- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ieście już nie istniało, zostało zniszczone w czasie wojny. -Dzień dobry - przywitała się grzecznie Franciszka, a widząc uniesione w niemym zapytaniu brwi pana kierownika, dodała szybko: - Jestem wczasowiczką, przyjechałam dzisiaj rano i chciałam pana poprosić o przydzielenie mi pokoju jednoosobowego. - Podsunęła w stronę pana Wołodarskiego białą kopertę, do której, pouczona przez koleżanki z pracy, wsunęła kilka banknotów. -Proszę pani - pan Zenon wstał i wyszedł zza biurka - jak pani się nazywa? -Franka - szepnęła biedaczka, bardzo zawstydzona. - To znaczy, Franciszka Janusiak - dodała szybko. -Nie mam jednoosobowych pokoi, pani Franiu - oświadczył, a dziewczyna aż się zwinęła, słysząc to ,,pani Franiu". Nie znosiła swojego imienia, zawsze miała za złe rodzicom, że ją tak nazwali. W podstawówce jeszcze jakoś wytrzymywała, ale od kiedy dzieciaki (właściwie młodzież) w liceum zaczęły wołać na nią ,,pralka", nie wiedziała, co począć. Mama mówiła do niej ,,Franusiu", z lekkim zaśpiewem na ,,u", brzmiało to: ,,Franuuusiu" i było ładne. Przyjaciółki, uproszone przez Frankę, wołały na nią Nuśka, od Franuśka. Ale nie wszyscy w liceum chcieli tak ją nazywać i Franka okropnie się czuła przez te cztery lata. Koleżanki w pracy mówiły na nią ,,Franka" i już się do tego przyzwyczaiła. Ale teraz to ,,pani Franiu" bardzo jej się nie podobało. -A kopertę proszę szybko zabrać, nie widziałem jej - dodał pan Wołodarski. Biedna Franka złapała nieszczęsną kopertę i ruszyła w stronę drzwi. Przed wyjściem odwróciła się jeszcze i prawie dygając, powiedziała: - ja przepraszam. Ja nie chciałam nic złego. - Złapała za klamkę i była już prawie za drzwiami, gdy zatrzymał ją głos pana Zenona. Bardzo ubawiony, jak się jej wydało (i tak było w istocie). -Pani Franiu, a może wieczorem wpadnie pani do mnie na jakąś herbatę? Zobaczę, co się da zrobić w sprawie tego pokoju. -Ale przecież pan nie ma pokoju - szepnęła Franka. - A poza tym właściwie wcale mi nie zależy na własnym pokoju. Koleżanki mówiły, żeby poprosić, tylko właściwie nie wiem, po co - wyjaśniała. -Dobrze, ustalimy wszystko wieczorem - powiedział pan kierownik. - Teraz muszę już wyjść, przepraszam panią. A oczy masz, dziewczyno, jak kwiat z nazwy tego domu, rozmarzył się Wołodarski, patrząc na drzwi, które właśnie zamknęły się za Franciszką. Dom, którego był kierownikiem, nazywał się Błękitny Krokus. Franka wróciła do swojego pokoju, w którym oprócz niej zamieszkały jeszcze dwie wczasowiczki, jedna chyba w jej wieku, druga, wyraźnie starsza, około pięćdziesiątki, macierzyńsko nastawiona do tych młodszych. -Gdzieś ty się podziewała, dziecko? - z wyraźną pretensją w głosie spytała Frankę. - Myślałam, że wszędzie będziemy razem chodzić, skoro mieszkamy razem. Tymczasem ty gdzieś poszłaś, a ta druga położyła się do łóżka, oświadczając, że musi się wyspać. I nawet nie wiem, jak ma na imię. Nie wiem też, jak ty masz na imię, ile masz lat, gdzie mieszkasz, co lubisz, co robisz - no, nic nie wiem - skarżyła się wczasowa współlokatorka. - Ja nazywam się Sławomira Kostorowska i mieszkam w Zielonej Górze. Ale w prawdziwych górach jestem pierwszy raz w życiu. Franka wewnętrznie zatkała uszy. Umiała tak się wyłączać, bo jedna z koleżanek w urzędzie też lubiła mówić, a jak już rozpoczęła swój monolog, trudno było skłonić ją do zamilknięcia. Wtedy takie zatkanie uszu pomagało. Franka słyszała tylko coś w rodzaju jednostajnego szumu, takie buuu, bzzzz, ale przestawała odróżniać słowa, co ułatwiało zniesienie potwornego słowotoku. Położyła się na łóżku, na przykrywającym je kocu i zapatrzyła się w sufit. Wygłupiła się okropnie. Teraz dopiero zaczęły ją palić policzki. ,,A kopertę proszę zabrać...", słyszała. A właśnie, gdzie ta koperta? Zerwała się z łóżka i sprawdziła kieszenie spodni. Koperty nie było. No ładnie! W końcu ją zostawił Ale przecież pamiętała, że wzięła ją z biurka i miała w ręku, gdy łapała za klamkę. Musiała jej gdzieś wypaść. Licho by to, psiakrew, zaklęła w duchu. Położyła się znowu, myśląc, co tu zrobić. Teraz będzie musiała iść tam wieczorem, żeby sprawdzić, co z tą kopertą. Ten cały kierownik uzna pewnie, że specjalnie gdzieś tam ją zostawiła. Nie, no, to po prostu obłęd. Franka pomyślała, że tylko jej mogła przydarzyć się taka historia. Zamiast się cieszyć z wczasów, zamiast wyjść, ona leży tu, na łóżku i jęczy ze zmartwienia. Na dodatek nie wie, co robić. I jeszcze ta cała pani Sławomira! -Nie będę nigdzie z panią chodzić, proszę dać mi spokój. I nie jestem żadne ,,moje d
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 440 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.