- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zcie wiódł na mostek kapitański z jego kołem sterowym, ze stołami zasłanymi mapami i z ekranami radarów, w które zaglądało się, wkładając głowy w szerokie gumowe kołnierze. Wreszcie siadali w wąskich kajutach, zajadali się przywiezionymi z kolorowego raju słodyczami, a zdarzało się też, że w oficerskiej mesie steward serwował im obiad. I niechby w wazie parowała zwykła pomidorowa, a na drugie w sosie moczyły się bitki - w tym magicznym miejscu wszystko smakowało inaczej, lepiej. I stał tam zawsze na stole błyszczący keczup Heinz i podawano eksportowe piwo Leżajsk lub Okocim, a dzieciom pachnącą upojnie i drapiącą gardła pepsi-colę. Kiedy miała dziewięć lat, popłynęli nawet z mamą (ale bez Marka, który musiał zostać z babcią, całej rodziny władze nie zgodziły się wypuścić z kraju, bojąc się, że ta do socjalistycznej rzeczywistości nie wróci), popłynęli zatem w krótki rejs - przez porty Danii i Francji do Tunezji nad granatowym Morzem Śródziemnym. Zapamiętała deptak w Esbjergu - z rozświetlonymi witrynami sklepów, jakich nie mogła widzieć nigdy wcześniej w Gdyni - a we Francji kolorowe kombinezony portowych robotników; byli jak z klocków Lego, intensywnie pomarańczowi lub cytrynowi. Zapamiętała zresztą i cytryny rosnące wprost na drzewach. Ale przede wszystkim delfiny, ach, delfiny, ścigające się z prącym przed siebie statkiem. Puszczano wtedy w telewizji kreskówkę o delfinie Umie, wiedziała zatem, w jaki sposób przywoływać jego srebrnych, lśniących braci. Przykładało się mianowicie dłonie do ust i wołało przeciągle, długo, możliwie jak najdłużej: uuuuuu! Ważne, by głos umiejętnie wibrował - wtedy delfiny pojawiały się natychmiast. Niekiedy jeden, samotny i może przez tę swoją samotność tak dostojny w regularnych, długich skokach wzdłuż burt. A innym razem całe stada, brykające niczym przedszkolaki wypuszczone wczesną wiosną do ogrodu, były ich dziesiątki, szalejących, radośnie dzikich, prujących fale na wyścigi. I tak mijały lata - przeplatane bólem pożegnań, długimi okresami tęsknoty, a wreszcie radością powrotów. Lecz od pewnego czasu ojciec nie przypływał już, a przylatywał. Stało się to z łaski pańskiej, miała gest władza, która pobierając przy tym prowizję, wypuszczać zaczęła marynarzy na dolarowe kontrakty pod banderą cypryjską, grecką czy panamską. Nie wszystkich, bo żeby dostać zgodę, trzeba było mieć staż albo należeć do partii, lub do związków zawodowych. Niekoniecznie się udzielać, ale służyć, przynależeć. Przygięciem karku zasługując na przywilej. Jego pierwszy kontrakt skończył się źle, armator okazał się oszustem, ojciec zarobił mniej, niż powinien, a jeszcze musiał opłacić sobie powrót. Za drugim z kolei razem, wracając, wiózł do Polski pieniądze dla rodzin niemal całej załogi. Było tego kilka tysięcy dolarów, majątek, miał je przyklejone do ciała, leciał przez Kair i Ateny, w Atenach spędził noc, bał się, że skończy się to źle, że dostanie w łeb albo że uśpią go i okradną. I wreszcie przedostatni jego powrót - ten w wigilię, przed kilkoma miesiącami, gdy leciał z Bejrutu via Frankfurt, a oni nie oczekiwali go, owszem, na stole jaśniał porcelanową bielą talerz dla niespodziewanego gościa, stawiany oczywiście z myślą o nim, o ojcu, ale też stawiany, bądźmy szczerzy, symbolicznie, w ramach czułego gestu, tymczasem, proszę, jak raz zdarzyło się, że nakrycie przydało się, ależ byli zdziwieni i wzruszeni, i jak to możliwe, że się nie wygadał, że nie zadzwonił choćby z warszawskiego lotniska albo już z dworca w Gdyni - by nie zaczynali bez niego. A zdążył niemal idealnie: zjawiając się wprawdzie po barszczu i uszkach, ale jeszcze przed rybą. Znów straszne rzeczy mówił: oto bowiem, gdy stali na redzie w Libanie, a podwodny rurociąg tłoczył do ładowni ropę, nagle morze zaczęło się palić. Działo się to tuż przez zmierzchem, więc żarzyło się już wcześniej od blasku zachodzącego słońca, jednak teraz na jego powierzchni zafalowały najprawdziwsze, mimo połączenia z wodą, płomienie. Doszło do przecieku, cóż z tego, że kilkadziesiąt metrów od burty okrętu, skoro w każdej sekundzie groził wybuch o niewyobrażalnej skali. Do opuszczonych na wodę łodzi ratunkowych schodzili pospiesznie, jednak bez paniki, zaś do brzegu płynęli dość wolno, nie było powodu się spieszyć - eksplozja, gdyby do niej doszło, zniosłaby z powierzchni nie tylko maleńkie łupinki szalup, ale i wielką część rozłożonego na wzgórzach miasta. Tego typu opowieści słuchało się w Gdyni z dobrze znaną, a jednak na zawsze trudną do okiełznania trwogą, kto bowiem nie znał choćby jednego, który pływał na owładniętą wojną Zatokę Perską? Albo kto nie pamiętał tragedii ,,Kudowy Zdrój", która zatonęła na Balearach, a by
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | MG |
Wydawnictwo - adres: | dorota.mg@gmail.com , http://www.wydawnictwomg.pl , PL |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.