Opis produktu:
Zbiór świetnie napisanych, opartych na faktach opowiadań, których akcja rozgrywa się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, czyli w okresie późnego PRL-u i w początkowym okresie transformacji.
Lektura nostalgiczna, a zarazem pełna emocji i poczucia humoru.
Wciągająca od pierwszej strony.
Książka ta zajęła pierwsze miejsce w X edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Tutaj jestem (Białystok 2020). Jej pierwsze wydanie miało tytuł Było. `Dwanaście miniatur nostalgicznych.` Niniejsze, drugie, elektroniczne wydanie tym różni się od pierwszego, że zawiera dwa, niepublikowane wcześniej opowiadania Kanikuła i Bracia mniejsi.
<strong >KATARZYNA KOŚCIEWICZ [jurorka Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Tutaj jestem]:
Każdy, kto sięga pamięcią do czasów PRL-u, wie, że były one wyjątkowe, zanurzone w alkoholu i oparach tytoniowego dymu, przepełnione absurdami życia codziennego, ale w wymiarze międzyludzkim dalekie od powierzchowności i sztuczności, być może dlatego, że w ogromnej większości pozbawione telefonów i nieznające jeszcze internetu. Mieliśmy mniej, ale byliśmy bardziej - pisze autor.
Markiewicz opisuje warszawskie blokowisko w sposób mistrzowski. Nie ma w nich fałszu, niepotrzebnego naddatku, egzaltacji czy łatwego sentymentalizmu. Uczuciowość tych opowiadań jest świetnie wyważona pomiędzy wzruszeniem i śmiechem.
Książka pełna jest postaci, zdarzeń, emocji. Gęstość tej prozy, jej sensualność powoduje, że świat przywołany przez autora staje się wręcz namacalny, z łatwością go sobie wyobrażamy i stajemy się jego częścią. Z pewnością pomaga w tym także doskonały słuch językowy autora. Proza Markiewicza to nie tylko forma, sięgająca po najlepsze realistyczne wzorce. Opowiedziane historie są także bardzo emocjonalne, a więc mają tę cechę, która jest niezbędna, by mówić o dobrej literaturze: nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Zostają z nim także na dłużej, wywołując lawinę własnych wspomnień.
DOMINIK SOŁOWIEJ [juror Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Tutaj jestem]:
Autor zabiera nas w podróż do nieodległej przeszłości, do czasów PRL-u, przeklinanego i uwielbianego jednocześnie, obwinianego za wszelkie możliwe zło i gloryfikowanego jako epoka, w której życie było prostsze i ciekawsze.
Za sprawą Sebastiana Markiewicza przenosimy się do krainy dzieciństwa, w którym dzieci - mimo troskliwej opieki rodziców - musiały radzić sobie same: w szkole, w domu, na podwórku, bez telefonów komórkowych, internetu i telewizji. Są tu wspomnienia zimowych zabaw na szkolnym lodowisku oraz wspomnienia słynnych Wyścigów Pokoju, kiedy chłopcy, grając w kapsle w piaskownicach, rywalizowali o miano lidera peletonu. Pierwsze wypalone papierosy, wypite piwa, przyjaźnie do grobowej deski, pierwsze miłości. Wszystko w tej książce jest wyraziste, naturalne, szczere, napisane ze smakiem.
Opowiadania Markiewicza zawsze kończą się we właściwym momencie, pozostawiając w czytelniku niedosyt, potrzebę dalszego czytania i... wspominania. Bo książka ta adresowana jest do czytelników pamiętających PRL. To oni odnajdą w niej swój świat, swoje dzieciństwo, życiowe doświadczenia i inicjacje w dorosłe życie. Oto prawdziwa literatura: literatura zatrzymująca czas, przywracająca smaki, dźwięki, zapachy i obrazy, których już nie ma, które odeszły w przeszłość, a które za sprawą słów znów są z nami. I pozwalają nam raz jeszcze przeżyć to, co było najpiękniejsze - nasze dzieciństwo.
SYLWIA GIL (ypsilon.org.pl):
Czytając tę książkę wzruszamy się i parskamy śmiechem na przemian. Historie wzruszające przeplatają się z tymi, które powodują nie tylko uśmiech, ale i szczery, głośny śmiech - przy czym jest to spowodowane nie tylko opisywanymi sytuacjami, lecz także celnymi sformułowaniami, używanymi przez autora.
Jest to proza, którą odczuwać można kilkoma zmysłami - przywołuje zapomniane już dźwięki, zapachy i smaki. W zamiłowaniu do szczegółu i realizmu widać fascynacje autora twórczością Marka Nowakowskiego.
Mówi się, że dobre dzieło literackie poznać można po pierwszym zdaniu. Otwierający tomik tekst Dzieciństwo. Szkic urzekł mnie pierwszym zdaniem, a nawet całym pierwszym akapitem. Autorowi udało się połączyć w nim kilka dobrych wartości - czyta się wartko, choć tekst to refleksyjny i w istocie smutny, czyta się go na wesoło. Wprowadza nas w klimat, w którym dziać się będą następne opowiadania.
Przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
NOTA O AUTORZE:
Sebastian Markiewicz, ur. w 1978 r. w Warszawie. Absolwent filologii rosyjskiej ze specjalizacją translatorską na Uniwersytecie Warszawskim za czasów świetności tego kierunku, oraz studia podyplomowe z zakresu tłumaczeń prawniczych i sądowych na tejże uczelni. Przez wiele lat pracował w administracji publicznej. W ramach tej pracy mieszkał w Taszkencie, Kijowie, Moskwie, a nawet w Lublinie. Tłumacz przysięgły języka rosyjskiego. Laureat wielu konkursów literackich. Obecnie (styczeń 2023) pracuje w redakcji zagranicznej Polskiej Agencji Prasowej. Ma żonę i dwoje dzieci.