Sandra Robins jest idealnym przykładem osoby, która zrobi wszystko aby zrealizować swoje marzenie. Z twórczością autorki znam się już od pierwszej jej książki, kiedy to "Miłość na sprzedaż" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zresztą cała ta seria jest genialna, a styl autorki jest tak przyjemny, że w jej historiach można się zatracić. Po wydaniu trzech książek, mieliśmy dość sporą przerwę i zaczynałam myśleć, że autorka odpuściła sobie pisanie, bądź po prostu nie miała na nie czasu, bo w końcu ciężko jest pogodzić wiele codziennych czynności z pisaniem. Zresztą już parę razy zdarzyło się tak, że jakaś autorka napisała książkę, którą pokochałam, a później słuch o niej zaginął... Ale na szczęście nie w przypadku Sandry, bo to właśnie ona postanowiła wydać samodzielnie swoją kolejną książkę! I to jaką książkę! Szczerze, śmiem twierdzić, że ta książka podobała mi się jeszcze bardziej, niż jej poprzedniczki! To tak jakby autorka zbierała siły przez ten rok przerwy od wydawania, po to aby wrócić z wielkim pierdyknięciem (napisałabym dobitniej, ale nie będę tu przeklinać). Nawet sobie nie wyobrażacie jak ja się rozpływałam przy tej historii... Sandra Robins to kobieta, którą podziwiam i szalenie jej zazdroszczę, że zdecydowała się podążać za swoimi marzeniami, bo to tylko świadczy o tym jak odważna i pewna siebie jest. Jestem z niej też ogromnie dumna, że postanowiła SAMA wydać książkę, okładka i wspaniałe grafiki to też jej inwencja, także nie dość, że historia jest przewyborna, to samo wydanie książki jest przepiękne. I tego wszystkiego dokonała sama autorka, także naprawdę chylę czoła i ogromnie podziwiam! Ale przejdę już może do samej książki, bo mogłabym się tak zachwycać jeszcze długo, a w końcu też nie o tym powinna być cała recenzja ???? "Demony ciemności" to historia, która dosłownie czyta się sama. Uwielbiam historie z niegrzecznymi motocyklistami w tle, jednakże nieraz są one dość...wulgarne i wyuzdane. Ale tutaj..no powiem Wam, że Sandra Robins ukazuje ich w zupełnie inny sposób..w taki, który człowiek z przyjemnością by się zagłębił ???? W moim odczuciu jest to spokojniejsza historia, bynajmniej spośród tych, które ja czytałam - a czytam dość mocne i kontrowersyjne książki, więc dla mnie była to naprawdę ogromnie przyjemna odmiana. Świat Hannah był idealnie poukładany. Dziewczyna uwielbiała mieszkać w swoim małym miasteczku, gdzie każdy każdego zna i wie wszystko o wszystkich (powiem szczerze, że brzmi to niezwykle podobnie do mojej wsi, w której się urodziłam i wychowałam, także to już bardzo przypadło mi do gustu). Hannah pracuje w kawiarni, mieszka ze swoimi rodzicami i można powiedzieć, że prowadzi spokojne życie. Do momentu, aż podczas jej zmiany, do kawiarni przychodzi osoba, której nie widziała od 6 lat i której w ogóle nie spodziewała się więcej zobaczyć. Sam Williams - mężczyzna, którego pokochała i mężczyzna, który z dnia na dzień zniknął z miasteczka, zostawiając w jej sercu ogromną pustkę. I jak gdyby nigdy nic, on we własnej osobie, wchodzi do jej miejsca pracy i zamawia śniadanie, nie uraczywszy jej żadną rozmową i żadnymi wyjaśnieniami - kompletnie niczym. Wyobrażacie sobie taką sytuację? Ja nie wiem czy bardziej bym była zaskoczona, czy może wezbrał by we mnie ogromny gniew i tym śniadaniem bym w niego rzuciła. Ale Hannah przyjęła to niezwykle spokojnie, choć nie powiem, bo w środku buzowało w niej wszystko. Jak się okazuje, jej Sam z przeszłości to już nie jest ta sama osoba co obecnie - z charakteru, jak i też z wyglądu. Teraz nie dość, że jego postawa fizyczna ogromnie się zmieniła, to stał się długowłosym motocyklistą, a Ci w miasteczku nie wróżą niczego dobrego...