Do książki Krzysztofa Piskorskiego - Czterdzieści i cztery, zabierałem się od bardzo dawna, ale jak to bywa, zawsze miałem coś innego do czytania. Jednak ostatnio postanowiłem to zmienić i sprawdzić, czy powieść nagrodzona m.in nagrodą im. Janusza A. Zajda jest rzeczywiście tak udana i niezwykła, jak to wiele osób opisuje.
Mamy rok 1844. Poznano energię próżni, która diametralnie zmieniła obraz świata, oraz historię jaką znamy. Co więcej, pozwoliła ona stworzyć bramy do światów równoległych, które tylko z pozoru przypominają Europę. Niekiedy zamieszkują je bowiem groźne istoty, które dzięki użyciu dużych ilości energii etheru mogą przechodzić do naszej rzeczywistości... Eliza Żmijewska, wykorzystując właśnie jeden z takich równoległych światów, próbuje dostać się do Londynu, aby wykonać wyrok wydany przez Radę Emigracyjną oraz Juliusza Słowackiego na Konradzie Załuskim, winnym zdrady powstania listopadowego. Tylko czy aby na pewno mężczyzna ten jest winny? Jakie trudności spotkają ją po drodze?
Czterdzieści i cztery jest powieścią, będąca połączeniem wielu różnych gatunków. Znajdziemy tutaj elementy steampunku, kryminału, powieści przygodowej, szpiegowskiej, alternatywnej historii, czy nawet dawnych, słowiańskich wierzeń. Nie brakuje tutaj również wielu odniesień do romantyzmu, co nie powinna dziwić ze względu na tytuł. Poznamy wielkich poetów tamtych czasów, a przed większością rozdziałów zamieszczono krótkie fragmenty ich dzieł. W ten sposób Piskorski pokazuje, że ten aspekt jest dla niego równie ważny, co przedstawiona historia. Nawet jeśli niekoniecznie lubimy poezję, lub przytoczone utwory, to zdecydowanie nie można ich pominąć, ponieważ wprowadzają czytelnika w nastrój tamtych czasów, co autorowi udało się znakomicie. Razem, te wszystkie składowe tworzą niezwykle udane połączenie, które na pierwszy rzut oka może wydawać się niemożliwe. Piskorski doskonale poradził sobie z tym zadaniem i trudno tutaj doszukiwać się wyraźnych granic pomiędzy gatunkami.
Jak się łatwo domyślić, główną bohaterką jest Eliza Żmijewska, słowiańska kapłanka Żmija, której celem jest dbanie o życie, a nie jego zabieranie. Jest ona również patriotką, dla której dobro jej kraju jest dla niej najważniejsze, dlatego zgadza się jednak wykonać wyrok na Załuskim, jej dawnym przyjacielu. Nie będzie to łatwe zadanie, a podróż jaką odbywa obfituje w wiele przygód i niespodzianek. Nie sposób jej nie polubić za jej upór, walkę z przeciwnościami, odwagę, a także patriotyzm. Doskonale zdaje sobie sprawę, że najmniejszy błąd, a jej misja skończy się niepowodzeniem. Natomiast wśród bohaterów drugoplanowych warto wymienić chociażby żądnego przygód myśliwego, który traci głowę, a w zasadzie tylko ona mu pozostaje, uszczypliwą gospodynię, która wie wszystko lepiej niż cały ówczesny wywiad wojskowy, czy ogromnego, ale cywilizowanego owada. Jeśli dodamy do tego wiele niemniej barwnych postaci, to trudno tutaj mówić o nudzie. Wszystkie postacie Piskorski odmalował z dużym realizmem i trudno w tej kwestii cokolwiek zarzucić, co jest niewątpliwie dużą zaletą tej książki.
Jednym z najciekawszych wątków była dla mnie kwestia zagrożenia wynikająca z użycia energii próżni. Bowiem niekiedy pozwala ona przechodzić pomiędzy światami pewnym istotom, które stanowią ogromne zagrożenie dla ludzi. Jednakże, w pewnym momencie ten wątek zostaje zakończony wraz ze zniszczeniem gniazda pewnych niezwykle niebezpiecznych owadów. A przecież dopóki ludzkość używa energii próżni, niebezpieczeństwo stale istnieje. Jednak Piskorski świadomie je pomija. Dlatego żałuję, że autor nie skupił się na tym wątku, ponieważ dla mnie osobiście był on znacznie ciekawszy, niż dalsze przygody Elizy.
W tak bogatej w historie i odniesienia książce, napisanie zakończenie, spajającego wszystkie wątki w sensową całość, jest nie lada wyzwaniem. Niestety, Piskorskiemu nie do końca się to udało. Odniosłem wrażenie, że autor oddzielił zbyt mocną kreską wydarzenia w Londynie, gdzie Eliza m.in pomagała w zabiciu istot z innej rzeczywistości, a tymi po jej wyjeździe z Anglii i jak ostatecznie trafiła do Polski. Co więcej, obie te części różnią się także tempem akcji - pierwsza pozwala całkiem dobrze poznać Londyn oraz jak wygląda świat po odkryciu energii etheru, a druga jest bardziej dynamiczna, więcej się w niej dzieje, ale gdzieś w tym natłoku trudno znów poczuć ten urok świata z pierwszych stu, dwustu stron. Ponadto, zakończenie ucina akcję w bardzo emocjonującym momencie, a prolog nie przynosi odpowiedzi na wiele pytań. Oczywiście, niektórych rzeczy można się domyślać, ale w tym przypadku nie do końca to do mnie przemówiło.
Czterdzieści i cztery to powieść łącząca ze sobą wiele różnych gatunków, które razem tworzą niezwykłą i spójną całość. Znajdziemy w niej mnóstwo nietuzinkowych wynalazków, intrygujących postaci, czy przygód bohaterów. Szkoda tylko, że fabularnie nie wszystko w niej zagrało, zwłaszcza ostatnie kilka rozdziałów.
Za możliwość przeczytania ebooka serdecznie dziękuję serwisowi Virtualo.pl!
hrosskar.blogspot.com