- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.s. A potem, przeczuwając, że Busken ma chyba dobry dzień, odważył się spytać go o coś jeszcze: - Chciał - urwał, kiedy Holender wbił w niego spojrzenie przekrwionych oczu. - To jest nazywa się ten statek? - To był - Busken przez chwilę obracał w rękach cybuch fajki, jak gdyby chciał pokazać, że w przeciwieństwie do Wallisa jego palce zawsze były, są i będą na własnym miejscu - Taaaak, mynheer. Ale to nie ma nic do rzeczy. Bo ty popłyniesz, choćby nazywał się tak jak sam szatan! Fluita wpakowała się na skały jakieś cztery lata temu, nie wiem nawet, czy załogę odratowali, czy też żarłacze miały z nich smaczny posiłek. W każdym razie wrak leży tam od dawna, choć z każdym rokiem coraz bardziej osiada na dnie. No, to już Tom! - Lichwiarz dał znać niewolnikowi. - A niech tam, uwolnij go. Negr łypnął boleściwie oczyma, potarł szczękę, żałując, iż ominęła go sposobność do pokazania swego rzeźnickiego kunsztu. Nie kryjąc niechęci, uchwycił cęgami łeb pierwszego bretnala. Wyrywał gwoździe po kolei; Wallis z trudem rozprostował zdrętwiałe palce prawej dłoni. Potem Tom zakrzątnął się przy jego lewicy. Ale kiedy doszedł do najmniejszego palca, lichwiarz wstrzymał go ruchem fajki. - Ten paluszek - mruknął, wypuszczając spoza żółtych zębów, niczym z czeluści piekielnego wulkanu, kłąb dymu - zostanie z nami. Ku pamięci i przestrodze, że lepiej igrać z ogniem niż z mynheer Buskenem! Wallis zawył, zakrzyczał, zaszarpał się. Bez sensu, bo nikt nie zareagował na jego jęki. Zresztą Tom był tak wprawnym artystą w swoim fachu, że przemytnik prawie nie poczuł bólu. - Cztery dni. - Holender wesoło pogroził Wallisowi obciętym, zakrwawionym palcem. - Żebyś nie pomyślał, mynheer, że my tu stroimy sobie żarty. Albo przywieziesz nam sześćset cetnarów korzeni, albo Tom przykroi cię tak chwacko, że nawet najstarsza narożnica z północnych doków pogubi zęby ze śmiechu, kiedy zobaczy, co zostało z twojej kuśki, mynheer Wallis. 2. Niedowiarek Bane - Isla de Wyładowana korzeniami. Taaaaak. Czy ja mam może kaktusa zamiast rzyci? Albo dwa kutasy na czole, brachu? Prędzej kupię kota w worku niż tę wierutną bzdurę. Gadaj to zdrów - starym babom na śmiech! - Nie było mi do śmiechu, kiedy ten przeklęty Negr Buskena zabawiał się moimi palcami. - Wallis uniósł lewą, zakrwawioną i zabandażowaną rękę na wysokość nieogolonej gęby. - Myślisz, że miałem dzisiaj z Holendrem przyjacielską pogawędkę o pogodzie nad londyńskim parlamentem? Ten diabeł nie lubi rzucać słów na wiatr i jeśli w ciągu czterech dni nie dostarczę mu sześciuset cetnarów korzeni, zabierze mi pozostałe palce, wyrwie rzyć i wyłupi oczy. Więc rusz się, do kurwy nędzy! Musimy jutro podnieść żagle i płynąć na ten przeklęty wrak. - To wszystko jedna wielka głupota - warknął Bane, najlepszy, jak sam twierdził, pilot na Antylach. Obecnie służył w załodze Speedy Fortune. - Fluita wyładowana towarami o wartości królewskiej Po pierwsze, dlaczego nie roztrzaskał jej do reszty sztorm? Po drugie, jakim cudem ładunek przeleżał nieruszony tyle lat? I nie stał się łupem morza albo podobnych nam ryzykantów? Toż to nie do wiary! - Jak nie chcesz, to nie wierz. Tak czy owak, jutro podnosimy kotwicę, płyniemy na Isla de Pinos, na zachód od niej szukamy małej wysepki zwanej Lwią Głową, a potem zdejmujemy z tego łba skrzynie pełne wanilii i cynamonu. - O ile sami nie stracimy wcześniej własnych. - Bane splunął do wody poprzez wyblinki grotwantów. - Lwia Gł To mi coś mówi, do stu francowatych kurewnic! Czekaj, tam chyba naprawdę leży jakiś wrak. - Mówiłem. - Wallis podniósł w górę prawą rękę i pogroził mu wskazującym palcem. - To miejsce jest prawdziwe. Zresztą klnę się na brodę papieża, że jeśli nie ma tam wraku, gotów jestem nawet ograbić któregoś z naszych kompanów, aby tylko zwalić na łeb Buskenowi przeklęte sześćset cetnarów korzeni! - Lwia Głowa - mamrotał Bane. - Coś mi świta we łbie! Do diabła, tam są skały i rafy większe niż rogi i guzy na łbie morskiego Lewiatana! Myślisz może, że nasza ślicznotka przefrunie nad nimi jak pierwszy raz chędożona młódka nad sterczącym kutasem?! - Z twoim sprytem zmieniłbyś w morską nimfę najgrubszą krypę w Port Royal - wycharczał Wallis. - Pomyśl, kamracie, jak nawigować statkiem, abyśmy nie skończyli na rafach, a ja zajmę się resztą. - Sam przygotuję Speedy Fortune do morskiej podróży. - Zbytek łaski. - Zajmę się tym - czerwonawe oczy Banea nie wyrażały teraz absolutnie niczego - bo ciebie czeka inna robota. - O co ci idzie? - Musisz pogadać z niejakim Samuelem Beckettem zwanym Starym Benem. Bo właśnie świta mi, że on chyba pływał na Lwią Głowę do jakiegoś wraku. I coś mi się kołacze, że nie była to wyprawa na niewinne dziewice. Kamraci w
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 02.02.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.