- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.afił do łagru - w Workucie. Po pięciu latach, czując, że dłużej nie zniosą swego losu, postanowili z kolegą spróbować ucieczki. Przez jakiś czas z dziennej racji chleba odłamywali skórkę, suszyli i chowali na drogę. Kiedy już uzbierali trochę prowiantu, uciekli. Trzysta kilometrów przeszli piechotą. Chleb im się skończył, jedli grzyby, ale zatruli się - leżeli w lesie i wymiotowali. Znikąd ratunku. W kieszeni znaleźli jeszcze dwie kostki cukru, zjedli po jednej, poczuli się lepiej; z trudem dowlekli się do jakiejś chatki, prosząc chłopa o pomoc. W odpowiedzi usłyszeli: - Mamy twarde zarządzenie, że jak zobaczymy więźnia uciekającego z łagru, obowiązkowo musimy meldować władzy - dostajemy za to pieniądze. Nie wolno wam pomagać. Gdyby dowiedzieli się, że tu byliście, a ja was nie zatrzymałem, sam bym trafił tam, skąd uciekacie. Do końca życia bym nie wyszedł. Dał im jednak kawałek chleba i poradził, by szli w stronę kolei. Dotarli do niej w końcu, zamaskowali się i czekali na pociąg z drewnem. Gdy ujechali kawałek, wyskakiwali przed stacją, by nie trafić na wartowników. Nocami przedzierali się dalej, znów wskakiwali do jadącego pociągu. Tym sposobem dotarli w końcu na Ukrainę. Wujek Władek zapukał nocą do okna rodzinnego domu. Otworzyła mu matka, uszczęśliwiona, lecz i przerażona. - Synku kochany, ja śpię w kuchni, a w pokoju mieszka enkawudzista. Po cichutku zaprowadziła go do szopy, na strych, na siano. Całą noc przeklęczała z różańcem w ręku, prosząc Boga, by enkawudzista niczego nie zauważył. Wujkowi potrzebny był paszport, który na czarnym rynku kosztował sto rubli. Babcia nie miała pieniędzy, więc uradzili razem, by Władek poszedł do Maraczówki, może jego siostra, a moja mama, będzie mogła pomóc. Moi rodzice bali się panicznie tej konspiracji. Ukrywali go na strychu. Ojciec mówił do mamy: - Bój się Boga, Hanko, jeśli kto doniesie, ja z więzienia nie wyjdę, będziesz się męczyć z czworgiem dzieci, a może i ciebie wezmą, a dzieci do sierociń Wreszcie poszedł do Krupca, gdzie mój starszy brat pracował w sielsowiecie.[3] Bał się narażać syna, więc o paszporcie nic mu nie powiedział, tylko poprosił, by wziął z kasy sto rubli, bo pilnie potrzebne, potem się zwróci. Wujek kupił paszport, nie na wiele to się zdało - został schwytany i pod konwojem wysłany do tego samego łagru, z którego uciekł. Po jakimś czasie, kiedy psychicznie i fizycznie nie mógł już dłużej wytrzymać, postanowił skończyć ze sobą, mszcząc się przy okazji na prześladowcach. Wiele książek napisano o łagrach; wiadomo, jak obchodzono się z więźniami, w jakich strasznych warunkach tam żyli, pracowali i umierali. Tutaj jednak chcę opowiedzieć, jak postanowił zginąć mój wujek - Władysław Kamiński z Berezdowa. Wujek pracował w łagrze jako szofer. Jeździł ciężarówką i czasem przewoził zbiorniki pełne benzyny. W obrębie obozu stał solidny dom z sosnowego drewna. Na parterze mieściły się biura, a na piętrze stołówka i mieszkania służbowe administracji. Władysław wiedział, że o dwunastej w południe naczalstwo idzie na obiad do stołówki. W akcie największej determinacji postanowił pootwierać pełne pojemniki, rozpędzić samochód i uderzyć w kantor. Wiedział, że benzyna się rozleje i nastąpi wybuch. Drugiego wyjścia z budynku nie było, wszyscy powinni zginąć. Plan był opracowany w szczegółach, ale zawsze coś stawało na drodze. Na przykład raz, kiedy już się sposobił do uderzenia, przed kantorem pojawiła się nieoczekiwanie kolumna więźniów - w ostatniej chwili się wycofał. Pewnego dnia, gdy leżał na pryczy w baraku, obserwował kolegę, który siedząc przed nim, pochylił się i sznurkiem przywiązywał podeszwę do buta. Władysław był zawsze bardzo wysportowany, zręczny i znał różne cyrkowe sztuczki. Niewiele myśląc, wyciągnął nogę i palcami stopy uszczypnął kolegę w wypięte siedzenie. Tamten poderwał się, oburzony, i strzelił w gębę Bogu ducha winnego najbliższego sąsiada. Wszyscy ryknęli śmiechem. Nadbiegli strażnicy, a na widok ich głupich min więźniowie zaczęli śmiać się jeszcze głośniej. Długo nie mogli się uspokoić. Po tym wydarzeniu wujkowi przeszła ochota do samobójstwa. Kiedy jeździł swoją ciężarówką - a był, jak to się mówiło, ,,rozkonwojowany" - widywał często na drodze młodą dziewczynę idącą do pracy. Podwiózł ją raz i drugi. Tak poznał swoją przyszłą żonę Olę. Ola pochodziła z Syktywkaru w kraju Komi. Ich dalsze losy potoczyły się tak, że wrócili razem na Ukrainę, do Klewania koło Równego. A w 1979 roku na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie przed kościołem Wizytek pozdrawiali Jana Pawła II. Wracam do najwcześniejszych wspomnień. Pamiętam, jak rodzice skończyli budowę nowego ładnego domu. Maraczówka była piękną w
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Czas trwania 04:42:00 |
Wydawnictwo Noir Sur Blanc |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia, historia, Polski XX wiek, powszechna XX wiek |
Wydawnictwo: | Noir Sur Blanc |
Rok publikacji: | 2013 |
Czas trwania: | 04:42:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Teresa Budzisz-Krzyżanowska |
Lektor: | Teresa Budzisz-Krzyżanowska |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.