- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.bozach nad Sawą i Driną, konwojowałem transporty wojskowe idące z Austrii na Ukrainę, do Rumunii i na Bałkany. Woziłem amunicję artyleryjską do portów Morza Czarnego; konwojowałem również wagony napełnione darami, tzw. Liebesgaben, dla armii niemieckiej walczącej w Syrii. Jeździłem koleją, tłukłem się podwodami zaprzężonymi w konie, woły i muły; wspinałem się na pasma górskie Alp Południowych, góry Gorycji i Trydentu; z Alp Transylwańskich zjeżdżałem w nizinę Dunaju, którego wody nieraz mnie niosły, jak wody Sawy i Maricy. Nasiąkałem wrażeniami jak gąbka, chłonąłem je chciwie, nie mogłem nasycić zawsze głodnych uszu i oczu. W nozdrzach mam jeszcze zapach ogrodów różanych Macedonii, puszt węgierskich i stepów ukraińskich, a w ustach smak wina włoskiego, węgierskiego i rumuńskiego, które piłem w małych zajazdach na rozstajach dróg - szlakach mojej włóczęgi. Kląłem wszystkimi narzeczami używanymi przez narody i plemiona zamieszkujące przestrzenie Europy od Morza Czarnego do Adriatyku, a umiejętnością tą w krótkim czasie potrafiłem zadziwić nawet autochtonów. Barwne to było życie i radowało mnie, albowiem ,,młode było serce moje". Z końcem lata 1918 roku przeniesiono mnie na Węgry, do pewnego oddziału wartowniczego w zapadłej mieścinie, gdzie spotkałem pokrewne mi dusze. Dotychczasowa służba nauczyła mnie ryzyka i przełożeni z miejsca oceniali mnie właściwie. Nazywano mnie zdrajcą, zakałą wojska, podżegaczem i parszywą owcą. W obawie przed demoralizacją towarzyszy starano się zawsze trzymać mnie od nich z dala i wysyłano na różne kursy, z których wracałem po kilku dniach z opinią idioty i kretyna, czym wprowadzałem w osłupienie mego dowódcę, który miał o mnie mniemanie biegunowo przeciwne. Miarka się wreszcie przebrała i pewnej nocy obudziłem się w areszcie, nękany natrętną wizją szubienicy; złamałem więc narzuconą mi przysięgę i wraz z kilkoma towarzyszami pożegnałem się ostatecznie ze swą kompanią. Na tle mej służby i dezercji powstała właśnie ta opowieść, która w lwiej części jest aż nadto prawdziwa. Trochę tylko przetasowałem czasy, ludzi i miejsca i powiązałem fakty w jedną całość. POLITYCZNIE PODEJRZANY - Sátoralja-Ujhély! - wpadło wraz z silnym podmuchem wichru w otwarte gwałtownie drzwi przedziału, słabo oświetlonego łojówką. Leżąca na ławce postać w szarym płaszczu żołnierskim poruszyła się. - Czego? - Aussteigen (Wysiadać), żołnierzyku, twoja stacja. Żołnierz zerwał się szybko, chwycił z półki dobrze wypchany plecak, w drugą rękę ujął zawieszony na haku karabin, i wyskoczył z wagonu. Przez chwilę stał i rozglądał się. Szalejąca zamieć śnieżna ogarniała wszystko gęstym, gwiżdżącym, białym tumanem, przez który, jak zza mgły, błyskały światła stacyjne. Zmyślnie odwracając głowę od ataków wiatru, wszedł na peron, zajrzał przez okno do zatłoczonej żołnierstwem poczekalni III klasy, po czym wkroczył do wnętrza. Buchnęło nań ciepłe powietrze zmieszane ze specyficznym w żołnierskim tłumie zapachem skóry i potu. Rozejrzał się, znalazł miejsce na ławie pod ścianą, złożył plecak i karabin, potem opuścił kołnierz płaszcza, odwinął szalik i podszedł do bufetu. - Dajno, panienko, coś gorącego do wypicia. Czarnowłosa kobieta w średnim wieku popatrzyła na niego zamglonym wzrokiem i pokręciła głową. - Nem tudom (Nie rozumiem). - No to po co tu siedzisz? Niewiasta wzruszyła ramionami i flegmatycznie czyściła dalej noże. Stojący przy bufecie landszturmista z czarno-żółtą opaską na ramieniu, na której widniały inicjały Feldpolizei, odstawił szklankę piwa. - Ona jest nowa i nie nauczyła się jeszcze mówić po niemiecku. Zwróć się, kolego, do tej młodej, przy samowarze. - Was wünschen sie, Herr Gefreiter (Co pan sobie życzy, panie frajter) - zapytała fertyczna bufetowa. - Szklankę gorącej herbaty i coś dobrego do zjedzenia, panienko. - Mamy świeże parówki, ile? - Te parówki są końskie czy ośle? Bufetowa pokazała wszystkie zęby. - Prawdziwe wieprzowe, panie frajter! My tu, na Węgrzech, jeszcze koni nie jadamy. - Z ręką na sercu? - Z ręką na sercu. - Bufetowa położyła dłoń na rozdygotanym ze śmiechu biuście. - Zaraz widać, że pan z głodnego kraju przyjechał. - Nie wierzę. Położyła pani rękę na prawym sercu - rzekł z powagą frajter. - Więc kładę na wierzy pan teraz? - Teraz wierzę i wobec tego zamawiam, młoda osobo, cztery pary z chrzanem. A zanim się zagrzeją, wypiję herbatę. Łykając gorącą herbatę, ścigał oczyma bufetową. Po kilku minutach postawiła przed nim dymiącą salaterkę z parówkami. Frajter wyjął z kieszeni portfel i położył banknot dziesięciokoronowy na ladzie. - Płacę! A jeśli po tych parówkach coś złego mnie spotka, odziedziczy pani po
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Czas trwania 11:42:00 |
Wydawnictwo Agoy.pl |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść wojenna |
Wydawnictwo: | Agoy.pl |
Czas trwania: | 11:42:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Wiktor Zborowski |
Lektor: | Wiktor Zborowski |
Wprowadzono: | 27.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.