- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e macki mnie oplatały, czułem to. To nie letnie przeziębienie spowodowało chrypę, którą słyszałem w głosie Ala, i jego chrapliwy kaszel. Ani nie grypa. Sądząc z tej tabliczki, to było coś poważniejszego. Ale jaka poważna choroba rozwija się w dwadzieścia cztery godziny? Nawet szybciej. Poprzedniego wieczoru wyszedłem od Ala za piętnaście szósta i wtedy czuł się dobrze. Ba, był wręcz nadmiernie pobudzony. Pamiętam, że spytałem, czy aby nie wypił za dużo swojej kawy, a on powiedział, że nie, po prostu myśli, czy nie wziąć urlopu. Czy ludzie, których bierze choroba - dość ciężka, by skłonić ich do zamknięcia lokali, które samodzielnie prowadzili przez ponad dwadzieścia lat - mówią o urlopie? Może niektórzy, ale zapewne niewielu. Drzwi się otworzyły, kiedy sięgnąłem do klamki, i stanął w nich Al. Patrzył na mnie bez uśmiechu. Poczułem, że ta mgła nierzeczywistości gęstnieje wokół mnie. Dzień był ciepły, ale mgła była zimna. W tym momencie wciąż jeszcze mogłem odwrócić się i z niej wyjść, z powrotem w czerwcowe słońce, i po trosze miałem ochotę to zrobić. Głównie jednak zamarłem ze zdumienia i zgrozy. I przerażenia, w sumie mogę to przyznać. Dlatego, że ciężka choroba nas przeraża, a Al był ciężko chory. Poznałem to na pierwszy rzut oka. Zapewne więcej niż ciężko - śmiertelnie. Nie chodziło tylko o to, że jego zazwyczaj rumiane policzki stały się obwisłe, ziemiste. Nie chodziło o ropną wydzielinę powlekającą jego niebieskie oczy, które teraz wydawały się wyblakłe i krótkowzroczne. Nie chodziło nawet o jego włosy, wcześniej prawie całe czarne, teraz prawie całe białe - ostatecznie mógł stosować któryś z tych upiększających preparatów, a pod wpływem nagłego impulsu zmyć go szamponem i wrócić do naturalnego wyglądu. Niemożliwe w tym wszystkim było to, że w ciągu dwudziestu dwóch godzin od czasu, kiedy go ostatnio widziałem, Al Templeton na oko stracił co najmniej piętnaście kilogramów wagi. Może nawet dwadzieścia, co stanowiłoby jedną czwartą jego dotychczasowej masy. Nikt tak nie chudnie w niecały dzień. Nikt. A ja widziałem takie zjawisko na własne oczy. I myślę, że w tym momencie ta mgła nierzeczywistości całkowicie mnie wchłonęła. Al uśmiechnął się i zobaczyłem, że stracił nie tylko funty, ale i zęby. Jego dziąsła były blade, wyglądały niezdrowo. - Jak ci się podobam nowy ja, Jake? - I rozkaszlał się serią chrapliwych, rzężących dźwięków wydzierających się z głębi piersi. Otworzyłem usta. Nie wyszły z nich żadne słowa. W jakiejś tchórzliwej, zdjętej obrzydzeniem części mojego umysłu znów zrodziła się myśl o ucieczce, ale nawet gdyby ta część mną rządziła, nie mógłbym tego zrobić. Nogi wrosły mi w ziemię. Al opanował kaszel i z tylnej kieszeni wyjął chusteczkę. Otarł nią najpierw usta, potem wnętrze dłoni. Zanim ją schował, zobaczyłem na niej czerwone plamy. - Wejdź - rzekł ochryple. - Mam dużo do powiedzenia i myślę, że ty jeden możesz mnie wysłuchać. Wysłuchasz mnie? - - Mój głos był tak cichy i słaby, że sam ledwo go słyszałem. - Co ci się stało? - Wysłuchasz mnie? - Oczywiście. - Będziesz miał pytania, a ja odpowiem na każde, na które będę mógł, ale staraj się je ograniczyć do minimum. Głos mi wysiada. Kurde, siły mi wysiadają. No już, wchodź. Wszedłem. W barze było ciemno, chłodno i pusto. Kontuar wypucowany, bez choćby jednego okruszka; lśniący chrom na stołkach; termos z kawą wypolerowany na wysoki połysk; tabliczka JEŚLI NIE PODOBA CI SIĘ NASZE MIASTO, ROZEJRZYJ SIĘ ZA ROZKŁADEM JAZDY na swoim zwykłym miejscu przy kasie Sweda. Brakowało tylko klientów. No i kucharza, a zarazem właściciela, oczywiście. Miejsce Ala Templetona zajął stary, chory duch. Kiedy opuścił rygiel, zamykając nas w środku, towarzyszący temu zgrzyt był bardzo głośny. 4 - Rak płuc - powiedział beznamiętnie, kiedy usiedliśmy w boksie na końcu baru. Poklepał kieszeń koszuli i zobaczyłem, że jest pusta. Nieodłączna paczka cameli bez filtra zniknęła. - Żadna niespodzianka. Zacząłem, kiedy miałem jedenaście lat, i paliłem aż do dnia, kiedy postawili diagnozę. Przeszło pięćdziesiąt cholernych lat. Trzy paczki dziennie, dopóki cena nie podskoczyła w 2007. Wtedy się poświęciłem i zszedłem do dwóch. - Parsknął rzężącym śmiechem. Pomyślałem, czy mu nie powiedzieć, że musiał pomylić się w obliczeniach, bo znałem jego prawdziwy wiek. Kiedy któregoś dnia późną zimą przyszedłem i spytałem, czemu pracuje przy grillu w dziecięcej czapce urodzinowej, powiedział: ,,Bo dziś kończę pięćdziesiąt siedem lat, przyjacielu. Pięćdziesiąt siedem, tyle co w reklamie ma Heinz do zaoferowania. Czyli możesz mi mówić Heinz". Prosił jednak, żebym nie zadawał pytań, jeśli to nie będzie absol
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Promocje: | najlepsze kryminały |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, thriller, polityczny |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Wydawnictwo - adres: | proszynskimedia.pl@proszynskimedia.pl , http://www.proszynski.pl , 02-697 , ul. Rzymowskiego 28 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2011 |
Liczba stron: | 864 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.