- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ki, a Gregory pomyślał, że gdyby słyszała to Laura, zapewne wkurzyłaby się, słysząc takie kaleczenie mowy ojczystej w miejscu publicznym. Gregoryego nikt nie próbował wciągnąć do rozmowy, co mu nie przeszkadzało, poza tym już dawno przyzwyczaił się, że jego kalectwo działało na otoczenie raczej odstraszająco niż przyciągająco, aczkolwiek miał świadomość, że są ludzie, którym to w ogóle nie przeszkadza, a nawet okazują mu chęć pomocy, co zresztą raczej go drażniło. Wrócił do przedziału i przez chwilę przyglądał się zatopionemu w lekturze gazety sąsiadowi z naprzeciwka, facetowi ze starannie przystrzyżonymi wąsami, w czarnym garniturze, którego melonik i parasol leżały na półce. Z tytułowej strony bił wielką czcionką brutalny przekaz: ,,Niemiecka inwazja na Polskę", a nadtytuł głosił, że Anglia przygotowuje się do mobilizacji. Gazeta była z poprzedniego dnia. ,,Teraz chyba punkty mobilizacyjne pracują już pełną parą", pomyślał Gregory, zastanawiając się, którzy z jego znajomych zostaną powołani do służby wojskowej. Niektórym tego życzył, innych żałował, a siebie jako niepodlegającego poborowi uznał jednak za częściowo przydatnego do wsparcia wysiłku militarnego kraju. Fakt, nie mógłby strzelać, ale przecież nadawałby się chyba do specjalnych wydziałów w armii, chociażby jako szyfrant, oczywiście po odpowiednim przeszkoleniu. Pociąg zatrzymał się na jakiejś stacji - Gregory wstał, otworzył okno i wyjrzał na peron. Niewiele osób wysiadło, za to sporo nowych podróżnych pakowało się do wagonów. Wzdłuż składu szedł niedbale ubrany mężczyzna, wymachując płachtą gazety. - ,,Daily Worker"! ,,Daily Worker"! - wykrzykiwał, patrząc na stojących w oknach i drzwiach wagonów. Pasażer czytający ,,The Daily Telegraph" uniósł głowę. - Komunistyczna propaganda - skomentował krótko. - Że też nie ukrócą tego agitowania na dworcach kolejowych, zupełnie jakby fabryki im nie wystarczały. - Związek Sowiecki może okazać się naszym sprzymierzeńcem, jeśli dojdzie do wojny - zauważył Gregory, nie odwracając się od okna. - Wierzy pan w to? Przecież dopiero co naszą delegację odesłali z Moskwy z pustymi rękami. A zamiast z nami podpisali pakt z Hitlerem. Pewien mój znajomy, socjalista jak się patrzy, był oburzony, że po latach propagandy antyhitlerowskiej Stalin nagle nakazuje wspieranie Niemców. - Wspieranie Niemców? Gdzie pan to wyczytał? - Piszą przecież i rozdają ulotki, że Anglia powinna trzymać się od wojny z daleka, bo to kapitalistyczny konflikt między Berlinem a Warszawą. Nagle głoszą pacyfizm, osłabiają nasze morale. To jest przecież realne wspieranie militaryzmu Rzeszy, nic innego. Gregory nie odpowiedział. Stał przy oknie, dopóki pociąg nie ruszył, a potem je przymknął i usiadł. Do ich przedziału dosiadła się elegancka, otyła starsza kobieta. W milczeniu przyglądała się wszystkim po kolei małymi, pozbawionymi wyrazu oczami, co jakiś czas z lekka posapując. Dwie panie jadące z Londynu gawędziły przyciszonymi głosami, facet w schludnym garniturze z dużą, brązową walizką w zamyśleniu spoglądał to w okno, to na ścianę przedziału. Chłopak z kędzierzawymi blond włosami wczytywał się w tandetnie wydaną książkę z nagimi kobiecymi plecami i ociekającym krwią nożem na barwnej okładce. Mężczyzna z naprzeciwka nadal studiował zawartość gazety. Hutchison zastanawiał się, co powie Laurze, kiedy wreszcie staną twarzą w twarz. Próby przeprosin nie miały sensu, bo na dobrą sprawę nie było za co przepraszać. Wypowiedziane przez niego słowa: ,,Masz chore emocje" nie były przecież obraźliwe, ale to właśnie one przesądziły o wszystkim. Kiedy przyszedł do domu Laury, zastał tam oprócz gospodyni także Dorothy. Wypili po kieliszku wina i rozmowa zaczęła przybierać lekki charakter, a w każdym razie na tyle niefrasobliwy, że wymieniali między sobą żarty, niektóre o nieco zgryźliwym charakterze. Dorothy rzuciła uwagę, zapewne nic nieznaczącą, typu: ,,To dobrze, że się spotykacie. Ja też chodziłam z jednym facetem, był z Norfolku, ale w końcu rzuciłam go, bo beznadziejnie tańczył". Hutchison przyjął to z humorem i powiedział, że on także tańczy fatalnie, ale Laura jest bardzo wyrozumiała i w ogóle jej to nie przeszkadza, a miałby u niej jeszcze większe względy, gdyby był garbaty. Na te słowa panna Collins zesztywniała, ale on nie zwrócił na to uwagi i spokojnie nalał sobie do kieliszka, proponując wcześniej wino obu paniom, ale żadna nie chciała. Potem, kiedy Dorothy poszła już domu, Laura lodowatym wręcz tonem oświadczyła, że sprawił jej przykrość, i zażądała, aby wyjaśnił, co miały znaczyć słowa o garbie. Postanowił się z nią podroczyć, co okazało się fatalnym pomys
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść przygodowa, powieść społeczno-obyczajowa, powieść wojenna |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.