- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.cję lidera potwierdzić państwową ambicją. Tusk miał świadomość, że jako szef partii stanie kiedyś do walki o władzę, ale widział to jako problem odległej przyszłości. I nagle przyszłość nadeszła. Decyzję o starcie w wyborach prezydenckich podejmował długo, był przerażony, nie chciał prezydentury, nie wierzył w swój sukces, dostrzegał deficyt własnej powagi. Powtarzał kolegom: ,,Kto zagłosuje na faceta o głupim nazwisku i głupszym imieniu?". Ale nie miał wyboru, rozumiał, że pozostając w drugim szeregu, straci pozycję lidera. Widział już pierwszego rywala - Rokitę, który go sławą przysłonił. Gdy media zaczęły pisać o ,,Platformie Rokity", Tusk wpadał raz w gniew, raz w depresję. Przestawał się do Rokity odzywać, nie podawał mu ręki, udawał, że go nie widzi, ale to nie usuwało problemu. Aby stawić mu czoła, Tusk nie mógł się chować za kulisami, musiał zostać uczestnikiem gry o władzę. Aby ocalić swój mały biznes, musiał stanąć do walki o władzę nad państwem. Na wielką polityczną orbitę wypchnęły Tuska małe w istocie potrzeby. Również Kaczyński nie pragnął państwowej kariery. Chciał zmieniać rzeczywistość, ale niekoniecznie własnymi rękami. Wolał wpływać z tylnego siedzenia. Jak mówił jego brat, miał ,,głęboką niechęć do zajmowania stanowisk państwowych". W 1990 roku odmówił Wałęsie, gdy ten złożył mu ofertę bycia premierem. Czy propozycja była szczera, to inna sprawa, ważne, że Kaczyński nawet się nie wahał. Podobnie było w 1992 roku, był wtedy w Sejmie najsilniejszym graczem, jednak zamiast siebie na fotel premiera przepchnął Olszewskiego. Twardy i apodyktyczny w ocenie innych był niepewny w ocenie siebie. Obawiał się, że gdy sięgnie po władzę, solidarnościowi koledzy zabiją go śmiechem. Uważał, że stał za nisko w opozycyjnej hierarchii. Choć gardził tą hierarchią, choć ją stale podważał, był zarazem jej zakładnikiem. Istniał też problem psychologiczny, który dla jego kariery miał kluczowe znaczenie. Kaczyński miał kompleks na punkcie swojego wyglądu. Głównie wzrostu, ale także urody. Potrafił powiedzieć współpracownikom: ,,Gdybym był tak wysoki jak Andrzej Olechowski, to w tym kraju dużo więcej bym zdziałał". Był sporo wyższy od Millera, zaledwie o trzy centymetry niższy od Kwaśniewskiego, jednak wstydził się swojej fizyczności. Miał poczucie, że jest ona stygmatem, że ludzie z niej szydzą. Problem nie ujawniał się w relacjach towarzyskich, gdzie Kaczyński był pewny siebie, dowcipny, choć zbyt natrętny w ujawnianiu intelektualnej przewagi. Jednak w życiu publicznym nie potrafił się przełamać. Mógł wystąpić w telewizji, wygłosić przemówienie, ale w swoje zwycięstwo w medialnej kampanii nie potrafił uwierzyć. Sądził, że w ostatecznym rachunku zadecydują uroda i wzrost. Zrobił więc to, co wielu amerykańskich polityków, gdy nadeszła epoka telewizji. Wycofał się na drugi plan, walkę o władzę zostawiając wyższym i urodziwszym. Nie było to szczególnie mądre, Ameryka jest jedynym miejscem na Ziemi, w którym społeczeństwo tak mocno się skupia na fizycznym wyglądzie. Kennedy miał 183 cm wzrostu, stary Bush 188, młody 182, Clinton 188, Reagan 185, Obama 185. Jakby ich wszystkich przycinano do jednego formatu. Ale poza Ameryką nie ma takich wymogów. To nie realne ograniczenia stanęły Kaczyńskiemu na drodze, lecz własne kompleksy. Zwłaszcza że zamiast siebie zawsze forsował brata bliźniaka o podobnym wzroście i podobnej urodzie. Lech go mocno krytykował, powtarzał bratu, że ,,polityk, który nie chce obejmować stanowisk, niepotrzebnie jest politykiem". Dowodził, że to może być ,,sposób na życie, ale nie na uprawianie polityki". Lech trafiał w sedno, to był sposób Jarosława na życie. Pożegnawszy się z wizją państwowej kariery, zatopił się w pracy partyjnej. Całymi dniami przesiadywał w centrali, skąd kontrolował wszystko, godzinami słuchał partyjnych plotek, lubił wiedzieć wszystko o członkach partii, gdzie pracowali, skąd brali pieniądze, z kim się spotykali, z kim byli w konflikcie. Ciekawił go każdy detal, zapamiętywał go na zawsze, aby w stosownej porze oprzeć na nim spiskową teorię. Czas urozmaicał sobie rozmowami z dziennikarzami albo z bratem, który wieczorami wpadał do siedziby partii. Sam Jarosław nigdzie nie bywał, nie chodził na publiczne debaty, nie odwiedzał kawiarni, nie spotykał się po domach. O ile matka nie była chora, w partii spędzał cały swój czas. To nie była jego praca, to był drugi dom. Świat uporządkowany, wygodny, w którym miał swoje biurko, swój kubek, sekretarkę, samochód z kierowcą. W domu czytał, w partii żył, czy też udawał, że żyje, bo w małych partiach nie dzieje się wiele. Podobnie jak Tusk nie lubił się otaczać orłami, ale miał ten komfort, że nie musiał z nimi spędzać
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | historia, XXI wiek, polityka |
Wydawnictwo: | Czerwone i Czarne |
Rok publikacji: | 2016 |
Liczba stron: | 312 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.