- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Szlachcic nawet przez sen uśmiechał się drwiąco, szydząc ze wszystkich - z Gintowta, Horyłki, ze starosty Krasickiego, a pewnie też z czekającego go w Przemyślu kata z długim, ostrym mieczem. Gintowt westchnął przez sen. Horyłka zamarł. Przez chwilę bał się oddychać. A potem wycofał się w stronę drzew. Przy ognisku nie było bezpiecznie. Tamci mogli się zbudzić i z pewnością nie spodobałoby im się to, co robił. Musiał opróżnić flaszę w samotności. Tak jak zwykle. Odkorkował bukłak i pociągnął spory łyk gorzałki. Ufff. Od razu świat stał się weselszy. Nie łupało go już w kościach, nie bolał łeb. Ruszył w dół, do strumienia. Zrazu wymijał strzeliste, gładkie pnie ogromnych drzew, a potem, kiedy zszedł nisko nad wodę, znalazł się pod poskręcanymi gałęziami zrośniętych, splątanych buków. Martwe światło księżyca wydobywało z mroku wygięte, rozczapierzone kikuty starych drzew, a nad powierzchnią strumienia unosiła się delikatna mgiełka. Coś zaszeleściło w ciemności. Horyłka odwrócił się błyskawicznie, przytulając do piersi swój największy skarb - bezcenny bukłak z przepalanką. Coś poruszało się wśród Pewnie puszczyk albo sowa. A może lis? Horyłka pociągnął solidnie z bukłaka. Pił, pił i pił, aż wreszcie wszystkie kolory wokół niego wyostrzyły się, a nocne szmery stały się głośniejsze. Przeszedł do miejsca, w którym strumyk szumiał cicho wśród kamieni. Plusk wzburzył powierzchnię wody. Coś zaszumiało z tyłu. Gałęzie buków, złych buków szeleściły, choć nie było wiatru. Horyłka zaniepokoił się, rozejrzał po splątanym, nieprzyjemnym lesie. Coś było tam, pod drzewami. Przemykało się w mroku niewidzialne jak upiór, przebiegłe jak wilk i bezlitosne jak wołoski brukoł To coś było w bukach albo pomiędzy Tkwiło w bezlistnych gałęziach wiekowych, starych drzew, czaiło się w mroku między potężnymi pniami głodne i spragnione. Wszystkie włosy na głowie Horyłki stanęły dęba. Cofał się tyłem przerażony. Wiedział, że zrobił źle, że nie powinien oddalać się od obozu, ale teraz było już za późno. Zza pleców usłyszał brzęk stali. A wówczas zgarbił się, skulił, obiema rękami tuląc do piersi bukłak, i odwrócił - Pani! - zaszlochał, gdy wstrząsnął nim dreszcz. - P-p-p-p-p-p-a-n-n-n-n-i. Ja Ja To horył To Posępna postać nie poruszyła się. - Ja - zaszlochał Horyłka. Tumany mgły wzniosły się na chwilę nad potokiem, przesłoniły księżyc. W ciemności rozległ się krótki, urywany świst stali, a potem doliną wstrząsnął przerażający, piskliwy okrzyk Horył Czerwona, parująca krew trysnęła na kamienie, zmieszała się z wodą 5. O świcie Zerwali się wszyscy jak na komendę. Pierwszy Białoskórski, po nim Iwaszko, a potem Kołtun. Spojrzeli w noc zalęknieni. Iwaszko wstał. - Horyłka! - Spił się, gorzałecznik! - syknął Kołtun. - Dam ja - Ciiii! - szepnął Iwaszko. - Pilnuj więźnia. Porwał czekan leżący obok ogniska i skoczył w stronę drzew. Wpadł pod pierwszy z buków zderzył się z czymś miękkim, ale mocnym. Siła uderzenia odrzuciła go w bok, aż przyklęknął na żółtych liściach. Nawet nie zdążył się przerazić... To Gintowt stał w cieniu drzew z obnażoną szablą w prawej i pistoletem w lewej ręce. Młody szlachcic patrzył w mrok, nasłuchiwał. - Co się dzieje? - Cicho - szepnął Gintowt. - Horyłka gorzałkę zabrał. Poszedł pić. Ja już wiedziałem, co się święci. - Chryste pomyłuj! - Iwaszko przeżegnał się nabożnie. - Dytko go dopadł i zadusił... Hore nam! Hore! - Gdzie Kołtun? - Ślachcica strzeże. - Bierz czekan, chamie - syknął Gintowt. - Tyły mi osłaniaj. Idziemy! Ruszyli w mrok. Na niebie rozwidniało się. Powoli wstawał dzień, blask księżyca zbladł, skurczył się... Zeszli w dolinę, pod gałęzie wiekowych buków, a Iwaszko przeżegnał się znowu, widząc przerażające, mroczne sylwetki drzew. Gintowt szedł śmiało. Wstąpił w mgłę, ominął kamienie sterczące na brzegu strumienia. Przed nimi otwarła się duża polanka skąpana w księżycowym ś Od razu spostrzegli ciemny kształt w chłopskiej świtce. Gintowt skoczył ku niemu, pochylił się i zadrżał. Horyłka leżał na ziemi, pocięty, posiekany niemal na kawałki. Odcięta prawa ręka ściskała ciągle bukłak z gorzałką. Wytrzeszczone oczy patrzyły prosto w niebo, a na wargach zastygła rubinowa Ciało było pokryte czerwoną, gęstniejącą posoką. Iwaszko załkał, wypuścił czekan, padł na kolana. Gintowt rozwarł usta z przerażenia, zadrżał. Rozejrzał się dokoła, bezmyślnie wodził szablą w powietrzu. - Uchodźmy! - wyszeptał. - Iwaszko! - jęknął i wypchnął chłopka z polanki. - Do koni. Uchodźmy! Rzucili się w stronę obozowiska. Mieli wrażenie, że za chwilę coś wynurzy się z mgły i skoczy im na Gałęzi
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Wydawnictwo - adres: | joanna.orlowska@fabrykaslow.com.pl , http://www.fabrykaslow.com.pl , 20-834 , ul. Irysowa 25a , Lublin , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.12.2010 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.