenera w Sisleyu i podczas wakacji po zakończeniu tego sezonu zacząłem oglądać zajęcia innych drużyn. Wizja zostania szkoleniowcem stawała się coraz Nie rzuciłem jednak grania od razu, bo jako mistrz świata nadal dostawałem atrakcyjne oferty. Dlatego jeszcze dwa lata występowałem w Serie A2 [druga liga we Włoszech - przyp. red.], na sam koniec w klubie blisko Bari. Moim trenerem był Vincenzo Di Pinto, z którym świetnie się pracowało. W sezonie 1993/94 wybrałem klub w Serie B1 [trzecia liga - przyp. red.], w mojej rodzinnej Mantui, bo nie chciałem już dłużej grać zawodowo. Trzecia liga była jednak wtedy bardzo mocna, przez kilka sezonów występował w niej choćby Marcelo Méndez [obecny selekcjoner reprezentacji Argentyny - przyp. red.]. Mnie najbardziej odpowiadał fakt, że mieliśmy maksymalnie cztery treningi w tygodniu, tylko wieczorami. Znalazłem czas na naukę angielskiego, zacząłem poznawać zasady obsługi komputera i myśleć, jak najlepiej przygotować się do wymarzonej nowej roli. Oglądałem pracę najlepszych szkoleniowców Serie A1, a także zacząłem zgłębiać podstawy przygotowania fizycznego graczy. To był bardzo fajny system pracy, bo miałem dużo wolnego w dzień, spędzałem sporo czasu z rodziną. Sezon minął bardzo szybko. I dobrze, bo zorientowałem się, że skończyła mi się motywacja do grania w siatkówkę. Jak się tego domyśliłem? W trakcie rozgrywek sezonu 1993/94 przyszedł do drużyny trener Bruno Bagnoli i chciał, żebym był liderem drużyny. A ja, jako 33-34-latek, sięgałem piłkę w ataku już tylko na 320 centymetrach i miało to niewiele wspólnego ze skoczkiem, który w optymalnej formie w karierze fruwał na 345 cm. Bagnoli się jednak uparł i przez miesiąc wykonywaliśmy mnóstwo dodatkowych ćwiczeń, by poprawić skoczność. Po tym miesiącu zmierzyliśmy zasięg i był nadal 320. Wiedziałem, że gdy głowa już nie chce, to ciało nie da rady. Nadal nieźle zarabiałem na graniu i nie byłem pewien, co robić? Zakończyć karierę siatkarską? W końcu jednak mój menedżer zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym zająć się trenowaniem już teraz. Zaproponował jakieś spotkanie, a ja zgodziłem się niemal od razu. Pojechałem do Brescii [miasto w północnych Włoszech, w Lombardii - przyp. red.]. Porozmawiałem z przedstawicielami klubu, oni zresztą spotkali się z pięcioma innymi trenerami. Ostatecznie jednak padło na mnie, pewnie swoje zrobiła moja siatkarska droga, w końcu byłem mistrzem świata. Postawili na mnie, a ja podpisałem umowę w lutym i był to bardzo dobry kontrakt. Przenieśliśmy się zatem z żoną do Brescii. Eryka była akurat w ciąży, miał się urodzić nasz syn Pietro. Zaryzykowałem i opłaciło się, bo pierwszy rok w Serie A2 był fantastyczny! Czułem się tam jak w domu, świetnie rozumiałem się z prezesem, ludźmi w klubie. Do dziś Gianfranco Veneziani przypomina mi, że to właśnie on pierwszy dał mi szansę pracy w trenerce. Pamiętam też, że grał w mojej drużynie polski atakujący Andrzej Szewiński, syn waszej wybitnej lekkoatletki Ireny Szewińskiej, dziś... wiceprezydent Częstochowy. 1994 rok, zupełnie inne Pamiętam, że jako trener odpowiadałem za wszystko: taktykę, technikę czy przygotowanie fizyczne. Byłem naładowany emocjami, pasją, i miałem wtedy tyle energii, że byłem w stanie pracować całymi dniami. Dałem radę także nadzorować budowę naszego domu w moim rodzinnym Poggio Rusco [oddalonym od Brescii o 130 kilometrów - przyp. red.]. Miałem na ten cel odłożone pieniądze, lecz gdy budowa ruszyła, kasa zaczynała znikać w zastraszającym Na szczęście moja trenerska pensja była na tyle dobra, że zacząłem sobie powoli w myślach układać życie w tej lidze, na zapleczu elity - Serie A1. Doszedłem do wniosku, że z taką wypłatą utrzymam rodzinę i mogę pracować na tym poziomie cały czas. Nie myślałem wtedy, że kiedyś mogę stać się znanym trenerem. W ogóle nie brałem tego pod uwagę! Cały czas myślałem tylko, że muszę pracować i się rozwijać - to było moje prawdziwe zadanie. Aż przyszedł taki dzień, gdy w końcu zrozumiałem, że wcale nie muszę się ograniczać. Żona powiedziała mi, iż jako niski gracz miałem swoje ograniczenia, nie mogłem być równie dobry, co wyżsi koledzy, pewnych braków nie dało się przeskoczyć. Jednak od czasu, gdy zostałem trenerem, mój wzrost nie ma już żadnego znaczenia i tych ograniczeń nie ma! I coś we mnie pękło, przestałem się skupiać na innych rzeczach, chciałem się rozwijać i trafić do Serie A1, najlepszej ligi na świecie. I jak już zacząłem poważnie o tym myśleć, to po sezonie spędzonym w Brescii zadzwonili do mni
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, sport i rekreacja |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 280 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.