(czego nie ogarniam, bo ja bym tam się nawet cieszyła). Hannah postanawia skonfrontować się z Samem, jednakże on nie jest skory do żadnych wyjaśnień. Jego zachowanie jest niezwykle tajemnicze i choć między nimi na nowo rodzi się chemia i przyciąganie między nimi jest nie do zniesienia, mężczyzna sprawia wrażenie, jakby nie chciał mieć z nią niczego wspólnego. Dlaczego tak jest? I dlaczego mężczyzna nie odstępuje jej na krok i próbuje ją przed wszystkim uchronić? I co wspólnego z nią maja gangi motocyklowe, które naraz pojawiły się w spokojnym dotychczas miasteczku? "Demony ciemności" to książka, która już od pierwszej strony przyciąga czytelnika niczym magnes. Jest napisana w tak przyjemny sposób, że czytelnik ma wrażenie jakby to wszystko działo się kilka domów dalej. Mamy tu małe miasteczko, w którym nagle zaczyna coś się dziać. Wszyscy tym żyją, a my znajdujemy się w centrum wszystkich wydarzeń. To się dosłownie pochłania, a napięcie jakie jest przy tym odczuwalne, jest tak znajome i wszechogarniające, że z jednej strony chce się wszystko wiedzieć, ale z drugiej nie, bo to znaczy, że zbliżamy się do końca tej historii. Autorka niezwykle umiejętnie trzyma nas w napięciu, przez co przez pół książki można snuć wszelakie domysły co do poczynań i tajemniczości Sama. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Są osoby, które od razu się lubi, ale i są też tacy, którzy po czasie zaczynają grać na nerwach - także różnorodności nie zabraknie ???? Oczywiście bardzo polubiłam głównych bohaterów, niezwykle przypadł mi do gustu również Edge, który był taki wielki i małomówny, że aż mnie momentami ogarniały ciarki. Co do przyjaciółek Hannah, to ogromnie podobało mi się to, że każda z nich była zupełnie inna - jedna rozrywkowa, druga taka szara myszka, no i Hannah, pewna siebie, ale i ostrożna w swoich poczynaniach - także trio idealne. Sama fabuła nie jest skomplikowana, można było domyśleć się niektórych rzeczy, co oczywiście w niczym nie ujęło książce jako całości. Nie zabrakło tu też momentów, które podnosiły ciepłotę ciała. Nie jest ich za wiele, jednakże jak już coś się dzieje, to robi się naprawdę gorąco. No bo przecież to motocykliści, to musi tak być, prawda? Scen erotycznych nie ma tu za wiele, także nie spodziewajcie się jakichś wyuzdanych akcji. Wszystko jest napisane ze smakiem i powiem szczerze, że podobało mi się to - jak książka jest dobrze napisana, to nawet nie czuje się potrzeby aby tych scen było dużo więcej. Skupiałam się przede wszystkim na akcji i rozwijaniu się relacji głównych bohaterów. A akcja jest tu już od samego początku i jest ona idealnie utrzymana aż do samego końca. Emocji również tu nie brakuje, bo nieraz miałam ochotę potrząsnąć którymś z bohaterów, bo przyprawiał mnie o palpitacje ???? A to w książkach po prostu uwielbiam! No i bym zapomniała, ogromny plus za przedstawienie historii z perspektywy obu bohaterów - przez to cała historia się uzupełnia i każdy puzzel wskakuje w idealne miejsce, tworząc wręcz idealną całość. "Demony ciemności" czyta się w ekspresowym tempie, przez co pod koniec czuje się niedosyt, bo chce się więcej, a tu już trzeba się z książką pożegnać ???? Droga autorko, wnoszę o rozpatrzenie pisania dłuższych historii No i mam nadzieje, że będziemy mieli kolejne części, w końcu Hannah ma dwie przyjaciółki, o których z pewnością mogłaby być kolejna ciekawa historia ???? No i Edge ... przecież on sam się prosi o swoją przygodę! Także czytajcie "Demony ciemności" i wraz ze mną zalejcie autorkę wiadomościami o chęci kontynuacji. Polecam całym serduchem i jestem ogromnie dumna i wdzięczna autorce, że moje logo znajduje się na skrzydełku tej książki.
Opinia bierze udział w konkursie