- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ony, nogi podcięło, upadł. Leżał tylko przez chwilę, oderwał twarz od szorstkiej trawy, uniósł nieznacznie, zobaczył obwiśnięte ciało na sośnie; wtedy usta otworzył, do krzyku, ale głosu nie wydał. Łódź była już przy brzegu - nie myśląc, nie wiedząc, stumaniony - na oślep stoczył się z pochyłości, wpadł w sitowie; wczołgał się zasłonięty przez wyniosłość, przycupnął, otworzył oczy: widział-nie-widział - tak patrzy się z daleka, z tysiąckrokowej odległości. Lecz jednocześnie było tuż, bliziutko, o wyciągnięcie ręki. Już łodzie przy urwisku, drągi rzucone na dno, wioślarze w mig pobrali miecze leżące u ich nóg, chwycili tarcze, żabim skokiem susali wprost na brzeg, skok po skoku, wszyscy co do jednego - zdartą gromadą pędzili za rogatym. Ten nie krzyczał, biegł milczkiem, mieczem jeno tykał ku chatom na łazie, ku ziemiance Kuternogi. Sadzili kupą, bez porządku. Sułkowa tłukła u swej przyzby ziarno na kaszę, poderwała się, tłuczek wypsnął się z garści, obie ręce podniosła, zawrzeszczała obłędnym, przerażonym ,," - echo odniosło krzyk od lasu. Znieruchomiała z podniesionymi nad głową ramionami. Dziki kobiecy wrzask przeskoczył z chaty do chaty - tak skacze płomień przy pożarze. Ojce byli akurat na skraju, wszyscy trzej pędem skoczyli na pomoc, zobaczyli, stanęli porażeni, stali chwilę, rzucili się do chat po broń. Nim chwycili, tamci zdążyli dolecieć. Sułka ciachnął na progu rogaty, kmieć tyłem zwalił się przez drzwi w mrok chaty, za drugimi wpadli stłoczoną ciżbą: ze środka krótki urwany krzyk - jeden, drugi. ,,Ociec!... - poznał otrok w sitowiu - lelum, lelum, Dadźboże!" A któryś matkę chwycił już za włosy, ciągnie ksobie, krzyk, szamotanie, inny buch cielę po czerepie, reszta stłamsiła się po chatach, goniła za żywiołą. Oderwał ich naglący okrzyk rogatego - przyskoczyli gromadą, ilu ich było. Tamten mieczem ukazywał za rzekę. Naisto było na co patrzeć. Pola, pola i pola po ciemną smugę lasu, chaty, budy i klecie, dwa osiedla, tuż przed nosem i dalej, za wielkim drzewem w środku pól. Pasą się krowy na łęgach, mnogo ich, całe stado. Żadnego ostrokołu ani gródka, wszystko otwarte, nieobronne, schronić się nie ma kaj. Ileż bab w onych chatach, ile picia, zdobyczy - miedzi, żelaza, soli, pewnikiem i jantaru; i błyszczącego srebra! Będzie co brać, czym pobiesić się, ucieszyć - czuli słodką ślinę napływającą pod język, smalenie pod żebrami, a w oczach żar: od tego żaru buchnie dym nad strzechami, wywinie się czerwony ogień. Zda się, już uszy im wypełnia skowyt i pisk, i jęki, i skomlenie - wprost mgli, ażeby prędzej! Usłyszeć pomieszany jazgot, nozdrzami poczuć zapach. Za chwilę jarl da znak, wtedy się zacznie! - Jumne!... - Gorm zapiał bojowym zawołaniem. Zanim krzyknęli mu odzewem, zanim runęli ławą, dobiegł ich śpiew. Kobiecy głos był silny, śmiały. Rozpalona cisza południa dusi żarem. Ten śpiew jednakże by kryniczna woda - chłodem przenika. Dreszcz przebiegł po spoconych karkach, oczy szukają. Śpiewaczka tam, u rzeki, nad wielgą kupą płótna. Wyprostowana, ręce zarzuciła za głowę, ramiona rozchyliła - szeroka baba, rozłożysta. Dwie jasne kosy rzucone na przód ciała, kiecka podwinięta do góry, kolana białe. Spogląda wprost na wyprężoną kupę zbójów - czarne sylwety na tle zsiwiałego od gorąca nieba. Ulf nie wytrzymał, poderwał się do przodu, za nim insi. Lecz w tejże chwili doszedł ich ostry, nakazujący okrzyk Gorma: - Druuu-żyna, stać! Ni z miejsca!... Posłuchali od razu, znieruchomieli, obrócili się, wlepili w swego jarla zdumione, niepojmujące, przekrwione od zmęczenia długą drogą i blaskiem oczyska. - Nie tak chybko, synkowie! - powiedział już spokojnie jarl. - Nie bójcie się, zdążycie!... po gardła się napchacie! Dziad Ślizień siedział w swojej chacie zgarbiony, z rękoma opuszczonymi między kolana. Pod podłogą skrzat skrobał, wnuk popiskiwał w kolebce. Między kolebką a paleniskiem kręciła się Dobracha. Postukiwały garnki, dym snuł się nisko płaskimi warstwicami. Trzaskał chrust w ogniu. Izbę przepełniał żar południa. Przez jaskrawe wierzeje wpadał biały blask, pełen upału i ciszy. Na czerwonym czole Dobrachy wzbierały krople potu, raz wraz obcierała je dłonią. Tę ciszę - niczym kamień ciśnięty do stawu - rozpryskał głośny śpiew. Ledwo przebrzmiały pierwsze słowa, stary zerwał się: oczy mu się otwarły szeroko, warga obwisła. Stał bez ruchu - przez chwilę. Pięści zacisnął, podniósł w górę, zaczął iść ku kolebce wściekłym, obłąkanym krokiem. Dobracha zamarła, skoczyła do kołyski, zakryła ją sobą. Wyjąkała: - - Suka!... - zakrzyczał Ślizień, a potem tylko zduszony skrzek w gardzieli, samo rzężenie. Nachylił zmienioną twarz nad snechą, powtórzył swoje: - Nie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 576 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.