- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i straszą nią dzieci. Czasem bandy urwisów przychodzą pod jej dom, krzyczą obraźliwe rzeczy i rzucają kamieniami w okno. A ona ich przeklina na głos i potem w niewyjaśnionych okolicznościach łamią kości albo spadają z huśtawki. Niby bez związku, a jednak. Nikt z nas nie odważył się z nią zostać, choć wszyscy mieli taką samą szansę - dziadek przeniósł się pierwszy na tamten świat, potem wszystkie jej dzieci uciekły do miasta lub za granicę. Na końcu odeszłam ja, jak już wydawało mi się, że mam dokąd pójść. Nawet nie musiała to być prawda - wystarczył jeden gest ręki z zewnątrz, żeby mnie tu nie było. Nikt normalny nie był w stanie z nią wytrzymać na dłuższą metę. Zwłaszcza że wydawało się jej, że wszystko może, że odbiera życie i daje życie - według kaprysu czy okoliczności losu. Tak to tłumaczyła - okolicznościami losu. Gdy patrzyłam w lustro jej starego domu, najczęściej widziałam wojnę. To było lustro od wojny zawieszone nad zlewozmywakiem, w którym myło się ręce i naczynia. Teraz odbija się w nim jej zgarbiona postać. Siedzi w najdalszym rogu kuchni. -- Wróciłaś? - pyta, gdy tylko przeszłam przez długi korytarz prowadzący przez wąskie gardło do serca domu, gdzie królowały stara, kaflowa kuchnia, kanapa, stolik, dwa krzesła i właśnie to lustro i zlewozmywak, w którym znów myłam ręce. - Co tak późno? - dodaje z wyrzutem. - Czekałam jakieś dwadzieścia lat. Może nawet dłużej. -- Lepiej będzie, jeśli zamiast wyrzutów zrobisz mi herbatę - próbowałam zepchnąć rozmowę na bardziej prozaiczne tory, ale od początku byłam na straconej pozycji pasażera tego pociągu i obie dobrze o tym wiedziałyśmy. -- Wiesz, gdzie jest - burknęła. Wyciągnęłam z głębi szafki dwa kubki oblepione brudem znacznie mniej niż inne. Starałam się nie analizować poziomu brudu w środku, zalewając susz wrzątkiem. Tuż po przyjeździe nie odważyłabym się umyć żadnego przedmiotu na jej oczach. Pomyślałam, że prędzej czy później nawet ona idzie spać i wtedy wyszoruję dom z tych wszystkich lat, by naczynia odzyskały swój kolor i były takie jak kiedyś - przyjemne w dotyku, z właściwą sobie fakturą metalu lub przedwojennej porcelany. Zaparzyłam herbatę z kilku zasuszonych liści lipy, z dodatkiem soku z brzozy, który dalej upuszcza z drzew. Torebek ze sklepową herbatą nie byłam w stanie znaleźć. Kazała mi się nie dotykać. -- Nie wygłupiaj się - parsknęła ironicznym śmiechem, gdy chciałam podejść bliżej, by musnąć jej policzek swoim - jak w rodzinie. - Tylko bez głupot. Nikomu to nie jest potrzebne - dodała, wskazując mi miejsce dokładnie na drugim końcu stołu. Może to i dobrze, bo też lepiła się od brudu. Śmierdziała. W powietrzu unosił się zapach zeschniętego moczu i niedopranych ubrań. Kiedyś był to zapach ziół i przypraw, ale teraz ewidentnie przestała o siebie dbać. -- Zaciążyłaś. - Przeszła do sedna bez zbędnych kurtuazji, wzmianek o pogodzie czy zdrowiu. Milczałam. -- Przecież widzę, że zaciążyłaś - powiedziała przez zęby, lustrując mnie od góry do dołu wzrokiem pełnym wyrzutu. -- Nie - odparłam zmieszana, chowając głowę w ramiona, nisko. Skuliłam się jak mały, wystraszony kot przyłapany na wyjadaniu resztek z talerza. Jej gniew zawsze był wielki i nieprzewidywalny jak burza, a ja akurat nie miałam ani gromnicy, ani innego zabobonu pod ręką na tę okazję. -- Nie jestem głupia - obrusza się. - Przecież widać, że będzie dziewucha. -- Z czego widać? - dziwię się jeszcze bardziej, bo ta jajecznica we mnie miała może ze trzy centymetry. -- Z twarzy widać. Przecież nie z brzucha. Jest za wcześnie. Ale twarz ci się zmieniła. Masz niezdrową cerę, opuchnięte policzki. No co ja ci będę mówić. Mnie nie oszukasz. Źle wyglądasz. Zbrzydłaś, to będzie dziewucha. Jestem w szoku. Z precyzją USG wchodzącego w pochwę rozpoznała płeć i miesiąc. Nic nie mówię. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Skoro ona i tak wie wszystko, to nie będę się wypierać. Nachyla się nad stołem, jakby chciała wciągnąć mnie w swój spisek. Ścisza głos, choć jesteśmy na odludziu i nie może usłyszeć nas tu nikt oprócz zwierząt. -- Chcesz, żebym ci z tym pomogła? Po to przyjechałaś? - pyta, wciągając mnie w konspirację. -- Nie. -- Jak to nie? - oburza się, bo scenariusz mógł być tylko jeden, a ja znów zaczęłam się wyłamywać. - Zwariowałaś?! - wrzasnęła. Gdyby na parapecie okien siedziały jakieś ptaki, to zerwałyby się do lotu; gdyby miała psy lub koty, to wybiegłyby przestraszone z domu na podwórko. A tak byłam tylko ja, ona i łupina orzecha włoskiego w brzuchu, więc zostałam. Wyglądała, jakby już kiedyś przerabiała tę kwestię. Miałam wrażenie, że to dzieje się kolejny raz z rzędu, że był tu ktoś przede mną, a historia zatoczyła koło.
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Biblioteka Słów |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 144 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.