- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.yjemne nazwiska, szeleszczące albo zgrzytające, niczym nazwy marek tańszych samochodów. Filip nie miał zwyczajnie za grosz sztubackiego szczęścia, w jego klasie było kilku gorszych z fizyki niż on. Ale tamci nie odważyli się pisywać wierszy. Matka stanęła na progu z rękami splecionymi na brzuchu i tym swoim serdecznie zmęczonym głosem, który rozbrajał, powiedziała ni to czule, ni to z politowaniem: -- No, już wystarczy, chodźcie na kolację, nie widzisz, że Filip gryzie się tą poprawką? Jej szarozielone, z latami coraz bardziej szare oczy, przymglone, pobiegły od naburmuszonego syna, na którego profilu rano dostrzegła z czułością ciemniejący nieśmiało pierwszy zarost, do męża. Zatrzymały się na jego szpakowatej czuprynie, ponad którą zawisł kłąb dymu, kształtem nasuwający skojarzenie z lotnym czepcem. -- Boże, ile dymu, oj chłopy, moje chłopy, otwórzcie natychmiast szerzej lufcik. Ojciec coś burknął, ale posłuchał i pchnął lufcik. -- Filip, zapal świece, znów komuniści wyłączyli nam światło. Boże, żyjemy tutaj czasem jak za cara. Kiedy do nas wreszcie przyjdzie ten XX wiek! -- Oczywiście, mamo, w tej chwili już zapalam -- Filip wziął zapałki spod ręki ojca, przy jego akceptacji, zapalił jedną. Ojciec, nie wiadomo dlaczego, westchnął. Gdy płomyk urósł, matka zmieniła zdanie. -- Nie, lepiej zgaś, tu tyle papierów, może stać się jakieś nieszczęście. Filip zdmuchnął zapałkę i przez chwilę z jakąś wspólnotową pilnością wszyscy troje patrzyli, jak z czarnego knota wypływa leniwie wąska strużka. -- No, już kończcie, chodźmy, stół nakryty, babcia czeka -- zdecydowała matka. W kuchni, w której zazwyczaj jadano u Mirskich posiłki, weszli w strefę światła poczętego z lampy naftowej, jak w rozpuszczony w mętnej wodzie miód. Powaby i aromaty herbat, ziół, dymu, zieleniny, kwaśnego mleka, tłuszczów nakładały się na kąśliwy odór nafty. Za przyczyną herbaty zapachniało Chinami, ich żółtą nostalgią i słodko nagrzaną blachą czajniczka. Pierwszy przy stole usiadł ojciec, coś pomrukując. Dziś pili herbatę Ulung, jak w zwyczajny dzień, szlachetne gatunki herbat, takie jak Earl Grey, te z paczek, pijali od wielkiego dzwonu, w święta przy okazji rodzinnych uroczystości, ,,reunionów" -- jak mawiał tyleż z przekąsem, co i snobistycznie ojciec. Druga usiadła babka, rozczulająco staromodna, w tym srebrzystym koku, przed chwilą skończyła odmawiać krótką modlitwę. Poprawiła chustę, tę, która zsuwała się z jej pleców od zawsze, od kiedy sięgała pamięć wnuka, bardzo niesforną. Filip lubił tę chustę, przyzwyczaił się jak do żywej istoty. Lubił patrzeć na te zielone kwiaty, czyste w rysunku, rozrzucone stadami na znacznie jaśniejszym tle. Czasem zastanawiał się, jaką to dźwięczną, łacińską nazwę przeznaczyła im ludzka imaginacja, nim trafiły na ramiona babki. Usiadł trzeci. Ostatnia matka. Również i tego wieczoru przyglądała się synowi z radosną tremą. Smarowała chleb masłem, podawała co trzeba innym, a sama niczego nie tknęła. Dopiero na delikatną przyganę męża: -- Dlaczegóż to, Aniu, nic nie konsumujesz? -- (ojciec z lubością dobierał takie egzotyczne wyrażonka) sięgnęła po pierwszą kromkę. W takich momentach, zresztą z czasem bardzo nielicznych, stawała się znowu Anią, jego Anią. Za oknem, przy okiennicy obluzowana rynna zadzwoniła jak kryształowy kieliszek. Matka z czułością spojrzała na syna. ,,Tak, Filip jest bardzo do ojca podobny, ale to nie jest takie proste podobieństwo. Ciemny kontur, nieco zawadiacki, czupryny, w który co chwilę zapuszcza wąską dłoń. Oczy, tak, oczy to ma po mnie, chociaż kolor ma bardziej taki jak Karol -- pomyślała -- z lekka zaciągnięte mgiełką zadumy. Czy Filip nie dojrzewa za szybko?". Błękitne, soczyście wyraziste, młode oczy syna. Ostatnio zdarzyło się tak, że sama siebie pytała, jak te synowskie oczy widzą świat. Co zapowiada ta wschodnia ich wylewność? Tak, całkiem niedawno zarumieniła się, gdy któraś z tych młodszych znajomych pań, już na odchodnym, układając dłoń na klamce furtki jakoś rozdrażniona, a może poruszona powiedziała: -- Ależ pani syn ma oczy, niesamowite, takie niedzisiejsze, zupełnie jak jakiś przedwojenny filmowy amant. Teraz rzadko rodzą się chłopcy z takimi oczyma. -- W podobny, niebezpieczny sposób Filipowi zaczynały przyglądać się, od niedawna, koleżanki Krystyny. Tyle że te panny robiły to zdecydowanie bez skrępowania. Nawet niektóre wyzywająco odchylały głowę i jak najszerzej agresywnie otwierając źrenice, jakby chciały nasycić się widokiem tych oczu. Trwała w zamyśleniu. Dopiero, gdy dźwięki narosły, co znaczyło, że ktoś mówi do niej, o coś prosi, wzdrygnęła się. -- Trochę jakby zimno się zrobiło, dziwne te ostatnie pogody. -- Przez te Filipa fanaberie zapomn
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 03.02.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.