- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.biciem prawdy, dopiero potem - poprzez oferującą prawdziwe poznanie lekturę - mogą się dogrzebać do ukrytej rzeczywistości i spróbować zadać autorowi pytanie: Kim pan jest, panie Dick? Co niniejszym gorąco polecam. Czas poza czasem to bardzo dobry punkt wyjścia do dalszej podróży. Jest 16 grudnia. Gdyby żył, Philip K. Dick zdmuchiwałby dziś z urodzinowego tortu osiemdziesiąt cztery świeczki. I akurat tego dnia, całkiem niezamierzenie, przyszło mi pracować nad przedmową do jego powieści. Nie planowałem tego, po prostu tak mi się ułożyła praca. Ale czy na pewno? Gdybym był bohaterem powieści Dicka, właśnie otrzymałbym pierwszą wskazówkę, że coś jest nie tak. Obudziłaby się we mnie podejrzliwość. Tłumiona nieufność do innych, do wszystkiego, do rzeczywistości, trafiłaby na podatny grunt i zaczęła kiełkować. Powinienem zakleić czymś kamerkę w laptopie, wyłączyć telefon komórkowy, zasłonić okna i sprawdzić, czy zamknąłem drzwi. A potem szukać kolejnych wskazówek. Mogłoby to być cokolwiek: dziwny tytuł artykułu w internetowym serwisie, nie pasująca do kontekstu wypowiedź telewizyjnego prezentera, jakiś nieznajomy dobijający się do domofonu i gadający od rzeczy. Powinienem też bacznie przyglądać się żonie. Gdybym był bohaterem powieści Dicka. Zachowam się jednak jak każdy z was na moim miejscu - uśmiechnę się do zabawnego zbiegu okoliczności i uwierzę, że to najzwyczajniejszy w świecie przypadek. Dick by nie uwierzył. Marcin Zwierzchowski Rozdział pierwszy Victor Nielson pchnął wózek wyładowany po brzegi ziemniakami. Gdy zamknęły się drzwi chłodni, wjechał do działu warzywnego, przystanął przy piramidzie prawie pustych skrzynek i zaczął rozładowywać ziemniaki, odrzucając nadgniłe i uszkodzone. Dorodna bulwa wymknęła mu się z ręki. Schylił się, aby ją podnieść, i przez szklane drzwi spojrzał na ulicę. Kilku przechodniów minęło sklep, od wypolerowanych zderzaków zjeżdżającego z parkingu volkswagena odbiło się letnie słońce. - Czy to była moja żona? - zapytał Liz, budzącą respekt kasjerkę rodem z Teksasu. - O ile wiem, nie - odpowiedziała, kasując dwa kartony mleka i funt chudej wołowiny. Starszy jegomość stojący przy kasie obmacywał się po kieszeniach w poszukiwaniu portfela. - Chciała tu wpaść - ciągnął Vic. - Zawołaj mnie, kiedy przyjedzie. Margo miała dzisiaj zabrać Sammyego na prześwietlenie zęba. Był kwiecień. Gdy Vic patrzył w kalendarz, nie mógł się uwolnić od myśli o podatku dochodowym. Zbliżał się termin płatności, a stan konta niepokojąco opadł. Nie mógł znieść przeciągającego się oczekiwania. Podszedł do automatu obok półki z zupami w puszkach. Wrzucił dziesiątaka. - Halo - zgłosiła się Margo. - Już go zaprowadziłaś na prześwietlenie? Margo była zdenerwowana. - Musiałam zadzwonić do doktora Milesa i przesunąć wizytę. W południe przypomniałam sobie, że właśnie dzisiaj z Anne Rubenstein miałyśmy pójść do Wydziału Zdrowia i zanieść naszą petycję. Musimy to zrobić dzisiaj, bo jak słyszałam, magistrat właśnie zawiera umowy na takie prace. - Jaką petycję? Jakie prace? - Chcemy zmusić magistrat do uprzątnięcia ruin tego starego domu. Bawią się w nich dzieci, a przecież nietrudno o wypadek. Pełno tam przerdzewiałego żelastwa, betonowych bloków - Nie możecie tego wysłać pocztą? - zapytał zniecierpliwiony, lecz jednocześnie poczuł ulgę. - Jak długo zamierzasz tam siedzieć? Czy to znaczy, że nie przyjedziesz po mnie? - Nie wiem. W domu mam teraz zebranie sąsiadek. Nanosimy ostatnie poprawki. Jeśli nie będę mogła cię odwieźć do domu, zadzwonię, dobrze? Pa, kochanie, muszę już lecieć. Odwiesił słuchawkę i powlókł się do kasy. W sklepie było pusto. Liz miała czas na szybkiego papierosa. Uśmiechnęła się współczująco. - Jak z małym? - zapytała. - W porządku. Pewnie się cieszy, że wizyta się odwlokła. - Znam takiego starszego, miłego dentystę - zaszczebiotała Liz. - Ma chyba ze sto lat. Ale jaki zręczny: nigdy mnie nie bolało. Ot, po prostu wyrywa ząb i po strachu. - Polakierowanym na czerwono paznokciem uniosła górną wargę. Z lewej strony błysnęła złota koronka. Vica owionęła chmura dymu tytoniowego i woń cynamonu. - Widzisz? Był taki wielki, a nic nie bolało. W ogóle! Ciekawe, co powiedziałaby na to Margo, pomyślał. Jak by zareagowała, gdyby weszła teraz przez automatycznie rozsuwające się szklane drzwi i zobaczyła, jak wiszę przy ustach Liz. Przyłapany na gorącym Cóż to za osobliwa Zaglądać kobiecie w zęby. Po południu sklep się wyludnił. Na ogół o tej porze klienci tłoczyli się pr
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, światy alternatywne |
Wydawnictwo: | REBIS |
Wydawnictwo - adres: | rebis@rebis.com.pl , http://www.rebis.com.pl , 60-171 , Żmigrodzka 41/49 , Poznań , PL |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 288 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.