- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jestem, dobrzy ludzie? Pomóżcie mi, iść nie mogę! Tylko echo mi odpowiada: ,,Jak chcesz żyć, to nie leż na mokrym brzegu ranna i mokra". - Milknie, gasi papierosa i zaraz wypluwa z siebie kolejny strumień zdań: - Jestem zmęczona i brodzę po brzegu. Dookoła woda i sine góry. Podstępna pułapka. Wszystko tu jest obce. Boże miłościwy, nie zostawiaj mnie tu samej, w tym dzikim kraju! Nie mam czucia w nogach. To już nie są moje nogi. - Mruczy coś niezrozumiale pod nosem i znowu milknie. I tak siedzą naprzeciwko siebie w ciszy. Ona pali i się poci. Birger jest rozczarowany, bo spodziewał się spotkać inną kobietę. Przejechał taki kawał i wróci z niczym. W fotelu obok matka wciąga nosem nie swój dym. Zegar tyka trochę za głośno. Galina wygląda na wyczerpaną. Patrzy na swoje odbicie w lustrze tylnej ścianki regału. Lustro zniekształca jej rysy. Co się stało po Spitsbergenie? Nie odpowiada. Szepcą z matką, zasłaniając usta dłońmi. - Ty mów, mamo. - Co mam mu powiedzieć? - Opowiedz mu, co się stało. Ja nie mogę. - Dlaczego? - No nie mogę. Zaraz zacznę płakać. Chcesz, żeby mi się pogorszyło? Mów, no! - Moja córka wróciła z Norwegii do szpitala w Moskwie. Kiedy ją zobaczyłam, siedziała na wózku inwalidzkim. Zapytałam ją, czy żyje. Przez kolejny miesiąc leżała w szpitalu, a jej stopy były lodowate. Lekarze mówili, że jest bardzo silna, bo w takiej wodzie nie miała prawa przeżyć. Potem zabrałam ją do domu. - Drobna kobieta o smutnych oczach opowiada, jak to zbyt późno zrozumiała, że jej córka jest chora. - Rok po wydarzeniach na Spitsbergenie, 9 maja, Galina wstała rano zdenerwowana i poszła pod pomnik z wiecznym ogniem, gdzie zaczęła palić swoje ubrania. Krzyczała, żeby Reagan odstąpił od gwiezdnych wojen. Że jak nie przestanie, to ona go dopadnie. Po tym spędziła w szpitalu psychiatrycznym pół roku z orzeczeniem schizofrenii. Galina w tym czasie milczy. Wdech-wydech, aż do filtra, i od nowa. W końcu, gasząc niedopałek w popielniczce, mówi: - Ja w tym czasie nie myślałam. O ludziach, o matce, about every, every. I not think. Not think. I dont want think. Tam było coś nie tak, na tym statku. Nic nie jadłam od dziesięciu dni, wypijałam co najmniej trzydzieści filiżanek kawy dziennie i wypalałam po dwie, trzy paczki papierosów. Nie spałam w nocy, wszystko wydawało się inne niż wcześniej i w końcu nie mogłam już tego dłużej wytrzymać. Musiałam wydostać się z tego statku. Dlatego. A że Spitsbergen? Koniec świata to dobry początek. * - Longyearbyen to jest bańka. - Marcela zdejmuje rękawiczki i nakłada na papierową tackę nachosy z ostrym sosem. Jest 2012 rok, sobota, początek lipca, godzina , słońce świeci nad morzem wprost z północy i chwilowo nie wieje od dryfującego w fiordzie lodu, więc czuć delikatne ciepło. Termometr pokazuje plus osiem. Na Spitsbergenie jest środek lata i dnia polarnego, który zaczął się pod koniec kwietnia, a skończy w sierpniu. - Z jednej strony masz tu wszystko: dziką naturę na wyciągnięcie ręki, podatek dochodowy 15,8 procent, uniwersytet, Globalny Bank Nasion, hotel Radisson Blu, chór, aerobik w wodzie, festiwale, galerię sztuki, grupę cyrkową, świeże awokado i ser halloumi. - Otwiera z sykiem puszkę coli light. - Z drugiej strony jesteś w najdalej wysuniętym na północ miasteczku na świecie, gdzie jest ciemno przez jedną trzecią roku, prawo zabrania posiadania kotów, nie ma pająków, najwyższa roślina to trzydziestocentymetrowa trawa, warzywa kupujesz pakowane próżniowo i, o, zamiast na ławce siedzisz nad morzem na europalecie! Prawdziwy świat toto nie jest. Amerykanin John Munroe Longyear założył tu pierwszą kopalnię węgla kamiennego w 1906 roku. Zaczynał od baraku na dwudziestu pięciu mężczyzn. Ci harowali pod ziemią, a potem topili śnieg i podgrzewali go na ogniu, żeby się umyć. Po jakimś czasie dołączyły do nich kobiety z dziećmi, konie, krowy i świnie. W 1917 roku mieszkańców było już stu czterdziestu jeden, a po pięciu latach ich liczba niemal się podwoiła. Amerykanie sprzedali Longyear City Norwegom i osada zmieniła nazwę na Longyearbyen, czyli miasto Longyeara. Na początku mogli tu mieszkać tylko zatrudnieni przez norweską kompanię węglową Store Norske, a zwykli ludzie zaczęli przyjeżdżać w ostatnim dwudziestoleciu XX wieku. Z siedmiu kopalni do dziś w mieście działa jedna, a poza miastem druga w Svea, trochę na południe. Według urzędu podatkowego mieszkańców Longyearbyen jest dokładnie 2077, w tym 423 obcokrajowców z 44 krajów. Najliczniejszą mniejszość stanowią Tajowie - 106 zarejestrowanych. Potem w kolejności: Szwedzi (91), Rosjanie (46), Duńczycy (28), Niemcy (25), Chorwaci (15), Filipińczycy (12), Chilijczycy (8). Po jednym przedstawicielu mają Argentyna, Australia, Azerbejdżan, Botswana, Indie, Kolumbia, Malezja, Meksyk, Syria
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Czarne |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 208 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.