- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.w jego talii. Ja nie miałem już nic. Oprócz nazwiska. To ludzie Łukaszki wywieźli mnie potajemnie z Moskwy, gdy zaczęło się wokół mnie robić niebezpiecznie gorąco. Od czasów Berii intuicyjnie wyczuwałem, że wcześniej czy później ci z Łubianki będą chcieli mnie dopaść i unieszkodliwić. Nie wystarczyło, że zrzekłem się władzy i wycofałem z życia publicznego. To ciągłe szczucie i polowanie na moją osobę niezmiernie mnie dziwiło, czasem wręcz bawiło. Nie stanowiłem przecież dla nowych władców Rosji, powiązanych z dawnymi resortami siłowymi, żadnego zagrożenia. Uznano jednak, że samo nazwisko Stalina jest niebezpieczne, że wcześniej czy później ktoś będzie chciał zagrać tą kartą, wziąć sobie emerytowanego generalissimusa na sztandary. Gdy niespotykane nawet jak na rosyjskie warunki pijaństwo Jelcyna pozwoliło przejąć im pełnię władzy, konsekwentnie eliminowali wszelkie prawdziwe i urojone zagrożenia dla swojego czekistowskiego panowania. Żona Kaganowicza opowiadała mi, że niepokoili Łazara jeszcze na łożu śmierci - nikt mnie nie przekona, że działo się to bez zgody najwyższych władz nowej, pożal się Leninie, Rosji. Ja na pewno nie zamierzałem stać się ofiarą ,,nieszczęśliwego wypadku" sprokurowanego przez bękartów Feliksa. To by im najbardziej odpowiadało - nowy car wygłosiłby rzewną mowę nad moim grobem, symbolicznie przejmując ideowy spadek, ku chwale nowej Rosji. Bardziej obawiałem się powolnej śmierci, systematycznego podtruwania i wyniszczania organizmu. Jeszcze zanim bym umarł, już drukowałyby się gazety z pełnymi hipokryzji i fałszu wierszami na moją cześć: Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie. Jego Partia rozgarnia mrok. Niewzruszony drukarski znak drżenia ręki mej piszącej nie przekaże, nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże. Znam ja aż za dobrze wasze czekistowskie metody! Chcąc nie chcąc, musiałem więc pośpiesznie przyjąć nieformalne zaproszenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Z jednej strony bezgranicznie gardziłem tym przewodniczącym wiejskiego kołchozu, z drugiej - przynajmniej chwilowo - było to chyba jedyne w miarę bezpieczne dla mnie miejsce. Nie mogłem jednak pozwolić na takie spoufalanie się z politycznymi karzełkami, których wiatr historii na krótką chwilę uniósł w powietrze jak śmieci. - Nigdy ci nie chodziło szczerze o Sojuz, tylko o władzę - powiedziałem. - Gdy szturmowaliśmy Pałac Zimowy, nikt nie myślał o zaszczytach, stanowiskach i honorach! Te twoje rojenia o czapce Monomacha od początku były kuriozalne. Naprawdę myślisz, że FSB pozwoliłaby ci przejąć władzę w całym imperium? Że Rosjanie zaakceptowaliby na Kremlu gubernatora z Mińska? Siedź sobie teraz okrakiem na barykadzie i módl się, żeby nie spaść, ani na brukselską, ani na moskiewską stronę. - W pojedynkę żaden z nas nie ma szans. - Łukaszka uporczywie powracał do przerwanego wątku. - W duecie możemy zdziałać całkiem sporo. Ja mam Białoruś, przyczółek dla dalszej ekspansji, i pełnię władzy. Ty masz nazwisko, które w najdalszym zakątku Rosji wciąż stawia wszystkich na baczność. Obaj sowiecką duszę. Musimy zrewitalizować naszą radziecką ojczyznę. Masz jeszcze marzenia? Bo ja tak. Nie chcę umierać w tym mińskim kurwidołku. Zakręcimy jeszcze raz kołem historii? - Wyciągnął rękę. Zamyśliłem się. Wciąż czułem potworne upokorzenie - oto na starość musiałem uciekać z Moskwy jak bezpański pies. Ale czasy są parszywe, a fortuna od dawna była dla mnie parszywą dziwką.Jako doświadczony rewolucjonista wiedziałem, że często upadek od powrotu na szczyt dzieli tylko jeden krok. I żadna cena, żadne upokorzenie nie jest zbyt wielkie, żeby go zrobić. Mądrość etapu domagała się takiego właśnie działania. Zresztą i tak nie miałem wyboru. - Haraszo, Aleksandr, haraszo. - Powoli, lecz mocno uścisnąłem jego dłoń. Twarze towarzyszących nam ochroniarzy (teraz podążali za nami w dużo mniejszej odległości) rozpromieniły się w uśmiechu. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że rojenia tego białoruskiego ludzika nie mają żadnych szans powodzenia. Władza w Moskwie od dawna nie leżała już na ulicy - była silna, niepodzielna i ugruntowana jak nigdy dotąd. Ale może na początek mógłbym zabrać stołek temu pajacykowi i wrócić przynajmniej na miński szczyt? Zza zakrętu wyłonił się uroczy moskiewski pałacyk - idealny przykład mariażu klasycyzmu z socrealizmem. Był perfekcyjny, doskonale wkomponowany w otaczającą go przyrodę, a zarazem majestatyczny. Łączył najpiękniejsze tradycje z rewolucyjną estetyką komunizmu. Już chciałem odpowiednio to skomentować, gdy nagle ogarnął mnie straszliwy niepokój. Niby miałem świadomość, dokąd jedziemy, chociaż nie pytałem Łukaszki, dlaczego właściwie zabrał mnie właśnie w to miejsce. Na żubry zim
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, utopia, antyutopia |
Wydawnictwo: | Bellona |
Rok publikacji: | 2018 |
Liczba stron: | 328 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.