- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ej drogi, przy której tak zgodnie i przyjaźnie sąsiadowały ze sobą pozostałe zabudowania Avonlea. Dla pani Małgorzaty Linde życie na takim odludziu było nie do pomyślenia. - To nie życie, tylko zwykłe t r w a n i e, ot co - powiedziała, gdy weszła na zrytą koleinami trawiastą ścieżkę, przy której rosły krzewy dzikiej róży. - Nic dziwnego, że Mateusz i Maryla są nieco zdziwaczali, żyją w końcu na zupełnym pustkowiu, całkiem sami. Przecież drzewa nie mogą zastąpić człowiekowi towarzystwa, chociaż gdyby mogły, to uzbierałaby się wcale liczna kompania. Ja tam wolę przyglądać się ludziom, ale trzeba przyznać, że Mateusz i Maryla czują się tutaj dobrze. Ostatecznie, jak to zgrabnie ujął pewien Irlandczyk, można się przyzwyczaić do wszystkiego, nawet do wiszenia na szubienicy. Z takimi myślami pani Małgorzata wkroczyła na podwórze domu Cuthbertów. Tonęło w zieleni, a przy tym wszędzie panował idealny ład i porządek. Z jednej strony rosły dostojnie wyglądające rozłożyste wierzby, a z drugiej strzeliste topole. Najmniejsza słomka ani kamień nie psuły doskonałej harmonii; gdyby było inaczej, pani Małgorzata natychmiast by to zauważyła. Skrycie żywiła przeświadczenie, że Maryla Cuthbert zamiata swoje podwórze równie często, jak sprząta dom. Z ziemi można by jeść bez obawy, że zgarnie się choćby odrobinkę brudu. Pani Małgorzata zapukała delikatnie do kuchennych drzwi i weszła do środka dopiero, gdy usłyszała zaproszenie. Kuchnia była bardzo jasna i przytulna, a właściwie mogłaby za taką uchodzić, gdyby nie owa przesadna czystość, która nadawała jej wygląd nieuczęszczanego salonu. Okna kuchni wychodziły na wschód i na zachód; przez zachodnie, które łapało delikatne czerwcowe promienie, widać było podwórze. Ze wschodniego roztaczał się przede wszystkim widok na obsypane białym kwieciem czereśnie rosnące w sadzie oraz na szpaler wysmukłych brzóz, pochylających się nad strumieniem przecinającym kotlinę. Dopiero po chwili dostrzec można było gąszcz winorośli oplatających okno. To tutaj siadywała Maryla Cuthbert, jeżeli już zdecydowała się przysiąść na chwilę. Zawsze nieufnie traktowała światło słoneczne, którego nieodpowiedzialne pląsy i igraszki zupełnie nie licowały z powagą i surowością świata. To tutaj zastała ją teraz pani Małgorzata. Maryla robiła coś na drutach, a za jej plecami widać było stół nakryty do kolacji. Pani Małgorzata, zanim zamknęła drzwi, uważnie przyjrzała się wszystkiemu, co stało na stole. Spostrzegła trzy nakrycia i od razu domyśliła się, że Maryla spodziewa się kogoś. Naczynia jednak były codziennego użytku, a obok nich stał tylko zwyczajny mus jabłkowy i jeden rodzaj ciasta, tak że od razu było widać, iż oczekiwany gość nie jest tak znowu niezwykły. No tak, ale czemu Mateusz przywdział biały kołnierzyk, a w zaprzęgu szła kasztanka? Pani Małgorzata była naprawdę podekscytowana całą tą sprawą, która ze spokojnego, zupełnie zwyczajnego domu Cuthbertów uczyniła miejsce nad wyraz tajemnicze. - Dobry wieczór, Małgorzato - powiedziała żywo Maryla. - Jest naprawdę pięknie. Może zechcesz usiąść? Co u was słychać? Pomiędzy Marylą Cuthbert i panią Małgorzatą zawsze istniało coś w rodzaju przyjaźni, na przekór - a może właśnie dzięki - wszystkim dzielącym je różnicom. Maryla była wysoką, szczupłą kobietą, dosyć kościstą i mało kształtną. Jej ciemne włosy poprzetykane były srebrnymi nitkami i jak zawsze upięte wysoko w mały, ciasny kok, z którego sterczały groźnie dwie metalowe szpilki. Maryla wyglądała na kobietę o niewielkim doświadczeniu i nieugiętych zasadach. Taka też i była. Tylko w kącikach jej ust kryło się coś, co zwiastowało poczucie humoru, któremu nigdy jednak nie pozwoliła w pełni rozbłysnąć. - U nas wszystko dobrze - odparła Małgorzata. - Niepokoiłam się jednak o was, gdy zobaczyłam, że Mateusz dokądś się dzisiaj wybrał. Myślałam, że pojechał po doktora. Maryla poruszyła ustami ze zrozumieniem. Spodziewała się wizyty Małgorzaty. Wiedziała, że na widok jej brata wyruszającego w drogę pani Linde nie będzie mogła powściągnąć swej ciekawości. - Ach, nie, czuję się całkiem dobrze, tyle że wczoraj bolała mnie głowa - powiedziała. - Mateusz pojechał do Bright River. Zdecydowaliśmy się wziąć na wychowanie małego chłopca z sierocińca w Nowej Szkocji. Przyjedzie wieczornym pociągiem. Gdyby Maryla powiedziała, że Mateusz pojechał do Bright River, żeby odebrać ze stacji australijskiego kangura, konsternacja pani Małgorzaty byłaby zapewne mniejsza. Po prostu oniemiała na pięć sekund. Niemożliwe, żeby Maryla chciała z niej sobie zadrwić, ale w tej chwili pani Małgorzata była skłonna w to uwierzyć. - Mówisz poważnie, Marylo? - zapytała, gdy już w pełni odzyskała głos
ebook
Wydawnictwo Literackie |
z serii Ania z Zielonego Wzgórza |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura młodzieżowa, lektury szkolne |
Wydawnictwo: | Literackie |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 05.04.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.