- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ieszało się w oczach zrezygnowanego kombriga. W końcu zlitowała się nad nim jakaś siła wyższa i posłała ten jeden jedyny pocisk, odłamkowo-burzący, który prościutko i akuratnie trafił w przedział silnikowy i zatrzymał wreszcie tego niespożytego jeźdźca już za opłotkami wioski - to był koniec poszukiwań przeklętego Tygrysa. Zrozumiawszy, że silnik padł, Iwan Iwanycz rozpłakał się - to był koniec jego bitwy. Mechanika należałoby natychmiast rozstrzelać. Ponieważ jednak przyczynił się do przełamania obrony wroga i poharatał w wiosce tyle ludzi i sprzętu, o żadnym sądzie polowym nie mogło być mowy. Należało raczej oczekiwać nagrody, tym bardziej, że zwycięstwo przypisano śmiałości i męstwu samego kombriga. Prawie narobiwszy w eleganckie oficerskie bryczesy, Kozia Nóżka stoczył się z pancerza, okrążył zamarły czołg i spotkał się oczami z Czaszką. W mgnieniu oka zapomniał wszystkie przekleństwa i trzęsąc się bezsilnie w bezładnym tańcu przed włazem, wycisnął z siebie całkowicie dziecięce i nieoczekiwane: - Idź do diabła! Dalej razem nie będziemy się bić... Zjeżdżaj stąd, dokąd Ładuj się do jakiegoś ,,pudełka", jeśli trafisz na takiego durnia. Żebym ciebie więcej już nie widział! Najdienowa przydzielono do innego wozu. To, co zostało z brygady, doprowadzono jakoś do porządku i zaczęły się dalsze dzienne i nocne bitwy o podobne wioski i chutory zdobywane z marszu, przed którymi płonęły nieraz całe dywizje. Nagrodzony medalem, a następnie przedstawiony do orderu kierowca-mechanik zdobył mroczny rozgłos. Zwano go już Wańką Śmierć. I fakt: wystarczyło, że Iwan Iwanycz dorwał się do dźwigni - powtarzał się jeden i ten sam straszny obraz - rwał się na zachód w poszukiwaniu Widma, nie słuchając kolejnego ochrypłego i zsiniałego od krzyku dowódcy. Co jednak zadziwiające - przy tym całym swym samobójczym zachowaniu Wańka Śmierć nie tracił swej niezwykłej intuicji - jego czołg wił się jak piskorz i zanim udawało się go zatrzymać, niezmiennie wdzierał się na okopy Wehrmachtu. Tam zaczynało się prawdziwe szaleństwo śmierci - gąsienice rozrywały piechotę na części, wgniatały w przemarzłą ziemię, miażdżyły i grzebały w okopach. Już wkrótce wśród Niemców zaczęła krążyć legenda o Martwym Kierowcy - najwyraźniej, ktoś komu udało się uratować, zdążył dostrzec potwora siedzącego za dźwigniami. Ale jakby tam było - czegoś takiego nie można wybaczyć nawet zmarłym. Na ,,pudełko" spadał niebywały ogień, pod którym żaden inny wóz nie wytrzymałaby nawet kilku sekund. Jednak w dziwny sposób cała ta nawała rozmaitych ,,bałwanek" i pocisków podkalibrowych odbijała się, szła rykoszetem i przelatywała obok. I choć w końcu, częstokroć już głęboko na niemieckich tyłach, tę zaczarowaną ,,trzydziestkę czwórkę" w końcu trafiał pocisk - niezmiennie cały i zdrowy do swoich powracał tylko Iwan Iwanycz. Jakim cudem udawało mu się wygrzebywać spod stosu metalowych szczątków, nikt nie wiedział. Mechanika zaczęto w końcu obchodzić z daleka, tym bardziej, że sam zawsze napraszał się na zwiad walką (11), co oznaczało pewną śmierć dla pozostałych. Politrucy nie mogli nacieszyć się Iwanem. Z ochotnikiem wysyłano ponurą załogę, a tam wszystko działo się jak zwykle: czołg przedzierał się na tyły wroga - o czym świadczyły dym i wystrzały - a potem wszystko cichło. Czołgiści urządzali stypę po chłopakach i przeklinali kierowcę. Kiedyś, po kolejnej akcji, Iwan Iwanycz zniknął na dwa dni. Wszyscy, z wyjątkiem szwędającego się w tym czasie po okopach korespondenta jednej z gazet frontowych, ucieszyli się strasznie. Radość nie trwała długo - pod koniec trzeciej doby, rankiem, Wańka Śmierć, przestraszywszy swoim widokiem wartowników, mimo wszystko zwalił się do ojczystych okopów, w posiekanym przez odłamki, poszarpanym kombinezonie, w podartym hełmofonie, cały w kopciu i obrzydliwy. Ukazał się artykuł (co prawda, bez zdjęcia) o tym zadziwiającym przecież bohaterze. Zaliczając kolejną nagrodę, Najdienow natychmiast zajął miejsce mechanika w kolejnym skazanym na śmierć czołgu. Dowódcy, a zmieniło się ich niemało, wszystko co do jednego młode chłopaki, darli się, grozili trybunałem, wyjmowali tetetki i nastawiali pepesze - bez rezultatu. Niesamowity Najdienow rzucał się w największe piekło. Zadziwiające, ale nikt jednak nie zdecydował się go zastrzelić. Kończyło się tym, że załogi ginęły w rozbitych wozach, a Wańka Śmierć przesiadał się do nowych. Sztabowe szefostwo było z niego dumne. Żołnierze - od dowódcy batalionu w dół - nienawidzili go z całego serca. Wszystko szło swoją koleją - zginął w ogniu Kozia Nóżka; spłonął żywcem następca kombriga Worotkiewicz, małomówny, niedziwiący się już niczemu, nawet potwornym stratom,
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść wojenna |
Wydawnictwo: | Inicjał |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.