- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ymał się, skrzypiąc na posadzce skórzanymi podeszwami. - Tam! - krzyknął Holbranver, ciągnąc go w stronę wejściowych drzwi, które zagradzał tylko bezbronny lokaj w liberii. - Nie! - krzyknął YBarratora. - Musimy dotrzeć do skrótu! Omiótł wzrokiem hol. Po schodach zbiegali kolejni zbrojni. Za nimi pojawił się Raul Lammond z zakrwawioną twarzą i cieństrzelbą w ręku. Ci z zachodniego skrzydła byli już blisko, podobnie jak ci z korytarzy dla służby. - Brać ich żywcem! - krzyknął Raul. YBarratora pociągnął Holbranvera za rękaw i pobiegł w stronę jedynego wyjścia, którego nikt nie zagradzał. Wpadli do sali balowej. Posadzka - szachownica z ciemnego i białego kamienia - załamywała się w lustrach, sprawiając wrażenie, że trafili do środka granitowego wielościanu. Przed nimi widniały wysokie drzwi do amfilady dziennych pokoi, za nimi - drzwi do holu, a z boku - drzwi do korytarzy dla służby. Dochodzące zza ich pleców krzyki odbijały się echem od wysokiego sklepienia. Nie przebiegli nawet połowy rozległej sali, gdy z wyjścia na drugim końcu wypadło dwóch zbrojnych - tym razem w pełnym oporządzeniu, w szermierczych spodniach i wzmacnianych skórzanych kurtach. Dwaj, którzy biegli korytarzem dla służby, wyskoczyli z drugiej strony. Niemal jednocześnie Raul i pozostała czwórka stanęli za nimi. YBarratora, Holbranver i Sanne znaleźli się w potrzasku. Czuli się jak pająk pośrodku białej ściany, gdy ktoś nagle zapala światło. Sanne zaczęła płakać, Holbranver osunął się na kolana i mocno ją przytulił. - Do rogu - warknął YBarratora, wskazując im głową kierunek. Chwilę zajęło, nim uczony zdał sobie sprawę, że szermierz nie zamierza się poddać. - Pod ścianę. Trzymaj broń gotową - głos Arahona brzmiał dziwnie, obco. Uczony był pewien, że przynajmniej część strażników ruszy po niego i Sanne, ale obawy te były płonne. Arahon zagrodził im drogę, więc wszystkich ośmiu skierowało się ku szermierzowi, zaciskając pierścień. Ktoś wymierzył pistolet, ale Raul krzyczał z tyłu: - Żywcem. Bierzcie ich żywcem! Holbranver kucnął na posadzce przy wielkim lustrze i przycisnął do piersi córkę. O szermierce wiedział tylko trochę, ale to wystarczyło, by rozumiał, że żaden śmiertelnik nie jest w stanie pokonać ośmiu przeciwników naraz. Najlepsi szermierze świata, tacy jak pochodzący z Florentynii mistrz Beneditto Ferro, popisywali się czasem walką z trzema wrogami, ale nawet wtedy dobierali sobie do pokazów dworzan i ciekawską szlachtę, nigdy zaś innych mistrzów. To, w połączeniu z szalonym błyskiem w oku Arahona, upewniło go, że Vastylijczyk postanowił chwalebnie zginąć. Pragnienie YBarratory, by znaleźć się w rzewnej, awanturniczej balladzie, nie zmieniało położenia Holbranvera oraz Sanne. Ośmiu strażników powoli zacieśniało krąg wokół Arahona. Osiem par oczu śledziło każde drgnięcie jego mięśni, osiem ostrzy mierzyło prosto w niego. On zaś stał spokojnie, swobodnie, z niewidzącymi oczyma utkwionymi gdzieś w przestrzeń, jakby modlił się albo rachował coś w pamięci. Gdy byli już kilkanaście kroków od niego, schował rapier do pochwy. Zwolnili. Po zdezorientowanych twarzach widać było, że nie są pewni, czy się poddaje. - Jesteś Arahon YBarratora, tak? - rzekł jeden z nich, który mimo zasłoniętej twarzy szermierza rozpoznał jego wysoką, szczupłą sylwetkę oraz kosz rapiera. - Odepnij broń i rzuć ją w naszą stronę. YBarratora bez słowa sięgnął do pasa. Nie chwycił jednak sprzączki, tylko dwie sakiewki z grubej skóry, które za pomocą materiałowych kołnierzy przyszyte miał do pasa na biodrach. Jednym płynnym ruchem zerwał je, a potem cisnął w górę. W powietrzu zaiskrzyły setki gwiazd, łapiąc w locie światło księżyca. Wzniosły się wysoko, pod sufit, a potem spadły na salę żelaznym deszczem, przy akompaniamencie tysiąca srebrzystych dzwoneczków. Gwiazdy odbijały się od posadzki, wirowały. Sanne przestała płakać, patrząc na to rozszerzonymi ze zdumienia oczyma. Jedna z gwiazd potoczyła się tuż obok niej. Dopiero teraz Holbranver zobaczył, że to nie gwiazda, tylko metalowy pajączek o czterech ostrych kolcach, z których jeden sterczał pionowo w górę. Szermierze zrozumieli, że to jeszcze nie koniec. Rzucili się w stronę YBarratory. - Uważajcie pod stopy - krzyknął Raul, jednak nieco za późno, bo dwóch nastąpiło na kolce niemal natychmiast. Holbranver i Sanne wstrzymali oddech. Mistrz Arahon Caranza Martenez YGrenata YBarratora wyciągnął rapier i lewak, oddał przeciwnikom salut, a potem rozpoczął taniec śmierci. W jego głowie wykwitł wspaniały geometryczny kwiat przecinających się linii oraz bezpiecznych i niebezpiecznych pól; Magiczny Krąg tak skomplikowany, że nie potrafiłby go narysować żaden inny człowiek. Arahon najpierw ruszy
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Literackie |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 500 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.