- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.stąd tak prędko, jak się da. Ale nie dało się tak po prostu wyjechać. Te ruiny żyły jednak jakąś dziwną odmianą życia, wciągając w nie Marylę. Na Siennej nie miała czego szukać, tereny po getcie były kompletną pustynią. Za to musiała odstać swoje w kolejce w Biurze Poszukiwań. Chodziła po punktach PCK, czytała ogłoszenia, zamieszczała własne. Czasami spotykała znajomych swoich znajomych, zbierała strzępki informacji, chwytała w dłonie nici, które potem i tak się urywały. W dodatku zaczęła pracować przy odbudowie stolicy. Zwerbowano ją pewnego dnia na ulicy, tak po prostu, i przydzielono do odgruzowywania. W głębi duszy aż zagotowała się z wściekłości. Syzyfowa praca! Potem była zbyt zmęczona, by się wściekać. Nawet by myśleć. Zresztą nie musiała, wystarczyło machać rękami. Po kilku godzinach takiej roboty przestała uważać, że to bez sensu, że Warszawa nigdy się nie odbuduje. Musiała, nie było innej możliwości. Tylko te noce! Okryta wszystkimi ubraniami, bo z mieszkania ukradziono także koce, przewracała się z boku na bok aż do świtu. (...) Aleksander zerwał się na równe nogi. - Nie, nie, nie! - zawołał z rozpaczliwą stanowczością. Ta wizja zmroziła mu krew w żyłach, była tak namacalna i realistyczna jak dom za jego plecami. Wdarła się do jego mózgu, przesłoniła prawdziwy świat i zawładnęła nim całkowicie. A przecież nie mógł sobie pozwolić na myślenie o dniu, w którym Deborę wepchnięto do bydlęcego wagonu i wywieziono do Treblinki. Musiał przestać wyobrażać sobie jej ostatnią drogę, choć czynił to już tyle razy, że stała się niemal jego własnym wspomnieniem. Nie wolno mu było odliczać, ile upłynęło czasu, nim gaz na zawsze pozbawił ją tchu. Takie myśli prowadziły prosto w otchłań szaleństwa. Ciocia Pola nieraz prosiła go, by nie czytał relacji z obozów i na miłość boską nie rekonstruował w głowie procesu eksterminacji. Nie zawsze potrafił się powstrzymać. W ostatnich miesiącach starał się trzymać w ryzach swój rozogniony umysł, ale na wieść o pogromie w Kielcach odżyły wszystkie demony. Nie mógł zostać z nimi sam, musiał się przejść, musiał przed nimi uciec. Wprawdzie spacery o tej porze były niebezpieczne, mając jednak do wyboru obłęd albo ryzyko napaści, zdecydował się przyjąć to drugie. Szedł przed siebie, nieświadom, dokąd niosą go nogi, aż trafił do Królikarni. Sam pałacyk był w ruinie, Niemcy poczęstowali go granatami już we wrześniu trzydziestego dziewiątego, a po raz kolejny oberwał w czasie powstania. W parku zostało niewiele drzew, część z nich spłonęła w pożarze, inne zostały wycięte na opał. Na razie nikt nie myślał o odbudowie, ratowanie rezydencji arystokratów nie należało do priorytetów ludowej władzy. Zamyślony Gregorowicz zrobił kilka okrążeń wokół ruiny, jednej z wielu bolączek pokiereszowanego miasta. Administratorzy Warszawy wprawdzie starali się robić dobrą minę do złej gry, ale niektórych ran po prostu nie dało się zagoić. Może nawet nie warto próbować? - Co się tak włóczysz po nocy? Zgubiłeś portfel czy wyleciała ci piąta klepka? Gregorowicz stanął jak wryty. To już nie były jałowe rozważania w jego głowie, lecz konkretne pytania postawione przez ludzką istotę, która wyłoniła się spośród ruin. Głos i sylwetka wskazywały, że ma do czynienia z kobietą, jednak upewnił się dopiero, gdy wyszła z mroku na światło księżyca. Tak na pierwszy rzut oka mogła równie dobrze być dwudziesto-, jak i pięćdziesięciolatką. Poruszała się niczym sterana życiem staruszka, ale jej głos pozostał silny i młody. - A ty co tu robisz? - zapytał bezpośrednio, czując, że jakakolwiek forma grzecznościowa zabrzmiałaby wręcz niestosownie. - Ja? Nocuję sobie dzisiaj w pałacu, niczym jaka hrabina. - Kobieta wyszczerzyła zęby w bezczelnym uśmiechu, a właściwie ich nędzne resztki. - Często tu nocujesz? - Zależy, kto pierwszy się zamelduje. Młodzi przychodzą się gzić. Ale z nimi to nie problem. Gorzej, gdy zwali się jaka banda, im nie wolno wchodzić w paradę. - Ale dzisiaj nikogo tam nie ma? - Nikogusieńko - zapewniła. - Aż dziw bierze, bo noc ciepła i jasna. Masz papierosy? - Mam. - To dawaj, zapalimy. Aleksander z chęcią przystał na jej propozycję. Tak bardzo potrzebował kontaktu z żywą ludzką istotą, że odpowiadało mu każde towarzystwo. Nieznajoma rozłożyła się z papierosem na trawie, on przykucnął obok. - I czego tu, chłopie, dzisiaj szukasz? Tacy jak ty nie zapuszczają się tutaj nocą. Jeszcze ktoś ci gwizdnie twój piękny zegarek. - Ruchem głowy wskazała srebrną bransoletkę na nadgarstku Gregorowicza. - Tacy jak ja? Czyli jacy? - Dobrze odżywieni, dobrze ubrani. Pewno masz nawet swój dach nad głową. - Powiedzmy, że mam, ale dzisiaj nie mogłem tam wytrzymać. - Czasem i
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | JanKa |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.