- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.końcu Peter zaspokoił pragnienie. - Na razie wystarczy - oznajmił chłopiec, poklepując mokre nozdrza zwierzęcia. - To doda ci otuchy, dopóki nie wrócę. Nie próbuj się stąd ruszać, stary. To nie potrwa długo. - Otworzył skórzany pokrowiec i spojrzał na ukryty w nim zegarek. - O rety, naprawdę muszę się spieszyć. Dochodzi jedenasta. Peter odwrócił łeb i przez chwilę patrzył z niepokojem na chłopca, gdy ten schodził pospiesznie ze zbocza, lecz niesiony wiatrem piach siekł go po pysku, odwrócił się więc ponownie do przodu i czekał cierpliwie. Wiatr, który dokuczył Peterowi, znacznie bardziej dawał się we znaki Paulowi. Maszerując przez równinę, chłopak przez cały czas musiał się zmagać z porywistymi podmuchami i tumanami pyłu. Czuł się tak, jakby stał przed dyszą pistoletu czyszczącego na piasek. Ostre drobiny siekły go po twarzy, nogach i rękach, kłuły niczym setki rozpalonych igieł. Zakrył twarz chusteczką i przysłonił oczy dłonią, nic jednak nie chroniło jego nóg. Po chwili piekły go żywym ogniem, pokryte czerwonymi plamkami przypominającymi paskudną wysypkę. Biegnąc i potykając się raz po raz, dotarł w końcu do studni i zaczął wyciągać spod kamieni i kawałków spróchniałego drewna arkusze starej blachy cynkowanej. Były zardzewiałe i miejscami dziurawe, ale nie miało to większego znaczenia. Wybrał cztery najlepsze, odwinął kawałek starego drutu z rolki umieszczonej pod zbiornikiem i przez chwilę odginał go szybko raz w jedną, raz w drugą stronę, aż metal się przełamał. Następnie jednym końcem drutu obwiązał metalowe arkusze, drugi wygiął w szeroką pętlę. Ponieważ wiedział, że nie będzie w stanie przenieść blach na takim wietrze, postanowił przeciągnąć je do wózka niczym sanki. Na wszelki wypadek oderwał jeszcze kilka kawałków drutu i zabrał ze sobą stare wiadro, którego używał rano. Gdy skończył, jego twarz mimo wściekłych podmuchów wiatru była mokra od potu. Przeszedł ponownie do koryta i obmył twarz i ramiona. Potem zdjął kapelusz, napełnił go wodą i wylał na siebie całą jego zawartość, zwilżając koszulę i szorty. Przynajmniej przez parę minut czuł się nieco lepiej. Trzymając puste wiadro w jednej ręce, a w drugiej zwinięty w pętlę koniec drutu, ruszył w drogę powrotną. Nie uszedł jednak nawet pięćdziesięciu metrów, gdy potężny podmuch wiatru poderwał cztery arkusze blachy niczym płatki kwiatu i poniósł je nad ziemią. Na szczęście Paul nie obwiązał się drugim końcem drutu w pasie, bo inaczej poleciałby za nimi jak szmaciana lalka, a krawędzie żelaznych arkuszy mogłyby go pociąć niczym ostrza wielkich noży. Tymczasem kawałki blachy, wciąż związane razem, toczyły się i obracały na wietrze, na przemian rozkładając się i składając niczym skrzydła przerażonych wielkich ptaków. Ten lot mógł być dla Paula błogosławieństwem i utrapieniem zarazem. Ze względu na kierunek wiatru blacha zbliżała się do wydmy i to w tempie, o jakim chłopak mógł tylko marzyć, wyglądało więc na to, że sztuczna nawierzchnia drogi sama przeniesie się do wózka. Jak jednak mógł zatrzymać te wielkie arkusze, nie kalecząc przy tym rąk i nie ucinając sobie palców? Co więcej, kiedy już się rozsypią - bo drut nie mógł utrzymywać ich razem bez końca - wiatr rozniesie je po całym kraju, od Broken Hill po Wielką Zatokę Australijską. Paul ruszył biegiem w pościg za niesforną blachą. Arkusze dwukrotnie nieruchomiały i kładły się płasko na ziemi, niczym pies, który prowokuje swego pana do zabawy w ściganego. Za każdym razem jednak podrywały się ponownie do lotu, nim Paul zdołał je dopaść. Przeleciały przez Washaway, tuż obok drzew, choć modlił się w duchu, by owinęły się wokół pni lub utknęły w gałęziach. W końcu opadły na dłuższą chwilę na ziemię, w odległości mniej więcej stu metrów od wydmy. Paul podbiegł do nich zdyszany i mocno je pochwycił. Potem, choć wciąż nie mógł złapać oddechu, przeciągnął następny kawałek drutu przez otwory w arkuszach i związał je mocno razem. Dzięki temu tworzyły jeden gruby i ciężki prostokąt, który Paul mógł zaciągnąć powoli do wózka. Kuc, który z coraz większym trudem znosił uderzenia ostrych drobin piasku, wyraźnie ucieszył się na jego widok. Paul popatrzył na niego z żalem i poczuciem winy: nigdy nie przypuszczał, że narazi najbliższego przyjaciela na tyle cierpień. Z wiadrem w ręce wspiął się na wózek i zaczerpnął wody, by ponownie napoić zwierzę. Z przerażeniem odkrył, że z beczek zniknęły pokrywki i worki, porwane przez wiatr i odrzucone na bok jak źdźbła słomy. Dostrzegł jeden worek zaplątany w krzew na grzbiecie wydmy, nie widział jednak nigdzie drewnianych pokrywek, które zapewne potoczyły się w dal niczym koła wozu. Cóż, co się stało, to się nie odstanie.
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | ebooki na ekranie |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 224 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.