- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e pewnie utyjesz, bo zjadłeś za dużo. Pracujesz, bo musisz. W nocy padasz na łóżko myśląc, że każdy dzień wygląda tak samo. Bogatym ludziom przestaje się chcieć. Tak pewnie działa ewolucja. Mobilizujesz się do działania wtedy, kiedy zagrożone jest twoje przetrwanie. Kiedy masz co jeść i zapas gotówki na koncie, jedyną motywacją, jaka kieruje twoim myśleniem, jest korzystanie z okazji do lenistwa. Amerykański Lincoln na ulicy w Belize City. Belize z pewnością do biednych nie należy. Byłam jedyną żywą istotą w mieście. Jeśli nie liczyć zaskoczonej moim widokiem niebieskiej jaszczurki na gzymsie. Nie było barów ani restauracji, nikt nie sprzedawał kawy, nie lepił placków, nie przygotowywał owoców dla klientów spragnionych orzeźwiających koktajli. Nie było kantorów, gdzie można wymienić pieniądze. Nie było sklepów, gdzie można kupić coś do zjedzenia. Były tylko stare, duże domy zbudowane z białych od słońca desek. Wyglądały tak, jakby nie mogły podjąć ostatecznej decyzji czy będą dalej stać, czy może raczej rozsypią się jak zapałki. Towarzyszyły im równie wiekowe płoty zarośnięte zielonymi brodami liści. I samochody, a raczej pogniecione krążowniki szos o szerokich ramionach, które wyglądały jak wędrowne ptaki, które wylądowały przypadkiem na karaibskiej ulicy i postanowiły już tu zostać, tak jakby ponowne wzniesienie się w powietrze przekraczało ich skromne siły. I byłam ja - zaskoczona podróżniczka w szortach i tropikalnej koszuli z podwiniętymi rękawami. I był most!!! A raczej mostek. Zbudowany w Liverpoolu w 1922 roku, rok później przywieziony i zamontowany nad Haulover Creek, żeby połączyć północną i południową część miasta. Jeden z nielicznych na świecie wciąż ręcznie obsługiwanych mostów zwodzonych. Znaczy mostków. Przejście na drugą stronę zajęło mi jakieś trzydzieści sekund. Zardzewiała barierka po lewej, prawie dwumetrowa żelazna ściana oddzielająca ścieżkę dla pieszych od ruchu samochodowego po prawej, spokojna rzeka w dole. I jest też słynny belizjański port!! A raczej porcik. Przystań dla kilku łódek. Ciekawe miasto. A raczej miasteczko. Wszystko właściwie wyglądało w nim tak, jakby nie podjęło jeszcze ostatecznej decyzji czy zostać, czy odejść. Czy być dalej miastem na skrawku lądu wysuniętego w morze, czy może spakować walizki i pofrunąć gdzieś dalej. Krążyłam po prawie ulicach czując jak rośnie we mnie z równą mocą zarówno ciekawość, jak i głód. Nigdzie nie było ani jednego otwartego baru! Nie było nawet targowiska!! Przeszłam dwa razy przez most, znalazłam cichą, ukrytą wśród drzew katedrę świętego Jana, która wyglądała jak angielska szkoła, a potem snułam się w gorejącym skwarze wzdłuż betonowego nabrzeża, żeby wrócić do portu. - Cudowne miasto - pomyślałam. - Idealne do tego, żeby jak najszybciej się stąd ewakuować. Słynny drewniany zwodzony most w centrum Belize City. Kupiłam bilet na statek. W drodze powrotnej do hotelu niespodziewanie natknęłam się na sekretne zgromadzenie wtajemniczonych tubylców. Ulica była pusta. Wszystko zamknięte. A oni stali w magicznym kręgu wykonując dziwnie mi znajome gesty. I wtedy nagle poczułam zapach fasoli! I wszystko stało się jasne!!! To był istotnie zaczarowany krąg ludzi, którzy właśnie oddawali się niewątpliwie magicznej czynności zaspokajania swojego głodu!!! Pod murem stała kucharka z trzema srebrnymi garnkami. W jednym miała ryż, w drugim mięso, a w trzecim fasolę. Mówiłam już, że w mieście nie było ani jednego baru, restauracji ani targowiska, prawda? Wystarczyło jednak wiedzieć gdzie i o której godzinie przychodzi kucharka, która na desce ustawia ugotowane w domu jedzenie i sprzedaje je na porcje głodnym przechodniom. Tak jakby założenie baru na stałe przekraczało możliwości koncepcyjne miasta zszarganego huraganami znienacka pojawiającymi się na oceanie. Może Belize City jest jak stary kawaler, który stracił nadzieję na znalezienie żony, z którą zbuduje wspólny dom na resztę życia. Nie będzie więc porządnej kuchni ani stołu, przy którym można usiąść. Zamiast tego w razie potrzeby pojawi się talerz ze styropianu, plastikowy widelec i deska, na której można postawić garnki. Ale nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Nie będzie ani jednego stołka czy ławki, żeby zachęcić cię do zostania na dłużej. Kupujesz porcję ryżu z mięsnym gulaszem i fasolą, i zjadasz od razu na miejscu na stojąco. Wrzucasz naczynia do worka ze śmieciami, a potem ruszasz dalej w swoją drogę. Samotność krąży ukradkiem po ulicach Belize City. Zostań, jeśli masz odwagę. ROZDZIAŁ 4 Cofanie się czasu Obudził mnie dudniący hałas. Otworzyłam oczy, spojrzałam na zegarek. Piąta rano. Było jeszcze ciemno. Na drutach naprzeciwko mojego okna sto czarnych ptaków dysku
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Purple Book |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.