- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.unku drzwi i spraw, o których przez dwa tygodnie nie pamiętała. Chwilowo miała jednak inny problem - jak osłonić moją twarz, żeby proboszcz mnie nie oglądał, ponieważ zażenowanie i litość, jakie wywoływał widok mojej twarzy, budziły w niej złość i wybuchy gniewu. Proboszcz zaś, który opowiadał, że Maria jest jego siostrą i że uciekła z Kresów, myślał tylko o tym, jak zniknąć z miasteczka, by nie prowokować ludzkiej ciekawości, nie tyle moją brzydotą, co młodą dziewczyną z dzieckiem na plebanii. Ruszyli. Dopiero za miastem Maria zauważyła, jak szybko po tej zimie świat ponownie budził się do życia. Drzewa były jeszcze nagie, ale brzozy i niektóre krzaki otoczone były delikatną mgiełką zieleni. Zapach powietrza, natarczywy śpiew ptaków, nabrzmiałe pąki na gałązkach krzaków. Maria sięgnęła do kieszeni kurtki po papierosa. Nauczyła się palić poprzedniej jesieni i teraz papierosy były jej prawdziwym narkotykiem. Ukradkiem odchyliła koc i spojrzała na moją twarz. Uśmiechnęła się z triumfem, tak jak wtedy, kiedy wygrała pierwszy przetarg. - Śpi? - zapytał proboszcz, nie odwracając się. - Śpi - odpowiedziała Maria, zasłaniając pospiesznie moją twarz. - Niech śpi - mruknął ksiądz. - Jeszcze się napatrzy. - Uratował go niemiecki lekarz - powiedziała Maria. - Nauczyliśmy się myśleć jak zwierzęta - odpowiedział ksiądz. - Sarny i wilki, wilki i sarny, a wszystko ludzie. Na plebanii doszło wreszcie do mojego spotkania z Majorem. Odważnie odchylił koc i wtedy po raz pierwszy mogliśmy się sobie przyjrzeć. On z podkrążonymi z niewyspania oczyma i ja, ze świeżą szramą na górnej wardze. Głębokie milczenie przerwała dopiero moja siostra, która z wysokości ramion Marii zobaczyła moją twarz i dała wyraz niekłamanemu zdumieniu moją brzydotą. Proboszcz z dobroci serca próbował kłamać, ale Maria zaczęła się śmiać. - Pierwszego dnia był tak brzydki - powiedziała - że mi go nie chcieli pokazać. Teraz, zacerowany, zaczyna być podobny do ludzi. - Jak ma na imię? - zapytała moja siostra, ponownie przyspieszając bieg spraw, które powinny toczyć się wolniej. Do przyjazdu na plebanię Maria nazywała mnie potężnym imieniem ON, teraz spojrzała bezradnie na męża, nie chcąc wypowiedzieć imienia, którego używała, ani też przyznać, że żyłem bez imienia. Zaczęła się dyskusja, w której proboszcz pragnął obdarzyć mnie patronatem świętego Jerzego, Major zaś, który żywotów świętych nie znał, a z pisarzy najwyżej cenił Sienkiewicza, ze względu na osobliwość czasów pragnął, bym nosił imię pana Andrzeja. Moja siostra, której dzień wcześniej pokazano martwego nietoperza, patrząc na moje uszy, nazwała mnie Gackiem. Pod tym imieniem zacząłem swój cichy lot w mroczną przyszłość. Chwilowo zmęczona podróżą Maria ukryła się w kącie, żeby ściągnąć mleko, a mężczyźni dobili targu w sprawie mojego chrztu. Tego samego wieczora przez szczelinę w podniebieniu wlały mi się do gardła krople święconej wody. W parafialnych księgach istniałem teraz jako Andreas Gregorias i byłem już legalnym dziedzicem tradycji - greckiej przez Bizancjum, Kijów i Moskali, rzymskiej przez Berlin, judejskiej przez ślepą nienawiść dwóch pierwszych do trzeciej, swojskiej, wyrosłej w błotnej przestrzeni, na krańcach handlowych szlaków. *** Między początkiem istnienia a początkiem wątpienia upłynęło kilkanaście lat. Przed kilkoma laty spróbowałem w żartobliwej formie opowiedzieć historię mojego przepoczwarzania się w ateusza: Czort wie, dlaczego zostałem pogodnym ateuszem, a nie kostycznym mistykiem, piętnującym grzechy bliźnich. Mogłem równie dobrze zostać jowialnym, lubiącym swoich parafian proboszczem albo ateistą fanatycznym, który z ogniem w oczach pali kościoły i morduje ludzi w imię przyszłego szczęścia całej ludzkości. Splot niezliczonych przypadków spowodował, że urodziłem się w określonym dniu i roku, w tym, a nie innym kraju, z taką, a nie inną historią, tą religią, w tej, a nie innej rodzinie, że spotykałem tych, a nie innych ludzi. Z przyczyn ode mnie niezależnych mam określony zestaw genów, które zadecydowały o moim wyglądzie i o moich predyspozycjach. Niektórzy mówią o bożym planie, doszukują się wyższej, wszystkowiedzącej i wszystko planującej, niemal socjalistycznej inteligencji, inni mówią o biologicznym determinizmie. Ja powiadam, że jesteśmy tworami nieskończonego łańcucha przypadków, a że charakter mam łagodny, tłumaczę więc mojemu Aniołowi Stróżowi, żeby z tego powodu nie dramatyzował. W Anioła Stróża wyposażyła mnie babka, która kazała mi się do niego modlić każdego wieczora, prosząc, żeby ode mnie nie odchodził. Dość wcześnie zacząłem się domyślać, że te modły są konieczne, bo Anioł musi się nudzić i najwyraźniej ma ochotę
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | eseje, felietony i publicystyka, nauki humanistyczne, filozofia |
Wydawnictwo: | Stapis |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.