- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.śnia i zawołał tyle odważnie, co i bezmyślnie: - Idziemy! Uciszyło się! Diabła się tam uciszyło! Makutra musiał być porządnie głuchy, co zawsze dodaje odwagi podczas bombardowania. Wyszli poważnie, idąc na ulicę gęsiego. Próbowali ich tam zatrzymać patrolujący żołnierze, a później strażacy, dyżurni cywilni chroniący zbyt przesadnie odważnych lub naiwnych przed nieprzyjacielskimi bombami i przed własnymi, przyjacielskimi zenitówkami. Odłamki zenitówek hulały wszędzie nad głowami jak szklane drzazgi butelek na niedzielnych kiermaszach podoficerów rezerwy. Trzej podróżnicy nie czekali na siekaninę artyleryjską, tylko co sił w nogach ruszyli szybko naprzód, przemykając się pomiędzy szczelnie zaciemnionymi domami. Ale pomimo zaciemnienia okien widać było drogę. Nad South Kensingtonem, nad Hyde Parkiem, nad Chelsea i Battersea oraz w okolicy Clapham Common zenitówki wpruły w powietrze miliony świateł. Złotawe, śnieżno-białe wiązki pocisków snuły się w powietrzu. Niektóre zielone, jak oczyszczone szczotką do butów ogromne szmaragdy, i czerwone, z syczącego żużla, wyglądające z daleka jak pasma utkane na ręcznych warsztatach z delikatnego surowca gęsto przetykanego tanimi, kolorowymi koralikami. Fruwały, wiejąc na siebie wzajemnie albo odskakując jak oparzone: wiotkie pasy, grube chusty, ząbkowane szale, gorące wstęgi i szklane, hipnotyzujące gorsety artyleryjskich czarownic. W silniejszym rozbłysku, gdy pękała raptem w powietrzu cała wiązka rozżarzonych pocisków albo rozrywała się na strzępy świecąca tkanina, kiedy huczał pożar jak wysoki snop pszenicy uderzony przez piorun na polanie górskiej, Morzysarna widział w nim blade twarze Konrada i Makutry. Obaj mamrotali coś pod nosem. Powidło zapewne się modlił. A Makutra może żegnał się z nadzieją brodzenia w swej Pieprzówce z Wysypką na golasa w zimnym strumieniu. W kryształowej wodzie po kolana! Z pląsającymi wesoło pomiędzy palcami srebrzystymi rybkami. Tego jednak Morzysarna nie mógł wiedzieć z całą pewnością, a nie śmiał zapytać. Andrzej, który podobnie jak Powidło, niejedno widział od początku wojny i żył obecnie pochłonięty tylko chwilą, nie mógł się powstrzymać na widok drżących warg Konrada od niewłaściwej uwagi, treści zresztą bezinteresownej i czysto retorycznej. Kiedy chrapali chwilę ze strachu za wyłomem podmurówki rozwalonej do szczętu kamienicy, Andrzej zwrócił się do obu mamrotających do siebie wędrowników nierozsądnie, choć życzliwie: - Gdyby nie potworność niemieckiego nalotu, obrzydliwy hałas, smród rozpalonej stali i materiałów wybuchowych - mówił lekkomyślnie i powoli - można by patrzeć bez końca na ten malowniczy widok pękających rakiet, na pryskanie żabek, żmijek i karnawałowych ś Konrad oburzył się gwałtownie. Rozgniewał się do tego stopnia, że powiedział, korzystając z zamieszania, kilka słów po niemiecku. Niewiele ich znał na szczęście. Dodał kilka w narzeczu południowych Mandżurów, a resztę po rosyjsku. Tym jedynym językiem zresztą Powidło mówił bezbłędnie, jeśli chodzi o akcent i prawidłowe używanie gramatyki. Morzysarna uczuł się nagle odosobniony. Makutra milczał. Nie mieli jednak czasu na dalsze wrażenia artystyczne, bo zarówno bombowce, jak artylerzyści, zachęceni hałasem, który robili, grzali ze wszystkich bomb i luf. Skręcili więc żywo w wąską uliczkę prowadzącą na Nevern Square. Otrząsając się po drodze z szeleszczącego w powietrzu jak malajskie zasłony z paciorków, lecącego na ziemię szkła, doszli do hotelu, celu podróży. W tym hotelu mieli zamieszkać. Wyszli zza rogu i nie wierzyli oczom. Hotel ich palił się, trzeszcząc i niezdarnie pomrukując, od suteren po trzecie piętro. Szklił się jak duży, nieforemny kufer wypchany po wierzch eksplodującą magnezją. Stali na ulicy, patrząc z otwartymi ustami na pożar nieszczęsnego hotelu. Odeszli jednak wnet jak niepyszni. Trochę potem nawet zawstydzeni, że się spóźnili na rzeź. Sanitariusze wywozili flegmatycznie wcześniejszych i bardziej punktualnych noclegowiczów owiniętych starannie w szare koce Armii Zbawienia, paradne, z niebieską kokardką na wierzchu. Znowu łupnęło w pobliżu. Jakby dobrze zakonserwowany pijak wyrżnął bezmyślnie zardzewiałym garnkiem o piec. Łysnęło zielono i niebiesko. Potem stuknęło, jak ostry toporek stuka o twardą główkę kapusty w zimnym, zaścielonym rosą polu. Nagle syk tysiąca żmij, niebieskich jak zepsuta wątroba wołowa, przeszył oślizgłe ciemności. Pędem skręcili. 4 Gnali z Nevern Square w kierunku wąskiej, rozjaśnionej, cichej uliczki. Żaden nie wiedział na pewno, czy to była uliczka czy po prostu otwarty lej po wybombardowanych kamienicach. Biegli wśród szeleszczącego, ziarnistego deszczu odłamków. Konrad pierwszy chyżo, jakby miał nogi z napędem benzynow
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Oficyna 21 |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.