- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.bramą, obok Hali Stulecia zbudowanej przez Niemców dla uczczenia rocznicy czegoś, czego nikt nie chciał pamiętać. Jechaliśmy przez mosty z żelaza nad spokojnymi brązowymi wodami Odry. Po drodze było mnóstwo pustych parceli, miasto przypominało usta z brakującymi zębami. W niektórych kwartałach stały tylko samotne pojedyncze budynki pokryte sadzą, jak brudne wyspy na czarnym morzu. Nie mówiliśmy nikomu o naszych wypadach - rodzice nie pozwoliliby nam jeździć. Matka martwiłaby się z powodu ogorzałych weteranów wojennych, którzy sprzedawali bibeloty na rynku, bezwstydnie odsłaniając swoje kikuty, a także z powodu ,,zboczeńców" - słowo to spływało z jej ust jak dwugłowy wąż, groźne i pociągające. Wymykaliśmy się więc bez słowa, wyobrażając sobie, że jesteśmy piratami przemierzającymi miasto na własną rękę. W towarzystwie Beńka czułem się swobodnie i zarazem bezpiecznie. Łaziliśmy do kiosków, przesuwaliśmy palcami po dużych gładkich kartkach drogich czasopism, wskazując to, co ledwo potrafiliśmy zrozumieć - azjatyckich mnichów, afrykańskich tubylców, nurków skaczących z klifów w Meksyku - zadziwieni czystym ogromem świata i kolorami, które jarzyły się pod czarnym drukiem na białym tle. Zaczęliśmy się spotykać także w inne dni, po szkole. Najczęściej chodziliśmy do mnie. Graliśmy w karty na podłodze w moim maleńkim pokoju szerokości kaloryfera, mama tymczasem była w pracy, a babcia przynosiła nam mleko i kromki chleba posypane cukrem. Do Beńka poszliśmy tylko raz. Klatka schodowa w jego budynku była taka sama jak u nas, wilgotna i ciemna, ale panował tam większy chłód i mrok. W środku znajdowało się natomiast inne mieszkanie - więcej książek i ani jednego krucyfiksu. Usiedliśmy w pokoju Beńka, tej samej wielkości co mój, i puszczaliśmy płyty, które przysłali mu krewni z zagranicy. To właśnie wtedy pierwszy raz usłyszałem Beatlesów śpiewających Help! i I Want to Hold Your Hand, co natychmiast wykatapultowało mnie w świat, który kochałem. Ojciec Beńka siedział na kanapie w dużym pokoju, czytał książkę, jego biała koszula wydawała się najjaśniejszą rzeczą, jaką w życiu widziałem. Był cichy i małomówny. Zazdrościłem Beńkowi. Zazdrościłem mu, ponieważ nigdy nie miałem prawdziwego ojca, bo mój odszedł, gdy byłem małym dzieckiem, i odtąd nie starał się ze mną widywać. Matkę Beńka pamiętam mgliście. Przyrządziła nam smażoną rybę i usiedliśmy razem przy stole w kuchni, ryba słona i sucha, ości kłujące w policzki od środka. Ona też miała czarne włosy, a choć jej oczy były takie same jak Beńka, wydawały się osobliwie nieobecne, gdy się uśmiechała. Już wtedy zastanowiło mnie, że ja, dziecko, czuję litość do osoby dorosłej. Pewnego wieczoru, gdy moja mama wróciła z pracy, spytałem ją, czy Beniek mógłby z nami zamieszkać. Chciałem, żeby został moim bratem, żeby był przy mnie przez cały czas. Mama zdjęła długi płaszcz i powiesiła go na haczyku obok drzwi. Po jej minie widziałem, że ma kiepski humor. - Wiesz, Beniek jest inny niż my - odparła drwiącym tonem. - Nie mógłby żyć w naszej rodzinie. - Jak to? - spytałem zaintrygowany. Przy drzwiach do kuchni stanęła babcia ze ścierką. - Przestań, Gosiu - powiedziała. - Beniek to dobry chłopak, idzie do pierwszej komunii. No, jazda obydwoje, jedzenie stygnie. *** Pewnej soboty po południu grałem z Beńkiem i innymi dziećmi z osiedla w piłkę na chodniku przed domem. Pamiętam, że był ciepły, parny dzień, słońce nieśmiało wyglądało zza chmur. Biegaliśmy dokoła jakby napędzani rosnącym upałem, pod osłoną rozłożystych kasztanowców. Byliśmy tak zaabsorbowani grą, że nie zauważyliśmy, że ciemnieje i zaczyna padać deszcz. Chodnik poczerniał od wilgoci. Chwilę później rozkoszowaliśmy się ulewą po wielogodzinnym skwarze, włosy przyklejone do głów jak wodorosty. Wyraźnie pamiętam Beńka z tamtego dnia - biegał nieświadomy niczego prócz gry, rozradowany, całkowicie wolny. Skonani i w przemoczonych ubraniach pognaliśmy w końcu do naszego mieszkania. W oknie stała babcia, wołała nas do domu, krzyczała, że się przeziębimy. Gdy wpadliśmy do środka, zaprowadziła nas do łazienki i kazała nam się rozebrać i wysuszyć. Byłem świadomy pragnienia, żeby zobaczyć Beńka na golasa, zaskoczony nagłością tej potrzeby, i serce zabiło mi mocniej, gdy zrzucił ubranie. Miał krzepkie ciało pełne tajemnic, białe, płaskie, silne jak u mężczyzny (tak przynajmniej myślałem). Sutki były większe i ciemniejsze niż moje, członek - okazalszy, dłuższy. Lecz, co najbardziej zaskakujące, ogołocony na końcu, jak żołędzie, którymi rzucaliśmy jesienią. Nigdy dotąd nie widziałem niczyjego przyrodzenia, więc zacząłem się zastanawiać, czy z moim coś nie w porządku i czy to właśnie mama miała na m
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Krzysztof Gosztyła |
Wydawnictwo OsnoVa |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, wspomnienia |
Wydawnictwo: | OsnoVa |
Wydawnictwo - adres: | izabelasylwiabartosz@gmail.com , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Krzysztof Gosztyła |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.