- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.horyzontu. Wysokie budynki połyskiwały w słońcu, wabiąc gości ku ukrytemu klejnotowi. - Spójrz, Lark - poinstruował mnie ojciec, choć to było zbędne. Pochyliłam się jednak do przodu i przekrzywiłam głowę. - Wygląda jak nowoczesny Hogwart. Tata zachichotał i objął mnie ramieniem. - Witaj w Kingstown - powiedział ściśniętym z dumy głosem, przytulając mnie mocniej. Wylądowaliśmy na utwardzonym pasie, który wydawał się kończyć niebezpiecznie blisko strzelistych drzew. Na ziemi czekał już na nas jakiś mężczyzna i gdy tylko wysiedliśmy, podszedł prosto do ojca. - Lark, to pan Billy - przedstawił go tata. - Jest architektem Kingstown. - Lark, skarbie, tak się cieszę, że nas odwiedziłaś - odezwał się bez entuzjazmu Billy, ledwie rzucając na mnie okiem. Wpatrywał się w ojca. - Phillipie, musimy porozmawiać. Tata zmarszczył brwi. - Moja córka tu jest - odparł. - Później. Z tymi słowami wziął mnie za rękę i ruszyliśmy ścieżką przez las. Pod stopami chrzęściły mi sosnowe igły. Gdy dotarliśmy do polany, zwolniłam kroku, napawając się widokiem lśniącego zarysu miasta pośród głuszy. Budynki były wyższe, niż wyglądały z góry, ale dużo niższe niż w domu. Staliśmy na krawędzi olbrzymiego placu poprzecinanego ścieżkami i z fontanną w samym środku. Woda skrzyła się w słońcu. Choć był sierpień, czuło się rześkość powietrza. - To dziedziniec - wyjaśnił mi tata. Wciąż trzymając mnie za rękę, drugą omiótł całą panoramę. - Każdy mieszkaniec Kingstown ma tu wszystko, czego potrzebuje, absolutnie wszystko. Chciałabyś zobaczyć? Zrobiłam wielkie oczy. Byłam oszołomiona, ale zdołałam skinąć głową. Wsiedliśmy do pojazdu przypominającego wózek golfowy i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Wzdłuż rozciągniętego dziedzińca stały główne obiekty użytkowe Kingstown. Tata pokazywał mi każdy mijany budynek: przeszklony blok mieszkaniowy, ośrodek zdrowia, centrum gastronomiczne, sklep wielobranżowy, klub fitness, a nawet spa. Wszystko wyglądało na nowiuteńkie i godne mojej matki i jej przyjaciółek. - Szczęśliwy pracownik to produktywny pracownik. - Ojciec spojrzał mi w oczy. - Zapamiętaj to, Lark, to bardzo ważne. - Tak, tatusiu. - Kiwając z powagą głową, zapisałam sobie tę myśl w pamięci, w katalogu z innymi mądrymi maksymami, które nie do końca rozumiałam. Naprawdę potrzebowaliśmy powodu, by chcieć, żeby ludzie byli szczęśliwi? Z rozbudzonym na nowo zainteresowaniem przyglądałam się krążącym wokół ludziom. Wzdłuż jednej z odnóg dziedzińca matka pchała wózek dziecięcy. Na kolejnej trzy dziewczynki rysowały kredą na chodniku. Nastoletni chłopcy rzucali pomarańczowe frisbee, za którym biegał ich pies. Wszyscy lekko się uśmiechali, jak na zdjęciu w nowo kupionej ramce. Ojciec zjechał z dziedzińca i skręcił w szerszą drogę. Zostawiliśmy za sobą niby-miasto i znaleźliśmy się nagle na nieskazitelnie czystej ulicy okolonej szpalerem drzew. Po obu stronach ciągnęły się rzędy idealnych domów z trawnikami tak zielonymi, że to nie mogła być prawdziwa trawa. Przejechaliśmy się jednym chodnikiem, wzdłuż którego stały staromodne latarnie uliczne, i wróciliśmy drugim. Zmarszczyłam brwi, próbując ustalić, co w tym obrazku wydaje mi się takie dziwne. Kingstown przypominało plan filmowy - wszystko jak pod linijkę. I było osobliwie cicho. Żadnych bezdomnych w obszarpanych kurtkach, żadnych przebiegających przez chodnik szczurów. I ani jednego samochodu. To było bardzo dziwne. Widziałam pojazdy podobne do naszego, ale poruszały się równie bezszelestnie. Bez klaksonów czy głośnego radia. Dźwięki świata jeszcze nigdy nie były tak stłumione. Wysiedliśmy z pojazdu. Wracając zygzakiem na dziedziniec, tata opowiadał wesoło o udogodnieniach Kingstown. Otoczyliśmy fontannę i wjechaliśmy w ostatnią alejkę, która nam została. Mój wzrok padł na sylwetkę chłopaka stojącego na oślepiająco białej platformie. Głowę i ręce miał zakute w dyby jak na obrazkach z lekcji historii. W pamięci wyryły mi się jego jasnozielone oczy o wyzywającym spojrzeniu. Przewróciło mi się w żołądku i nagle poczułam, jakbym miała kamienie w brzuchu. To było bardzo nieprzyjemne uczucie. - Tatusiu? - Pociągnęłam za rękę, która wciąż trzymała moją. - Jemu się tam chyba nie podoba. Tata przyklęknął, żeby zrównać się ze mną wzrokiem. - Lark, czy kradzież jest zła? - Oczywiście. - Tu, w Kingstown, tak wygląda kara za kradzież - wyjaśnił. Marszcząc czoło, przekrzywiłam głowę na bok. - To nie policjanci zabierają złych ludzi do więzienia? - zapytałam. - W Kingstown policję nazywamy Strażą Królewską. - Ojciec wskazał na mężczyznę ubranego w nieskazitelnie czysty szary mundur ze spodniami w ostry kant. Po obu stronach dziedzińca stało jeszcze dwóch. Podczas obja
ebook
Wydawnictwo Kobiece |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Kobiece |
Rok publikacji: | 2020 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.