- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e może jednak coś wskóram. Mówiłam do niego, opowiadałam mu jakieś głupie historyjki, składałam obietnice i zaklinałam. Zmuszałam, by słuchał, by reagował, trzymałam go na powierzchni przytomności tak samo, jak trzymałam jego głowę nad powierzchnią wody. Czułam, że odsiecz nadchodzi. * - Nic nie zdołam zrobić, Jado. Mogę mu tylko trochę zbić gorączkę, ale nie wiem, co to za choroba, nie znam się na leczeniu aniołów - powiedziała Jemioła. Patrzyła tak, jakby bała się, że uderzę ją za jej bezradność. Musiałam wyglądać jak obłąkana. Widziała zresztą, jak wyrzucam za drzwi Gwidona i Annę. Nie byłam miłą wiedźmą. - Wybacz Jemioło, nie chciałam krzyczeć. Boję się o niego. Uśmierz gorączkę, proszę. - Postarałam się, by zabrzmiało to jak uprzejma prośba i skrucha, a nie rozkaz, a to już wiele w tej sytuacji. Szepcząc zaklęcie, pochyliła się nad aniołem, który leżał teraz w swoim łóżku, rozebrany z mokrych spodni od piżamy i okryty prześcieradłem. Nie odstępowałam go. Gdy odeszłam na chwilę, by zmienić ubranie, był bardziej niespokojny. Leżałam przy nim, tuląc go i głaszcząc po wilgotnych włosach, które płynnym złotem rozlewały się na poduszce, oklejały moje ramiona, mieszały się z moimi rdzawymi kosmykami. Nie radzę sobie z bezradnością. Jestem typem wojowniczki. Teraz jednak nie wiedziałam, z czym i jak mam walczyć. Łzy nieprzerwanym potokiem spływały mi po twarzy. Miron stał krok od łóżka. Pociemniały na twarzy, zacięty, zły. Jeśli ja cierpiałam, znając Joshuę nieco ponad rok, jak cierpiał diabeł, przyjaźniący się z nim trzy i pół wieku? - Chodź do nas, diabełku - szepnęłam, wyciągając rękę w jego stronę. Bez słowa położył się z drugiej strony łóżka. Rozpalone ciało chorego leżało między nami. Kiedyś to oni leżeli tak ze mną, wydrenowaną i umierającą, całą noc oddawali mi energię. Ocalili mnie. Gdyby i tym razem mogło to zadziałać... Brakło łez. Palce nieprzerwanie błądziły po głowie, po policzku, po gładkiej skórze na piersi mojego osobistego stróża. Czemu ja nie mogę go ochronić? Jemioła wyszła, zostawiając nas ze strachem i bólem. Obiecała szukać informacji. Przytaknęłam, choć nie wierzyłam, że coś wskóra. Wszystko w rękach Pana, to jemu podlegał mój skrzydlaty chłopiec. Nie spałam do rana, czuwając nad niespokojnym snem Joshui. Chyba znów nawiedzał go koszmar, bo płakał i rzucał się, majaczył. Przytulałam go i uspokajałam. Kilka razy jeszcze, półprzytomny, błagał, bym nie pozwoliła go zabrać. Obiecywałam, że nie pozwolę. I, na Boginię, zamierzałam dotrzymać słowa. Dłoń Mirona odnalazła moją. * Łomot do drzwi wyrwał mnie z odrętwienia, w jakie popadłam nad ranem. Miron wymknął się z łóżka i poszedł sprawdzić, kto się dobija do naszego mieszkania. Po chwili usłyszałam z salonu odgłosy kłótni. ,,Przyjdzie po mnie", przypomniały mi się słowa Joshui i błaganie, bym nie pozwoliła go zabrać. Biały płomień furii rozrastał się, wypełniając mnie od środka. Wstałam, uspokajająco głaszcząc śpiącego anioła po twarzy. Wreszcie było coś konkretnego, co mogłam zrobić dla przyjaciela. W drzwiach stał Gabriel, a za nim - trójka anielskich strażników, mięśniaków od czarnej roboty. Miron zagradzał im drogę. - Diabełku, idź do Joshui - powiedziałam cicho. Na dźwięk mojego głosu podskoczyli. Miron zerknął przez ramię, niepewny, co powinien zrobić. Był u kresu sił. - Nie martw się, kochany, zajmę się naszymi gośćmi, a teraz idź, nie chcę, by został sam. Skinął głową. Nie przywykłam do takiego posłusznego diabła, wypełniającego polecenia bez ironicznego komentarza. Niech wróci normalność, pomyślałam. - Gabrielu - spojrzałam chłodno na archanioła stojącego w progu mojego mieszkania - cóż cię sprowadza i czemu przemocą chcesz naruszyć świętość naszego domostwa? Chyba nie planujesz znów mamić mnie wizją zwiastowania? - Joshua jest chory - bardziej oświadczył, niż spytał. Nie zamierzałam kłamać. - Tak. Jest chory. Czy wiesz, co mu jest? - zapytałam podejrzliwie. Może i byli rodziną, ale nie od dziś niebo sięga po ekstremalne środki dla własnych celów. Pokręcił głową. - Nie, ale zabieram go do nieba. - Nie - mój głos przeciął powietrze jak ostrze. Strażnicy anielscy wzdrygnęli się. Nieczęsto ktoś sprzeciwiał się drugiemu archaniołowi Rady. - Nie będę tego z tobą konsultował. To mój wnuk, przyznany ci anioł stróż, ale jest chory, więc nie będzie wypełniał obowiązków, to chyba oczywiste. - Nie - oświadczyłam. - Wiedział, że przyjdziesz. Kazał mi obiecać, że nie pozwolę go zabrać. I nie złamię obietnicy, choćbym musiała przelać tu twoją krew. Joshua nie jest tylko moim aniołem stróżem, jest przyjacielem. I jest coś, o czym może nie wie
ebook
Wydawnictwo SQN Sine Qua Non |
Data wydania 2020 |
z serii Dora Wilk |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, miejska fantasy, sensacja i literatura grozy, horror |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 464 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.