- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.można nawet powiedzieć, że był prawie moim przyjacielem. Spotykaliśmy się co kilka dni wieczorem przy piwie i najczęściej gadaliśmy do późna w nocy. Ja - zdeklarowany stary kawaler zaraz po pięćdziesiątce i on - czterdziestokilkuletni, bezdzietny wdowiec. Pracowaliśmy ze sobą od parunastu lat, ale dopiero niedawno, po tym, gdy wczesną wiosną dwa tysiące pierwszego roku, czyli niemal dokładnie przed czterema laty, jego żona zginęła w wypadku samochodowym, bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Potrzebował kogoś do wspólnego spędzania wieczorów, żeby do końca nie zwariować, a i mnie przyjemnie było zobaczyć się z kimś od czasu do czasu, chociaż na początku nie były to łatwe spotkania. Bardzo ją kochał. Znał wiele moich tajemnic, ale były rzeczy, o których mu nie powiedziałem. Na przykład o tym, że na początku lat dziewięćdziesiątych, trochę przez przypadek, kupiłem pod Warszawą dwa hektary pola. Nigdy nie miałem smykałki do interesów, ale akurat wtedy znajomy rolnik potrzebował pilnie gotówki, więc postanowiłem zaryzykować i ulokować trochę grosza w ziemi. Od tamtego czasu miasto sukcesywnie powiększało swoje terytorium, aż wreszcie dotarło niemal do moich gruntów. Efekt przypadkowej lokaty przerósł moje najśmielsze oczekiwania, kiedy jakiś czas temu jedna z zachodnich firm postanowiła między innymi na moim polu wybudować olbrzymi kompleks handlowy. Nawrot patrzył na mnie wyczekująco, gdy sięgałem do szuflady, w której od kilku miesięcy tkwił jeden tylko dokument. Teraz miarka się przebrała i stwierdziłem, że to jest właśnie ta chwila, w której wniosek o rozwiązanie stosunku pracy powinien znaleźć się na biurku prezesa. - Wypisuję się z tego interesu - powiedziałem i podałem Adamowi papier. - Wystarczy tylko wpisać dzisiejszą datę i gotowe. - To już przesądzone? - spytał, gdy przeczytał nagłówek. - Myślisz, że nie będziesz miał problemów ze znalezieniem nowej roboty? Wiesz, w twoim wieku. - Dziękuję ci bardzo - uśmiechnąłem się. - Tak naprawdę, to nie wiem, czy jeszcze będę czegoś szukał. Mam trochę oszczędności, może uda mi się na nich dojechać do przystani zbudowanej z czterech desek. - Z sześciu - poprawił mnie odruchowo, zajęty czytaniem pisma. - Wiesz, to może jeszcze trochę potrwać... - teraz on się uśmiechnął. - Tylko mnie nie łap za słowa. Oddając mi papier, powiedział: - Sugerowałbym, żebyś to jeszcze przemyślał. Pamiętasz, jak mi mówiłeś, że ta robota trzyma cię w pionie. Wiedziałem, co ma na myśli. Oprócz Adama nikt w pracy nie wiedział o moich problemach z alkoholem, które najpierw sprawiły, że straciłem prawo jazdy, a potem, gdy zatoczyłem się pod nadjeżdżający samochód, doprowadziły do tego, że stałem się kuśtykającym kaleką. Przez chwilę zastanawiałem się, czy przypadkiem nie ma racji. Wreszcie schowałem wniosek do szuflady i powiedziałem: - W porządku. Prześpię się z tym jeszcze i jutro podejmę decyzję. Wyskoczymy dziś wieczorem na piwo? - Jasne. O dwudziestej, tam, gdzie zawsze. Może być? Kiwnąłem głową. - Teraz muszę się zbierać, bo mam sprawę na mieście - mówił dalej. - Ale ty lepiej popraw ten artykuł. Tak na wszelki wypadek. - Pomyślę. Naprawdę to nie miałem takiego zamiaru. Planowałem zostać nieco dłużej w pracy, żeby popakować swoje szpargały i przekopiować co ważniejsze dokumenty z firmowego komputera. Po wyjściu Adama zabrałem się do roboty. Godzinę później byłem przygotowany do wyprowadzki. Właśnie miałem zamiar wyłączyć komputer, gdy na firmowej skrzynce mailowej pojawiła się nowa wiadomość. Przeczytałem ją kilkakrotnie, zaplotłem dłonie za głową i wygodnie rozparłem się w fotelu. Siedziałem tak dłuższą chwilę, po czym wstałem i poczłapałem do kubła na śmieci. Właśnie wyjmowałem z niego wrzucony tam uprzednio artykuł, gdy drzwi do pokoju się uchyliły i zobaczyłem w nich głowę Sadonia. - A to ci dopiero - roześmiał się. - Jak już skończysz szukać skarbów, to podrzuć mi ten materiał. Tracę powoli cierpliwość. Naniesienie kosmetycznych poprawek zajęło mi nie więcej niż pół godziny. Artykuł był prawie niezmieniony, ale tym razem mój szef wyglądał na zadowolonego. Pewnie wcześniej nawet nie czytał tekstu. Od opublikowania listy Wildsteina zdążyłem się już przyzwyczaić i w ogóle mnie to nie obchodziło. Tym bardziej że miałem na głowie ważniejszą sprawę. Raz jeszcze przeczytałem otrzymany mail, po czym wydrukowałem jego treść, schowałem kartkę do teczki i wyłączyłem komputer. 2. Osiedlowy bar ,,Przystań" był od dawna miejscem moich spotkań z Adamem. Znaleźliśmy go przypadkiem, kiedy pewnego razu knajpę, w której siedzieliśmy, już mieli zamykać, a my nie chcieliśmy jeszcze zbierać się do domów. Miejsce polecił nam taksówkarz czekający na postoju i od t
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, horror |
Wydawnictwo: | Videograf S.A. |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 19.01.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.