- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rzeli się po sali za jakimiś dziećmi, ale akurat nie było żadnych. -- Co? -- Zabiłam je, zabiłam, mój Boże, zabiłam je obo Pojawiło się więcej ludzi z obsługi, między innymi hotelowy lekarz -- zabrali ją z głównej sali na zaplecze. Płakała na głos, gdy ją wlekli. Inni goście (choć o tej porze nie było ich tu wielu) półszeptem wymieniali między sobą uwagi. Cały hotel objęty był NEti i, komentując zdarzenie, odruchowo rozglądali się za poukrywanymi kamerami. Przyjechała karetka i zabrano doktor Vassone do szpitala (nie znali kodu jej medykatora, nie miała medalarmu na cashchipie). Sanitariusze wcisnęli ją w kaftan bezpieczeństwa, chociaż przestała się już wyrywać. Opatrzyli rany na jej twarzy. Miała także kilka złamanych paznokci i zdarty z przedramion naskórek. Obserwowali ją czujnie. Marina Vassone, starannie wyrzeźbiona, pomimo czterdziestu siedmiu lat, zachowała sylwetkę modelki, cerę bez zmarszczek, oczy nastolatki -- bladoniebieskie, bardzo zimne. Krótkie białe włosy zaczesane do tyłu. Zdecydowanie skandynawski typ urody. Najpierw szeptała coś do siebie w obcym języku. Potem się uspokoiła, zrobiła kilka głębokich wdechów i przemówiła po angielsku do sanitariusza. Powtarzała w kółko jeden i ten sam numer telefonu, przekonując, grożąc i błagając, by natychmiast nań zadzwonił. Prosić pana Hunta. To ważne. Niech ruszy tyłek. Ale sanitariusz surfował na falach muzyki płynącej z implantowanych mu pod kość czaszki rezonatorów, z pobłażliwym uśmiechem ignorował kobietę w kaftanie. W szpitalu ściągnęli jej DNAM, skontaktowali się z miejscowym biurem medykatora, zrobili badania, dali jej kilka zastrzyków i odstawili na salę, przypiętą do łóżka bardzo szerokimi pasami. Tu znów ją dopadło. Pomimo chemicznego wytłumienia jęła wrzeszczeć, że jest morderczynią, że powinni ją wysłać na krzesło elektryczne, że palić się będzie w piekle, i tym podobne rzeczy. Podwojono dawkę. Zasnęła. Powiadomiona najbliższa (geograficznie) rodzina okazała się siedemnastoletnim synem. Co prawda nie był to już syn w sensie prawnym, bo kontrakt wychowawczy Vassone wygasł sześć lat temu i w rozumieniu Giddensonowego kodeksu rodzinnego nic już ich nie łączyło; niemniej dane zostały w rejestrach. Przybył, cierpliwie czuwał przy niej i był tam też, gdy się ocknęła. Z miejsca wyrecytowała mu numer. Zadzwoń, zadzwoń, zadzwoń. Zadzwonił. -- Mogę rozmawiać z panem Huntem? Odezwała się kobieta lub posługujący się kobiecym dialogantem program sekretaryjny. -- Kto mówi? -- Jas Vassone, dzwonię w imieniu mojej matki, to pilne, prosiła, że -- Skąd pan ma ten numer? -- No przecież mówię, moja matka, doktor Marina S. Vassone, słyszy pani czy przeliterować, no więc ona leży w szpitalu i prosiła, że Zmiana po tamtej stronie. -- Tu Hunt. Co się stało? -- Trzymają ją w szpitalu, na oddziale psychiatrycznym, prosił -- Który to szpital? Pół godziny po tej rozmowie przyjechało dwóch cywili wyglądających na przebranych w ostatniej chwili żołnierzy. Z miejsca wdali się w kłótnię z personelem. Ściągnięto prawników szpitala i medykatora. Strażnicy z pobliskich posterunków nie zdejmowali dłoni z kabur. Jas przypatrywał się temu wszystkiemu z progu sali matki, niepewny, czy nie lepiej ukryć się przed wzrokiem tamtych. Brały w nim górę lęki dziecięce: może przyjdą i zabronią, może przegonią. Gdy spojrzała nieco przytomniej, podszedł i pochylił się nad nią. -- Co się stało, mamo? Ty rzeczywiście jesteś chora? -- Dopadła mnie -- szepnęła, zwilżywszy wargi. -- Lepiej już stąd odejdź. -- -- Proszę. Nie, nie jestem chora. Idź już. Nie poszedł. Tymczasem dwaj ponurzy cywile osiągnęli najwyraźniej jakieś porozumienie z
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, utopia, antyutopia |
Wydawnictwo: | Literackie |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 13.05.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.