- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wyszedłem na miasto, aby wyszukać sobie mieszkanie prywatne. Hotel leży przy Esbekijeh, najpiękniejszym placu w całem mieście. Dawnemi czasy wezbrane wody Nilu zalewały ten plac. Rozciągała się tutaj kotlina, zanim Mehemed Ali kazał dla zabezpieczenia od wylewów nilowych otoczyć ją kanałem, a brzegi obsadzić drzewami. Później Ismail-basza przysypał ją ziemią, więc plac podniósł się do poziomu miasta. Pewną część tej przestrzeni zabudowano domami, a resztę zamieniono na piękny ogród z kawiarniami, teatrami i grotami. Po południu odbywają się tu często koncerty. Wschodnią część placu zdobią gmachy ministerstw spraw zewnętrznych, wewnętrznych i skarbu, a w południowej wznosi się teatr dramatyczny i opera. Ogród zajmuje 32000 m? obszaru. Patrząc na niezliczoną ilość znajdujących się przy tym placu restauracyj, piwiarń, kiosków z likierami i lodami, sal koncertowych wśród mnóstwa zdobnych latarń gazowych, zapomniećby można, że się człowiek znajduje u Wrót Wschodu, gdyby nie zieleniejące i kwitnące rośliny strefy południowej. Zwróciłem się na południo-wschód, w stronę Muski. Jest to dawna frankońska dzielnica, w której za panowania Saladyna zamieszkali chrześcijanie, otrzymawszy po raz pierwszy pozwolenie na pobyt w Kairze. Tu można oglądać największe sklepy, należące do Europejczyków; ruch i tłok niezwykły znamionują tę część miasta. Ulica wprawdzie jest dość ciasna i duszna, jednakże, zanim powstały wspaniałe dzielnice Esbekijeh, Ismailia i południowy Abdin, była jedyną szerszą ulicą w Kairze. Tu wszystko ma już polor europejski; jedynie kilka starych arabskich płaskich dachów, prawdziwie egipski brud i panująca wszędzie woń ruin i spusztoszenie przypomina podróżnemu, gdzie się znajduje. Kto jednak pragnie zobaczyć Wschód, niesfałszowany polorem europejskim, powinien się udać do jednej z dzielnic arabskich, niezbyt stąd odległych. Przypomniałem sobie dawniejsze wędrówki po Kairze i skręciłem w wąską boczną uliczkę. Kiedy ją minąłem i wszedłem w sąsiednią, ujrzałem zdaleka na glinianym murze niskiego domu czterowierszowy napis: Beer-house Cabaret ? bi?re Birreria Bira, ingliziji we nimsawiji. Zetknęły się więc cztery języki: angielski, francuski, włoski i arabski; to też czwarty wiersz napisany był literami arabskiemi. Przystanąłem, aby się przyjrzeć temu domowi. Zewnętrzny jego wygląd nie był wcale ponętny, lecz pociągał mię wyraz ,,piwo". W domu tym nie było drzwi, ani okień. Zamiast nich frontowa strona budynku zaopatrzona była w dziesięć mocno popękanych słupków drewnianych, dźwigających górną część ściany. Słupy owe stanowiły więc jedyną przegrodę pomiędzy mieszkaniem a ulicą. W głębi widać było kilku gości, siedzących na rogożach z sitowia, lub na drewnianych sprzętach, przypominających raczej inkwizyty do tortur, aniżeli stołki. Jeden z siedzących, jakiś spotniały grubas, spostrzegł moje wahanie i skinął na mnie obydwiema rękami, a potem, uśmiechnąwszy się nader uprzejmie, zawołał: - Gel tszelebi, gel tszelebi! Arpa suju pek eji, pek eji! - Chodź pan, chodź pan! Piwo tu bardzo dobre, bardzo dobre! Mówił po turecku, a więc domyśliłem się, że jest Osmanli. Widząc, żem niezbyt skwapliwy na jego wezwania, wyciągnął ku mnie flaszkę, trzymaną w lewej ręce, a prawą jął na mnie kiwać zachęcająco i tak zawzięcie, że trójnóg, służący mu za siedzenie, a podobny do stołka szewckiego, zachwiał się od tego ruchu i ciężkie beczkowate ciało grubasa z wielkim łoskotem zwaliło się na ziemię. - O jarik, o gekim, o babalarim, o tenim, o azalarim, o bukalim! - O biada, o nieba, o ojcowie moi, o moje ciało, o moje kości, o flaszko! - stęknął, nie wypuszczając z ręki flaszki, lecz nie czyniąc też wysiłku w celu powstania. Przyskoczyłem doń i narazie zdołałem stwierdzić, że tylko rozpaczliwy zwrot do flaszki był uzasadniony. Rozbiła się o jeden ze słupów i w ręku grubasa tkwiła zaledwie jej część górna - próżna szyjka; zawartość zaś cała wylała mu się na twarz i odzienie. Towarzysze grubasa patrzyli na wypadek z uśmiechem, ale żaden z nich nie próbował podejść ku niemu, ażeby kompanjonowi dopomóc w powstaniu. - Zarar onlarinwar? - Czyś pan się nie zranił? - zapytałem, biorąc mu z ręki szyjkę od flaszki i ocierając go chustką. - Azalarim dżimle kyrmsz! - Wszystkie kości mam połamane! - odpowiedział, leżąc wciąż na grzbiecie z podniesionemi wgórę nogami i rękami. - Nie przypuszczam jednak - pocieszałem go. - Gdybyś pan nawet tylko się potłukł, nie mógłbyś długo pozostawać w tak trudnej pozycji. Spróbuj pan powstać. Ująłem go za ręce i usiłowałem podnieść. Ciągnąłem go z całych sił, ale napróżno. Wtem nadszedł czarny młodzieniec, zapewne sufratszi czyli kelner, z miską w ręku, napełnioną w
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść przygodowa |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Wydawnictwo - adres: | wydawnictwo.armoryka@interia.pl , http://www.armoryka.strefa.pl/ , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.