- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.cie albo pojawiania się w świetle błyskawicy. Czasami naprawdę trzeba mieć refleks. Zrobić coś, żeby wszyscy się odwrócili - tak jak to robią dzieci, które stoją w tłumie dorosłych na niedzielnym kazaniu i mają swoje sposoby komunikacji z rodzicami. Potrafią nagle coś upuścić, chrząknąć głośno albo na coś nadepnąć, żeby było wiadomo, że chcą iść do domu albo zrobić siusiu. Rodzice są źli, bo to psuje wrażenie. Msza jest dla rodziców. Aktor drugoplanowy musi się pogodzić z tym, że stanowi tylko przyprawę dania głównego. Ale na pocieszenie ma świadomość, że bez tej przyprawy danie główne byłoby pozbawione smaku. Podobnie jak te dzieci na kazaniu, które ostatecznie wiedzą, że bez nich rodzice w ogóle nie byliby rodzicami i wtedy całą mszę diabli biorą. Zobaczyć drugi plan - czegokolwiek dotyczy ten ogląd - to zobaczyć coś więcej niż to, co widzą wszyscy. Pierwszy plan zawsze jest duży, wyraźny i płaski. Drugi odkrywa głębsze sensy. Na filmach zwracam uwagę na fotel w kącie pokoju, na to, co widać przez okno i jaką minę ma służący. Patrzę także na publiczność, bo w kinie wszystko jest ważne. Po raz pierwszy zauważyłam to z nudów, oglądając ,,Potop". Widziałam ,,Potop" tyle razy, że nawet recytowanie dialogów przestało mnie bawić. ,,Trylogię" znałam na pamięć, czytałam ją nieustannie - jako przerywnik innych lektur, przy jedzeniu, w wannie i w toalecie. Film przeszedł moje wyobrażenia. Był w stereo i w kolorze, w tamtych czasach! Na widok ogromnego, błyskającego zębami Kmicica z ostrym makijażem mało nie zemdlałam. Biegałam do kina, bo nie mogłam się napatrzeć. Wreszcie za którymś razem mój wzrok powędrował w stronę Kmicicowych Tatarów. Wyobraziłam sobie nagle, jak to jest być żoną jednego z nich i przez cały film czekać tylko na niego. W pierwszej chwili żal mi się zrobiło takiej żony. Ale w dalszej części rozmyślań coraz bardziej zmieniałam zdanie. Ukryta w ciemnościach widowni mogłabym patrzeć, jak gra, wiedzieć o nim coś, czego nikt nie wie. O Kmicicu wszyscy dużo wiedzieli, bo był sławny i było go wszędzie pełno. Kmicic miał makijaż i fryzurę, nadawał się na okładkę. Oni byli nieokrzesani, dzicy i w pierwszej chwili nie do odróżnienia. A przecież w domu mogli wyglądać dużo lepiej, podczas gdy Kmicic już tylko gorzej. Nagle to sobie uświadomiłam i przestałam kochać Kmicica. Już nie chciałam być panią Kmicicową. Ani Skrzetuską. Zostałam żoną Kozaka z łysą głową i jednym kosmykiem pośrodku, i mogłam sobie siedzieć w kinie spokojna, że nikt mnie nie rozpozna. Co prawda, było to dwadzieścia lat później i nie był to pierwszy lepszy Kozak tylko Maksym Krzywonos. Z szablą przerzuconą przez ramię i fajką w zębach przeszedł do historii polskiej kinematografii pomimo faktu, że jego obecność w ,,Trylogii" ograniczała się do kilku odsłon, a Sienkiewicz w swojej łaskawości pozwolił mu wypowiedzieć tylko jedno zdanie. Pod tym względem ,,Trylogia" Hoffmana była fajniejsza. Olbrychski po roli Kmicica stał się gwiazdorem, ale było to w czasach, kiedy obowiązywała jeszcze zasada toute proportion gardée. Teraz nie ma już żadnych zasad, liczy się zasięg, a ten może być nieograniczony. Świat wokół sukcesu rozrasta się do gigantycznych rozmiarów, nie jest łatwo w takiej chwili zostawić Hollywood, wrócić do domu i zamknąć za sobą drzwi. Równie trudno jest żyć bez sukcesu, bo sukces jest dzisiaj miarą wartości. A jednak artysta po skończeniu pracy powinien się oddalić i pozostać anonimowy. Nie jest zajęciem godnym autora reklamowanie swoich utworów ani tym bardziej reklamowanie siebie za ich pomocą. Dzieło powinno mówić za siebie, a człowiek za siebie. Tylko wtedy mogą mówić prawdę. W warunkach kapitalistycznej dżungli to nie lada wyzwanie. Co innego we wczesnym średniowieczu. Zdarzało się, że obrazów nie podpisywano z szacunku dla osób (np. osób boskich), które zostały przedstawione. Kiedyś się mówiło: ,,O, święta Teresa!", a teraz się mówi: ,,Nie wiem, co to jest, ale wygląda trochę jak Sasnal". Gdyby Picasso nie podpisał swoich prac, mogłyby bardzo stracić na wartości, chociaż Picasso znakomicie rysował. W pewnej chwili przestało to mieć znaczenie, liczył się autograf. Utrata czujności wobec własnej osoby jest w takim przypadku raczej pewna. Picasso, jeden z pierwszych celebrytów w swojej dziedzinie, był niestety znanym kabotynem. Ale miał godnych siebie następców, takich jak Andy Warhol. I wielu innych. Mówił mi pewien zdumiony człowiek, że do Muzeum Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku nie wolno niczego WNOSIĆ, ponieważ takie ,,coś" - cokolwiek by to było, pozostawione na sali mogłoby zostać uznane za dzieło lub jego element. Krytycy sztuki musieliby to jakoś obronić. Strach pomyśleć! W świecie aktorskim wejście w rolę samego s
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie |
Wydawnictwo: | Czerwone i Czarne |
Wydawnictwo - adres: | marta.stremecka@gmail.com , http://czerwoneiczarne.pl , 03-916 , Walecznych 39 /5 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 232 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.