- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.my sobie z daleka i rozmawiamy. W tym trakcie nalot ponowny, nie do opisania, co tam się działo. Samoloty obniżały się, strzelali z karabinów maszynowych, moc żołnierzy padło wówczas, a ja ze swoim szwagrem w dole i obserwowaliśmy. Zaczęła się latanina po szosie i lesie, nieprzyjaciel miał lepsze pole do popisu i prawie wyciął w pień żołnierzy. Straszny krzyk, lament, żadnej pomocy nie mieli ani z żołnierzy, ani jednego sanitariusza nie było. Ja z tego wszystkiego mało nie narobiłem w spodnie, trochę śmiechu było w lesie. Po nalocie badamy się, czy się nam coś złego nie stało, ale dziękować Bogu - wszystko w porządku, jesteśmy zdrowi. Tylko mojego szwagra cały płaszcz podziurawiony był od kul karabinów maszynowych. Wstajemy, chcemy iść. Odzywa się przychodni gość: ,,może coś posilimy?". Odzywam się: ,,dopiero w Siedlcach będziemy jedli", a ten gość mówi: ,,mamy do Siedlec 20 km". Mój szwagier odzywa się do tego pana: ,,pieniędzy mamy, a jedzenia nie mamy". Bardzo przyzwoity jegomość - otwiera walizkę i wyjmuje, co posiada, z niej. No, było 1/4 wódki, sucha kiełbasa i bochenek chleba, podjedliśmy zdrowo i każdy z nas opowiada, jak tam jego rodzina w Warszawie. Każdy z nas zapalił papierosa i maszerujemy naprzód. Idziemy szosą, widzimy łunę, jak się pali przed nami, ale nie zważamy, idziemy prosto do tego miasta. Po drodze zaczynają mnie nogi szwankować, puchną mi pięty i zostaję się bardzo w tyle, nie zważa na to mój szwagier - idzie naprzód. Ja krzyczę: ,,Adasiu, Adasiu!", ale nikt się nie odzywa. Gorzej było, bo zabrał walizkę z bielizną, papierosy, pieniądze, a mnie przy duszy zostało jedne 10 zł. Ale idę pomału, aż dochodzę do miasta Siedlce i krzyczę znów na mego szwagra: ,,Adasiu!", a tu nie widać go. Martwię się, że mam tak poharatane nogi, że aż strach, co robić? Zdejmuję koszulę z siebie, drę na pół i bandażuję jedną i drugą nogę i pomału dochodzę do wioski. Pukam, ale była już godz. 10 wieczór. ,,Kto tam?", pyta się gospodarz, odpowiadam, że jestem podróżny; dał mi przenocować. Nie mogłem się doczekać rana, bo mnie bardzo bolały nogi. Rano wstałem, była godz. 4 rano; idę do studni, myję nogi, owijam koszulą i idę dalej. Pytam sam siebie, gdzie ja pójdę? Bolą nogi, pieniędzy nie mam, po co ja mam się szwendać, postanowiłem iść z powrotem do Warszawy. Dla mnie straszna rozpacz była, dlaczego? Bo moc ludzi szło z Warszawy, a ja taki głupiec idę do Warszawy, tak sobie tłumaczyłem. Idąc tak drogą, zachciało mi się jeść. Mam w kieszeni jedyne 10 złotych, chłopi po wsiach chleba nie sprzedają, to proszę mleka dać mi. Żądali ode mnie za szklankę 5 złotych i zapłaciłem - nie miałem rady. Idę tak drogą, nadchodzi noc, trzeba odpocząć. Wchodzę do wioski i proszę o nocleg, dali mi się przespać w stodole i zamknęli mnie, nie wiem dlaczego. Czy się bali mnie czy co, bo nie mogłem zrozumieć, ja sam byłem w strachu, ale jakoś przespałem. Rano mnie obudzili, przemyłem nogę i owinąłem z powrotem i maszeruję dalej do domu. Idę szosą w stronę Warszawy, napotkałem na chłopską furmankę i proszę go, że mam chore nogi, czy nie zechce przywieźć mnie trochę. Stanął chłop, był bardzo porządny i zawiózł mnie jakieś 7 km. Tak mnie nabrzmiały nogi, że chłop mnie pomógł, żebym zeszedł z wozu. Podziękowałem mu i pojechał, a ja sam wlokłem się. Nie pamiętam, jakie [to] było miasteczko, bo moc szkła było, tak że mi trudno było przejść, ale jakoś z bólem przeszedłem, usiadłem na schodku, poprawiłem sobie i obwiązałem [nogi], i maszeruję dalej. Idę z bólem serca, ale co zrobić, jak się nie ma znajomych? Płacz nie pomaga, iść trzeba, bo można umrzeć z głodu, bo grosza przy duszy nie ma, tylko zafajdane 5 złotych, i co robić dalej? Idę szosą, napotykam na samochód wojskowy, zatrzymuję go i proszę, żeby mnie odwiózł. ,,Gdzie chce pan?", odzywa się szofer. Ja mieszkam w Warszawie, a szofer mówi: ,,tylko mogę odwieźć do Mińska Mazowieckiego", to mówię: ,,dobrze". Wdrapałem się do szofera i zaczyna mnie opowiadać, że ma rodzinę w Warszawie, czy bym nie odwiózł listu do jego żony na ulicę Nowolipie. Mówię: ,,dobrze, kochany panie, dlaczego nie, pan dla mnie grzeczność zrobił, to ja dla pana tak samo". Gdy przyjechałem do Mińska Maz[owieckiego], podziękowałem za to, że mnie przewiózł, i przyrzekłem, że zaniosę list pod wskazany adres, pożegnaliśmy się serdecznie i życzyliśmy sobie wzajemnie, ażeby szczęśliwie każdy z nas do domu wrócił. Odpocząłem trochę i ruszyłem w dalszą drogę. Ale jak tu iść, jak nogi nabrzmiały, że nie mogę iść, nogi są chore, co tu robić? Nie ma rady, muszę iść, jak mogę. Opieram się na kiju, ale nie pomaga, z bólem co przejdę ze 100 metrów, odpoczywam; więcej odpoczywam, jak idę. Wychodząc na s
ebook
Wydawnictwo Centrum Badań nad Zagładą Żydów |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, dzienniki, historia, II wojna światowa, powszechna XX wiek |
Wydawnictwo: | Centrum Badań nad Zagładą Żydów |
Wydawnictwo - adres: | mmarkowska@polin.pl , http://www.polin.pl , 00-157 , ul. Anielewicza 6 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2020 |
Liczba stron: | 640 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.